Opowiadanie Do Konkursu Carpe Diem

- Veronica, ubrałaś się? - krzyknął do ubierającej się dziewczyny.
- Nie. - usłyszał szloch i nie przejmując się tym, że jest naga, poszedł jej pomóc. -Nie martw się jestem przy tobie. Ach co to jest za gówno. Przepraszam, ale chyba będziesz musiała ubrać się jak amazonka, bo tych szmat jest za mało. - wziął zwinął w prostokąt kilka nierównych warstw i założył jej na piersi, zawiązując mocno z tyłu. Powiązał resztę ubrań,w coś na kształt majtek i dał jej do założenia.
- Dzięki, Gerik. - krasnolud odwrócił wzrok, a dziewczyna założyła "majtki" - Idealnie pasują. - jęknęła, gdy otarły jej nogi. - powiedz mi jedno - czy ty masz na imię Gerik? Jeżeli tak to czy nie powinieneś mieć jednej ręki?
- Tak naprawdę to mam na imię Belegol, a Gerik to mój brat bliźniak. - Veronica otworzyła przekrwione oczy ze zdumienia. - Żartowałem! - krasnolud zadudnił śmiechem po komnacie. - To niewiarygodna historia i sam nie wiem, czy jest prawdziwa. Później ci opowiem. - zdusił pytający wzrok Veronici.
- Poczekam. - westchnęła dziewczyna.
- Dobra, jak chcesz możesz się umyć. - wskazał, spływającą wodę ze ściany, o którą się wcześniej opierał. Veronica wyciągnęła ręce, by Gerik jej pomógł i pierw podciągnął ją do siebie, a później szybko chwycił za ramiona. Obaj pokuśtykali w stronę wody. Dopiero przy myciu, krasnolud zauważył, że on sam też krwawi. Wcześniej składał ból na karb zmęczenia, a nie mógł widzieć, czy jest ranny, ponieważ cały był w nieswojej krwi. Okazało się, że ma tuzin małych nacięć oraz wielką szramę przechodzącą przez tors.Veronica przywarła do ściany i zachwycała się świeżością wody. Gdy się umyli, musieli zdecydować co zrobią:
- Co robimy? - spytała się Vera, wzdychając gdy woda, spływała po jej ciele.
- Z twoim stanem daleko nie zajdziemy. - zobaczył wyrzut i złość na jej twarzy i dodał. - Mi też potrzebny jest odpoczynek.
- No tak. Musimy odpocząć. Szkoda, że nie wiemy, która jest godzina. - spojrzała na krasnoluda, jakby ten mógł na wszystko odpowiedzieć.
- Niestety, nie powiem ci. Idziesz znaleźć miejsce na spoczynek?
Poszli, przytrzymując się wzajemnie, dokładnie przepatrując komnatę. Była mała wnęka, ale dookoła pełno było trupów, więc szukali dalej. Krasnolud znalazł małą grotę, w której ułożyli się do diablo niewygodnego snu. Wszyscy oprócz Gerika. Ten wartował całą noc. Veronica obudziła się i nie wiedziała, czy tak jest naprawdę. Była totalna, nieprzenikniona ciemność. Pale, które paliły się niedawno, całkowicie zgasły. Usłyszała, że ktoś się rusza i spytała
- Kto tam? - w jej głosie było

słychać nutkę trwogi.
- To ja - Gerik - uspokój się - odpowiedział.
- Już idziemy?
- Myślę, że tak. Zobacz, czy możesz chodzić. - po skończeniu tych słów zobaczył, że Vera, opierając się o ścianę jaskini, wstaje i kuśtyka kilka kroków.
- Poradzę sobie. Dobrze by było, gdyby ktoś tu zapalił pochodnię. - Gerik poczuł spojrzenie jej oczu na sobie.
- Skąd ja ci wezmę pochodnię?! Wszystkie się wypaliły, a nie znajdziemy tu żadnych nowych. Uspokój się. Już jesteśmy blisko wyjścia.
- Mam nadzieję. - mruknęła.
Po kilku minutach marszu, poprzez tunele wypełnione pochodniami, doszli do zwaliska kamieni. Wyglądał jak kopiec z głazów, usypany nad zwłokami. Rozglądali się dookoła, ale nie widzieli innego wyjścia.
- Co robimy? - spytała się Vera.
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale ten widok nie przypomina ci czegoś, co już wcześniej widziałaś?
- Nie... Niemożliwe. Nie! - dziewczyna krzyczała z całej siły.
- Jesteśmy przy przeciwległym wylocie plątaniny tych tuneli, które jest tak samo zawalone, jak to z którego tu przyszliśmy. Innymi słowy - mogliśmy nie ruszać się z miejsca i kopać po tamtej stronie góry. - monolog krasnoluda nie pocieszył Veronici, która zaczęła się rzucać po tunelu, aż w końcu upadła z bólu w nogach oraz braku sił. Krasnolud, z czystym stoicyzmem, zaczął wybierać kamienie, które wyglądały na takie, które da się wybrać.
- Pomożesz mi, czy będziesz tak siedzieć?
- Poczekaj chwilę, daj mi ochłonąć i przyzwyczaić się do myśli, że prawie zostałam złożona w ofierze, a mogłam do tego w ogóle nie dopuścić.
- Pomyśl o dobrych stronach tej wyprawy.
- Na przykład?
- Na przykład to, że odnalazłem swój ulubiony topór. - Gerik zaśmiał.
- No tak. - po chwili naburmuszenia, dołączyła do śmiechu krasnoluda. Vera wstała, podeszła do krasnoluda, usiadła przy stercie kamieni i ostrożnie, zaczęła wysuwać kamienie, które była wstanie unieść - nie były za duże. Krasnolud, powoli acz nieubłaganie drążył w zwalisku. Zmęczeni, usiedli obok siebie i zaczęli opowiadać o swojej przeszłości.
- Wiesz co mnie ciekawi? - Vera kiwnęła głową, na znak, że nie wie. - Jak tu trafiłaś? To nie jest normalne, że dziewczyna, w twoim wieku, rozwala się po Górach Krańca Świata.
- To długa historia... Veronica opowiadając o swoim życiu, omijała bardziej przykre momenty lub upiększała fakty. Ale nie za bardzo, więc krasnolud patrzył z politowaniem, na zamyśloną twarz dziewczyny. -Teraz chyba moja kolej - rozejrzał się po komnacie i stwierdził, że rzeczywiście jego kolej na opowiedzenie historii swojego życia.
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz