Zjazd IV

Tymczasem nasza podróż trwała. Dyskusja rozwijała się w najlepsze, a w międzyczasie toczyliśmy pojedynki szachowe - oczywiście we wszystkich górą był Ajmdemen, nieco ciekawszy przebieg miała konfrontacja Backside'a ze mną.

Po kolejnych kilku minutach dotarliśmy wreszcie do Twierdzy Agenta. Jako oficer (Kull był jeszcze wtedy - według mnie - w stanie spoczynku, Kahzad ma stopień Kaprala, a Agent ma ten sam stopień co ja) zdecydowałem, że Kull i ja jedziemy na dworzec po MAO, a Kahzad i Maxwell przygotują obóz. Musieliśmy zostawić jednego oficera, żeby sprawdził, jak wygląda wypełnianie rozkazów, padło na Agenta, bowiem sam się zgłosił.:)

W tym czasie odwiedziliśmy dom Agenta gdzie poznaliśmy jego straszną babcię. Nie udało nam się obejrzeć "Drakuli 2000" i musieliśmy się ewakuować do sadu, gdzie zajęliśmy się rozkładaniem namiotów. Rozłożyliśmy namioty a tutaj nadal nikogo nie ma.... Więc telefon do Wojmana został wykonany i okazało się, iż jeden z uczestników (teraz nie dojdzie się który;)) spóźni się więc trzeba czekać.

Znudzeni wyruszyliśmy z Agentem na zwiad taktyczny w głąb terytorium wroga. Zobaczyliśmy tam straszne obrazy, których człowiek nie jest w stanie opisać słowami, więc ten fragment wytnę...


Na stacji byliśmy lekko przed czasem. Zdążyliśmy sprawdzić na którym peronie zatrzyma się pociąg z MAO. Udaliśmy się tam czym prędzej. Po kolejnych kilku minutach przyjechał wreszcie Marszałek. Orkiestra pięknie grała, czerwonego dywanu nie było, ale na szczęście Kull miał na sobie czerwoną koszulkę, więc degradacje - chyba - się nie posypią.:)
Mieliśmy trochę wolnego czasu, więc postanowiliśmy trochę odpocząć, znaleźć jakiś sklep i uzupełnić zapasy. Po około godzinie wróciliśmy na dworzec. Spokojnie siedzimy sobie na peronie a tu telefon od Agenta: "Spider zaraz będzie". Spider? No na liście Kulla z telefonami (którą, przypominam, ja miałem) nie było numeru do Spidera, więc tym razem to ja dzwonię do Agenta. "Numeru nie mam, bo skasowałem SMSa" usłyszałem. Na szczęście MAO wyciągnął komórkę, zadzwonił do Perkuna, nagrał się na pocztę głosową. Po kilku minutach szlachetny Perkun zadzwonił i podał numer do Spidera. Oczywiście zaraz do niego zadzwoniłem. Okazało się, że właśnie dojeżdża do Wrocławia. Przeszliśmy na sąsiedni peron i już po chwili nadjechał pociąg ze Spiderem na pokładzie. Gdy na zjeździe pojawił sie kolejny sztabowicz postanowiliśmy wykonać plan, który mieliśmy zrealizować jeszcze przed przybyciem Spidera, mianowicie wybrać się do sklepu. Nie dane nam to jednak było, bowiem zadzwonił do mnie s2nto z zapytaniem, gdzie jesteśmy. Okazało się, że bardzo blisko niego, bo na tym samym peronie, ale z drugiej strony. Przez dobre 10 minut nie mogliśmy się znaleźć.

O 13:15 na dworcu PKP miała się znaleźć trójka kolejnych Sztabowiczów: Klemens, Ajmdemen i Backside, a 5 minut później na przystanku PKS miał wylądować Perkun. Zgodnie zdecydowaliśmy, że Sztabowiczów odbierzemy według czasu przyjazdu, czyli zostaliśmy na dworcu, udaliśmy się na kolejny peron. Jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się, że z pociągu nie wysiedli nasi członkowie. Dopiero po wykonaniu telefonu do Backside`a okazało się, że będą dopiero za godzinę.


Echh, mechanizm powstania owego urojenia jest trudny do ogarnięcia, aczkolwiek wytłumaczalny. O 13:15 przyjechał ekspres z Wawy, nasz pośpieszny( który jechał zaskakująco punktualnie - w tą stronę, rzecz jasna:)) miał przybyć dopiero godzinę później. Ale tak to jest, jak się nie czyta tego, co jest napisane, tylko to, co chciałoby się, by było:))

Udaliśmy się zatem na dworzec PKS po Perkuna. Przez kilka minut go nie było, wykonałem do niego nawet kilka telefonów, ale nie odbierał słuchawki. Na szczęście po chwili szlachetny Perkun nas znalazł.

W końcu dojechałem. Na dworcu nie było komitetu powitalnego. To mnie ucieszyło, bo lubię działać z zaskoczenia. Moment gości wyłapałem, gdy tylko namierzyłem Wojmana i Spidera-to mi wystarczyło. Siedzieli grzecznie na murku: Wojman, Spider, MAO, s2nto oraz Kull. Cześć-cześć ale kochani-ja muszę do kibla, bo nie wytrzymam!. Zrozumieli. Uderzyłem najpierw do jakiegoś biura wynajmu autokarów, ale pani powiedziała, że ma klucz tylko od toalety żeńskiej;). Zwała, a raczej gleba wewnętrzna;) W końcu dobiłem do innej toalety i ochłonąłem. Wróciłem do brygady. Postanowiliśmy uderzyć na dworzec PKP, aby przywitać resztę mistrzów: Klemensa, Ajmdemena oraz Backside'a.

W międzyczasie znów zadzwonił Agent z zapytaniem kiedy będziemy. Powiedziałem, że niedługo, choć pojęcie "niedługo" można różnie interpretować. Po kolejnych 40 minutach znooowu udaliśmy się do budynku, w którym zatrzymują się pociągi.

Podróż upływała nam tak miło, że o mało byśmy nie przegapili właściwego przystanku. Na szczęście jeden ze współpasażerów poinformował nas o naszej lokalizacji. Szybko i sprawnie się ewakuowaliśmy i momentalnie zauważyłem zmierzającego w naszą stronę Spidera, a za nim pozostałych zjazdowiczów.

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | następna >>
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz