Jonathan Wilson - Aniołowie o brudnych twarzach

Argentyński futbol nigdy nie wzbudzał u mnie większej pasji, choć jako miłośnik calcio potrafiłem docenić jego niewątpliwy urok na tle brazylijskiego pobratymca. Zarazem zwykł on stanowić pewną terra incognita, i to pomimo faktu, że wydał on cały zastęp zawodników wybitnych. Jonathan Wilson postawił sobie jednak cel niebanalny – postanowił opowiedzieć nie tyle o historii kultury piłkarskiej danego narodu, lecz o nim sam poprzez pryzmat piłki.
Warto już na wstępie podkreślić, iż autor jest Anglikiem, co siłą rzeczy już na wstępie może zrodzić mnóstwo emocji i skojarzeń, biorąc pod uwagę historię dość wrażliwych relacji między tymi dwoma narodami, jak i drużynami piłkarskimi. Co jednak istotne, Wilson szybko przekuwa to w atut swej pozycji, nie tracąc bowiem chłodnego obiektywizmu czyni całość bardziej osobistą.

Inaczej, niż było to w przypadku „Bramkarza, czyli outsidera”, opowieści o poszczególnych osobach nie stanowią roli drożdży, na których rośnie objętość książki, historie te nieraz są wręcz magnetycznie fascynujące, lecz brytyjski dziennikarz nieustannie wiąże je z tłem, skupiając się bardziej na ogóle niźli detalu. Osobiste relacji mają uczynić całość bardziej namacalną, ale też i wiarygodną.



W konsekwencji współczesny kibic doskonale znający takie nazwiska jak Diego Maradona czy (drugi) Diego Simeone, Juan Román Riquelme, Marcelo Bielsa czy na osobach Lionela Messiego czy Sergio Agüero kończąc
może poczuć się skonfundowany, jak w istocie mało wiedział choćby o współczesnej argentyńskiej piłce i towarzyszącej jej emocjach. Mało tego jednak, niejednokrotnie zupełnie inaczej spojrzy na losy całego tamtejszego futbolu rozumiejąc, iż niejednokrotnie stanowi on sferę ucieczki od rzeczywistości, przez co łatwiej jest zrozumieć gwałtowność reakcji towarzyszących porażkom i związanym z tym rozczarowaniom.

Na marginesie warto wspomnieć o pracy tłumacza, czyli Michała Okońskiego, czyli redaktora „Tygodnika Powszechnego”, znanego skądinąd ze swych tottenhamowskich sympatii. Nie ograniczył on bowiem swej roli do tyleż wiernej, co i pięknej translacji, lecz poddał starannej weryfikacji twierdzenia autora (w tym także w zakresie sztuki kulinarnej czy też muzykologii), niejednokrotnie dowodząc ulegania przezeń pomniejszym mitom, co jednak nie obniża oceny książki jako takiej, przeciwnie, nie odbierając romantyzmu futbolowi pogłębia i tak znaczną rzetelność analizy.

„Aniołowie o brudnych twarzach” to pozycja, która prawdziwie atrakcyjna będzie tylko dla czytelnika czerpiącego przyjemność z obserwowania widowiska sportowego. Nie jest to jednak książka sztampowa, o całe mile wyprzedzające różnorakie quasi-biograficzne hagiografie, przeciwnie, dla czytelnika o inteligenckich aspiracjach stanowić będzie danie porównywalne z należycie wypieczonych argentyńskim stekiem.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz