Jonathan Littell - Łaskawe

Czym jest Zło? Jak przejawia się w życiu, jak wybiera sobie narzędzia? I jak je rozpoznać? Mogłoby się zdawać, że powyższe pytania tyle razy były już zadawane, tyle różnych odpowiedzi na nie znajdywano, iż ostatecznie już dawno winno zostać zadekretowane, że jako próby z góry skazane na porażkę są one zakazane. Ale to i tak mało kogo by powstrzymało przed dalszymi próbami...
Wiele ciekawych rzeczy o Jonathanie Littellu możemy się dowiedzieć patrząc na objętość jego książki. Iluż debiutantów znacie, którzy swe pierwsze dzieło w życiu opublikowali dobiegając czwartego krzyżyka, a „przy okazji” dali się porwać wenie na ponad tysiąc stron? A dodać jeszcze trzeba, iż amerykański autor od lat mieszkający w katalońskiej Barcelonie dokonał tego w języku francuskim... Od razu każe nam to inaczej spojrzeć na książkę, jak i na jej głównego bohatera...

...którym jest esesmański oficer o wcale pogmatwanym życiorysie. Większość swego dzieciństwa spędził on bowiem we Francji, w której z pewnością niełatwo było o proniemieckie instynkty. By jednak naszych oczu nie przesłonili siepacze znani nam z telewizyjnych seriali szybko dowiadujemy się o nim wielu rzeczy niepasujących do naszego wyobrażenia – jest on bowiem osobą wykształconą, obytą ze sztuką i filozofią, wprost rozmiłowaną w muzyce Bacha i francuskich instrumentalistów. I bynajmniej w dzieciństwie nie przejawiał zabójczych instynktów, wręcz przeciwnie...



W sposób niezwykle niekonwencjonalny Littell przedstawia zagadnienie Holocaustu, osób odpowiedzialnych za jego przeprowadzenie. Uderza wręcz arendtowska banalność, z jaką bohaterowie podejmują decyzje, które zadecydują o losie, o ży
ciu i śmierci tysięcy. Z pewnością niejednego czytelnika najbardziej poruszy scena żytomierskich rozstrzeliwań tudzież egzekucji w Babim Jarze, mnie wszakże najbardziej poruszył wątek Bergjuden, żydów górskich, co do których pochodzenia etnicznego przeprowadzana jest naukowa ekspertyza, sporządzana przez ekspertów z zakresu lingwistyki czy historii. Rozstrzygnięcie akademickiego, zdawałoby się, sporu ma jak najbardziej namacalne skutki.

Littell pióro ma lekkie, czasami nawet zanadto lekkie, tak że daje się porwać imperatywowi gawędziarza coraz większego rozbudowywania swej opowieści, wzbogacanie jej o kolejne i kolejne wątki, co powoduje tylko irytację czytelnika, pragnącego ponownie zanurzyć się w nurcie akcji. Są to jednak „wyskoki” stosunkowo rzadkie, nie one bynajmniej są przyczyną objętości powieści.

Z pewnością niektórzy co bardziej pruderyjni czytelnicy poczują pewne zobrzydzenie wobec głównej postaci i pisarza ją kreującej, a to z powodu stosunkowo dużego – i bezpośredniego – nasycenia książki erotyką. Poszukujących łatwych doznań nastolatków et consortes jednak ostrzegam – nie o takie doznania tu idzie, jakie mielibyście nadzieję znaleźć.

„Łaskawe” niewątpliwie zasługują na miano wydarzenia. Jest to bowiem niebanalna pozycja traktująca o banalności ludzkości życia i łatwości, z jaką przychodzi jednym odbierać je innym. Próżno szukać u głównego bohatera raskolnikowskich wyrzutów sumienia, o czym ten nas uprzedza już w samym wstępie. Może i dlatego książka ta jest tak intrygująca. Jak samo Zło.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz