Horyzont

Konserwatyzm w ciekawy sposób radzi sobie z pojęciem wolności: jednostka ma być „odpowiedzialna i swobodna”; będzie na tyle swobodna, na ile będzie miała możliwość realizowania tego, co jej wpojono. Jeżeli więc ma sztywny i restrykcyjny system moralny, ale jest on na tyle zinternalizowany, aby nie postrzegała go jako zewnętrznego ograniczenia, nie tylko będzie się samorealizować, ale będzie to dodatkowo czynić w sposób korzystny społecznie. Jest to zasadnicze twierdzenie, w pełni się z nim zgadzam. Nie bez przyczyny Robert Merton obawiał się stanu anomii społecznej, to jest wyzucia społeczności z norm. Ich brak, brak wskazań na temat tego, „co wolno” jest również zgubny. Przekonuje o tym Erich Fromm w swoim dziele „Ucieczka od wolności”. Zasadnicze twierdzenie tego myśliciela bazuje na tym, że człowiek uwolniwszy się od więzów pierwotnych i obejrzeniu się wokół, spostrzegł, że jest samotny. Poczucie zagubienia miało prowadzić do wyzbycia się nawet własnej indywidualności, aby pozbyć się izolacji. Jako lekarstwo Fromm proponuje twórcze i spontaniczne połączenie całej osobowości z naturą (warto wspomnieć, że podobna myśl była obecna w Chinach już w VI w p.n.e., autorem jej był Lao Tse). Jednostka musi sobie uświadomić, „że życie ma tylko jeden sens: sam akt życia jako taki”. To zdaniem myśliciela prowadzi „wolności pozytywnej”. Jednostka w takim spontanicznym akcie, nie zmuszana do niczego nie będzie chciała szkodzić innym, „zniknie fundamentalna przyczyna jego aspołecznych popędów”. Sam Fromm przyznaje: „Taka wolność nie została dotąd w dziejach ludzkości zrealizowana, była jednak i jest ideałem, któremu ludzkość zawsze była wierna, nawet jeśli często wyrażała ten ideał w formach zawiłych i irracjonalnych. (…) gatunek ludzki, pomimo wszystkiego, czego ludzie doświadczyli, nie tylko zachował, ale i rozwinął tyle godności, prawości i życzliwości, na co dowodów dostarczają całe nasze dzieje i niezliczeni współcześni.”

Tutaj chyba najjaśniej widać owo zaufanie do wewnętrznej konstrukcji jednostki. Wiara w to, że nie można porządku narzucić, a Korzyść Społeczna będzie pochodzić ostatecznie z inicjatywy jednostki. Podobnie jak inni, proponuje pewien system, który pozwalałby na odpowiednią stymulację ludzi. Proponował dosyć dużą ingerencję państwa w proces społeczny i gospodarczy. Należało „opanować siły społeczne i podporządkować gospodarczą machinę jednemu celowi – ludzkiemu szczęściu”. Dochodzimy zatem do ostatniej kwestii: roli państwa oraz pytania o granicę jego ingerencji.

Na początku warto wspomnieć o zasadzie umiarkowania wyrażonej przez Monteskiusza. Miała ona zapobiegać naruszaniu wolności przez system wzajemnyc

h hamulców… organów państwowych w celu zapobieżenia nadużycia władzy. Podobieństwo do omawianego tu zagadnienia jest znaczne, jednak chodziło tu o relację wertykalną. Duch umiarkowania przenikać miał i ustawodawstwo. Akty nie miały być wydawane zbyt często, gdyż obniża to ich autorytet. Do zagadnienia dopuszczalnego stopnia ingerencji państwa w sprawy społeczne/obywateli pozwolę sobie podejść w sposób niekonwencjonalny. Matematycy sformułowali tzw. teorię złożoności (in. teoria chaosu). Niestety nie dysponuję dostateczną widzą z dziedziny analizy matematycznej, aby w sposób wyczerpujący przedstawić tu jej dowody. Jednak istotą teorii chaosu jest pewien sceptycyzm poznawczy. Bierze się to ze spostrzeżenia, że układy złożone charakteryzuje bardzo wysoki stopień podatności na warunki początkowe. Innymi słowy: każda, nawet bardzo drobna, zmiana ma ogromne wpływ na pracę całego układu. Nie sposób zaprzeczyć, że społeczeństwo wchodzące w interakcję z systemem normatywnym jest układem wybitnie złożonym. Oddziaływanie zachodzi na wielu płaszczyznach. Wzajemny wpływ ma na siebie prawo i etyka oraz przekonania społeczne na różny temat (choć bynajmniej nie jest ów wpływ prosty!). Warto przytoczyć myśl Hose Ortegi y Gasset’a sprzed stu lat, ale jakże dziś aktualną: następuje „umasowienie autorytetów”: masy pragną potwierdzenia swojego zdania, a „masowi intelektualiści” w zamian za uznanie, dokonują tego. Zatem prawo ma wpływ na to, co je tworzy. W świetle tego, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak daleki wpływ może mieć dana ustawa ze względu na złożoność systemu i – z tego samego powodu – nie jesteśmy w stanie tego zbadać, dochodzimy do wniosku, że jakakolwiek regulacja musi być podejmowana niezwykle ostrożnie (niestety nie potrafię uniknąć nieostrości). Takie podejście nie neguje całkowicie „głębokich ingerencji” jako takich, chociaż generalnie im nie sprzyja. Jednak uważam, że trzeba tego dokonywać w taki sposób, aby zawsze kształtować jedną tendencję jako silną, co zapewni choćby elementarną przewidywalność. Jeżeli bowiem wprowadzimy np. powszechny zakaz palenia papierosów, zmiana ilości palących (oraz ewentualne inne skutki, jak np. wzrost przestępczości, spadek poszanowania dla prawa) może być nie do przewidzenia. Będzie ona zależeć od np. tego czy pojawi się charyzmatyczna jednostka zdolna przekonać większość do oporu, autorytetu władzy, ostatnich wydarzeń w kraju, jakości reklam papierosów oraz sfery psychiki, do której się one odwołują… itd. Zatem każda próba stymulacji ludzi do owej Frommowskiej spontaniczności musi być przedsiębrana bardzo ostrożnie, gdyż może przynieść zupełnie nieoczekiwane rezultaty, przeciwne założonych, jak np. anarchizacja społeczeństwa lub zwiększenie poczucia samotności.

Horyzont

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz