Simon Sebag Montefiore - Stalin. Dwór czerwonego cara

Recenzja książki Simona Sebaga Montefiore - „Stalin. Dwór czerwonego cara”

Józef Wissarionowicz Dżugaszwili (przez niektórych zwany także Stalin) – zawsze miałem pewnego rodzaju słabość do tej nietuzinkowej postaci historycznej minionego stulecia. Trudno wszakże mi zlokalizować źródła tej niezwykłej więzi, chyba że ta kryje się w wielkiej zbieżności dat urodzin. Niełatwo wszakże nie czuć pewnej nieśmiałości i zakłopotania w obliczu człowieka, który z upokorzonego w Wielkiej Wojnie i zanarchizowanego państwa stworzył w okresie ledwie dwudziestolecia światowe supermocarstwo. A że przy okazji śmierć poniosło kilkadziesiąt milionów ludzi...

Geniusze zła zawsze fascynują, stąd też nijak dziwić nie może fakt, iż na rynku księgarskim wszelkiej maści i sortu opasłych tomisk poświęconych niedoszłemu seminarzyście z Gruzji nie brakuje, ba, jest ich całe mnóstwo. Ale jak to bywa w takich razach – ilość rzadko przekłada się na jakość. Większość z tych pozycji to mało subtelne i dość powierzchowne kalki, niejednokrotnie bardziej mitomańskie, niźli historyczne.

Takoż i z pewnymi obawami jak i powściągliwością sięgałem po kolejną pozycję, której tytuł rozpoczynał się pseudonimem rewolucyjnym człowieka, który odcisnął swe piętno na życiu całych narodów. Ileż razy bowiem można pisać o tym samym?

Na szczęście to pytanie zadał sobie Simon Sebag Montefiore, który postanowił przedstawić czytelnikom zupełnie inne oblicze tyrana rodem z Gori. Zamiast więc zagłębiać się w analizy polityczne podejmowanych na Kremlu decyzji, ich skutków, autor postanowił, co wywnioskować można już po samym wyglądzie okładki, raczej skupić się na... życiu prywatnym, nawet rodzinnym Ojca Narodów i jego przybocznych, w ten sposób zresztą niejako tłumacząc genezę późniejszych posunięć znanych nam z podręczników, ich ukryty niejednokrotnie sens.

Simon Sebag Montefiore   Stalin


Zabieg to był, trzeba uczciwie przyznać, tyleż ambitny, co ryzykowny, bowiem niejednokrotnie trudniej o bardziej chronioną sferę niż tą zaczynającą się za progami naszych domów. Montefiore wykonał wszakże iście tytaniczną i prawdziwie benedyktyńską pracę u źródeł (obszerność bibliografii wzbudza niekwestionowane uznanie i podziw), odsłaniając w ten sposób kulisy najbardziej tajemniczych nawet momentów z życia Koby, takich jak choćby samobójstwa jego żony Nadii. A nic nie wzbudza takiego zainteresowanie, jak nieznane.

Podejrzewam, iż tego rodzaju zapowiedź wielu czytelników raczej odstręcza od tej pozycji, niźli skłania ku sięgnięciu po nią, cóż bowiem ciekawego może być w rozrośniętej ponad wyobrażenie przedstawicielce prasy „typowo kobiecej”? A jednak jest to dzieło doprawdy intrygujące, czym prędzej wszakże chciałbym rozwiać obawy dogmatycznych miłośników historii – plotek tutaj właściwie się nie uświadczy, tyleż rozkosznych, co nijak nie potwierdzonych anegdot, swojskich „miejskich legend” po prostu weń nie ma.

Doskonałym przykładem może być tu historia o wizycie młodego kaukaskiego kacyka Berii na początku lat 30. na daczy Stalina, który to jakoby dzierżąc siekierę miał dwuznacznie rzec, iż nie ma takiego drzewa, którego dla Pierwszego Sekretarza by nie powalił. Zbyt to teatralne, zbyt wymyślne, gdyby nie to, iż opatrzone stosownym zdjęciem, niepozwalającym mieć jakichkolwiek wątpliwości.

Na uznanie zasługuje także jakość wydania recenzowanej pozycji, warta swej przecież niespecjalnie niskiej ceny. Twarda oprawa, solidny i przyjemny w dotyku papier, staranna korekta – tak właśnie winny, bo nie zawsze prezentują się książki z tego przedziału cenowego.

Spośród wielu książek poświęconych Stalinowi jako osobie, a nie tylko decydentowi i politykowi, które przeczytałem (a było ich, zapewniam, wiele), „Stalin. Dwór czerwonego cara” z pewnością jest najlepszą, najbardziej kompleksową i wyczerpującą. To prawdziwa uczta tak dla koneserów biografii, jak i „miłośników” postaci i epoki!


Piotr "Klemens" Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com


Autor: 92
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz