Proces

Proces

Jest piękny słoneczny dzień. Słonko świeci, ptaszki śpiewają - wiosna. Gdzieś na polanie w bliżej nieokreślonym miejscu. W głębi duży namiot. Przy wejściu do namiotu stoi dwóch mężczyzn. Z prawej kolejny namiot i kolejni faceci. Z lewej również stoi namiot, ale przy tym nikt nie stoi. Przed głównym największym namiotem stoi stół i wygodne krzesło. Obok stołu krzesło. Przed namiotem z lewej dwie ławy. Pośrodku polany dwa stoły i krzesła.

Powoli zbierają się ludzie. Czyżby zapowiadało się jakieś widowisko? Nikt nie śmie podejść bliżej i usiąść na krześle. Wszyscy stoją. Na niebie pojawia się obłoczek i na chwile rzuca cień na polanę. Dopiero teraz widać, ze na namiotach są jakieś znaki, coś jakby trzy literki... Czyżby to były namioty... Tak, a więc dlatego wszyscy ubrani w zielone mundury, a żołnierze przy namiotach mają zbroję i broń. Tak, teraz z całą pewnością można stwierdzić, ze są to ludzie z SVV. Z namiotu po lewej wychodzą żołnierze. Pierwszy staje z boku, a kolejni zajmują miejsca na ławie. Natomiast z namiotu po prawej wychodzi kilku żandarmów z więźniem. Prowadzą go do stolika z prawej i tam go zostawiają. Nagle ciszę przerywa głos...

[WoĽny] Proszę wstać. Wysoki Sąd wchodzi.

Przez polanę przebiega szmer. To ściszone głosy żołnierzy, pełne podziwu dla wchodzącego Sędziego. Sędzia wchodzi i siada przy stole na środku, w głębi. Jest to wysoki przystojny mężczyzna w długiej, czarnej todze i białej peruce. Taki wymóg prawa. Sędzia majestatycznie podnosi młotek i uderza w stół.

[WoĽny] Rozprawa nr 1. Sprawa przeciwko chorążemu oskarżonemu o obrazę Najwspanialszego Marszałka sprawiedliwie panującego w Sztabie.

[oskarżony - nieśmiało] Przepraszam Wysoki Sądzie, ale przez pomyłkę nie został mi przydzielony adwokat.

[Sędzia] To nie jest pomyłka. W naszej armii jest mało prawników, a ci co są nie mogą być pańskimi adwokatami.

[oskarżony] Przepraszam, że pytam ale dlaczego nie mogą?

[Sędz

ia - lekko wkurzony] Bo wszyscy zasiadają w Ławie Przysięgłych. Czy wszystko jest już jasne?

[oskarżony] Tak, oczywiście, ale kto będzie mnie bronił?

[Sędzia] Niestety będziesz musiał bronić się sam. Jeszcze jakieś pytania?

[oskarżony] Nie, tylko to chciałem wiedzieć.

[Sędzia - do Prokuratora] Proszę zaczynać.

[Prokurator - trochę wystraszony] Wysoki Sądzie, ta sprawa jest bardzo prosta, jej wynik jest z góry przesądzony i niepotrzebnie zawraca się tą sprawą głowę Wysokiego Sądu. Otóż, obecny tutaj chorąży jest oskarżony o obrazę naszego Wspaniałego Marszałka. Wszystkie zebrane dowody wskazują na jego winę i nie ma nic co wskazywałoby, ze to nie on. Nie ma żadnej rzeczy, która mogłaby chociaż częściowo zmniejszyć jego winę. Oto dowód nr 1. Prokurator wyciąga jakieś papiery ze swojej teczki - mail wysłany z konta oskarżonego. Pozwoli Wysoki Sąd, ze przedstawię fragment wielce istotny dla dalszego przebiegu rozprawy. I w tym miejscu Prokurator przeczytał fragment listu. Nie będę go tu przytaczał, by ponownie nie wywoływać niepotrzebnych dyskusji.

[Sędzia] Co oskarżony ma na swoją obronę?

[oskarżony] Czy mógłbym zobaczyć ten list?

[Sędzia] Oczywiście. Do Woźnego. Proszę podać oskarżonemu kopię dowodu.

[oskarżony] czytając mmm.... Przecież to nie mój podpis.

[Prokurator] Nasze Służby Dochodzeniowe sprawdziły dokładnie ten dowód i stwierdziły, że ten list został napisany przy pomocy przyborów do pisania oskarżonego i wysłany przy pomocy jego gołębia pocztowego. Sędzia pytająco spogląda na oskarżonego.

[oskarżony] Widocznie ktoś musiał ukraść moje przybory i gołębia...

[Prokurator] SD sprawdziły również tą poszlakę i stwierdziły, ze na tych przedmiotach nie ma żadnych śladów wskazujących na to, ze ktoś inny oprócz oskarżonego używał tych przedmiotów.

Proces

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz