Historiografia opisowo-pragmatyczna

Niniejsza praca poświęcona jest historiografii pragmatyczno-opisowej i ma na celu przybliżenie niektórych generalnych pojęć z dziedziny historiografii, a w szczególności pierwszej jej fazy rozwoju, kiedy to budują się dopiero podwaliny naukowego postrzegania świata i zjawisk go otaczających. Zaprezentuję tylko skrót i wyciąg informacji z książek niżej wymienionych w bibliografii. Nie skupiałem się również na wyszczególnianiu wszystkich gatunków literackich. Podaję według mnie najistotniejsze. Trzeba też wiedzieć, że etap, który będę omawiał, zaczyna się w starożytności, jest kontynuowany przez średniowiecze, renesans a kończy w swych schyłkowych fazach rewolucji francuskiej, względnie w początkach XIX wieku. Najbardziej pomocne w mojej pracy były książki Benona Miśkiewicza, Józefa Szymańskiego i Jerzego Topolskiego.
Historia jak prawie każda nauka zaznacza swój byt i istnienie. Jej celem jest ukazanie i przekazanie danych treści związanych z bytnością człowieka, a w szczególności jego przeszłością i rzutowaniem jej na teraźniejszość, względnie na przyszłość. Zaznacza swój ślad poprzez dzieła i ludzi, którzy je pisali. Historia jest żywą gałęzią poznania, toteż ma swój początek i ewolucyjne oraz rewolucyjne przemiany postrzegania przedmiotu. Nadto zawiera w sobie różnorakie sposoby konstrukcji i pojmowania myśli lub procesów dziejowych. Zasady i rola opisów zmieniają, współgrają bądź walczą ze sobą w czasie rozwoju tejże nauki. Możemy zaś podążając za Benonem Miśkiewiczem wyróżnić kilka etapów tej ewolucji oraz przekształceń.

Pierwotnie nad poszukiwaniem prawdy i rzeczywistych faktów górowała narracja i forma opisowa. Następnie wykształcają się pierwiastki sceptyczne i nastawione na krytyczną ocenę oraz logiczną krytykę przede wszystkim materiału źródłowego. Znamy to zjawisko pod nazwą historiografii krytycznej. Tu prof. Miśkiewicz podaje, że posługiwano się metodami genetycznymi i ewolucyjnymi podczas ustalania i odkrywania faktów. Następnie powstała historiografia strukturalna. Według tegoż profesora jest właściwa dla historiografii marksistowskiej. Ta opinia jest zrozumiała zważając na to kim był Benon Miśkiewicz i w jakich latach jego książka się ukazała.

Doskonałość czy umiejętność wpisania się w formę jednego bądź kilku z tych trzech etapów, lub uwzględniając, że to są etapy ewolucyjne, zależy od wielu czynników. Wymienię te najważniejsze. Jest to czas i miejsce, w którym dzieło zostało napisane. Od środowiska (przeważnie społecznego), z którego wyszło, i pozycji społecznej czy materialnej autora. Wreszcie czy dziejopisarz miał dostęp do źródeł pisanych czy ustnych i innych weryfikatorów. Z pomniejszych, acz ważnych przesłanek zaprezentować można antypatie lub sympatie pisarza, lub dla kogo została praca zlecona. Bardzo ważne są również umiejętności i powody decyzji rozpoczęcia zapisywania.

Sam sposób pisania pragmatyczno-opisowy jest najstarszy. Występuje wokół niego spór w literaturze naukowej czy miał na celu i w założeniu li tylko czysty opis sytuacji, czy miał inne podłoża, ot choćby filozoficzne bądź teologiczne. Topolski i Miśkiewicz zgadzają się, że jednym ze znamiennych członów tej historiografii jest szereg godnych do zanotowania faktów wyjątkowo widoczny u annalistów średniowiecznych. Często dzieje się to bez wnikania w przyczyny bądź związki pomiędzy wydarzeniami i sprowadza się do czystej rejestracji. Znaną formą takiego postrzegania procesu dziejowego są roczniki. Wyrosły one z tablic do obliczania najważniejszych świąt i były to z początku króciutkie notki przy datach. Przykładem mogą być Annales Corbienses (658-1148 r.), a w Polsce rocznik kapitulny krakowski i świętokrzyski dawny. Nie uświadczymy w nich ani selekcji, ani krytyki faktów źródłowych. Podział następuje chronologicznie, przestrzennie lub podług obu kryteriów naraz. Z chronologią z oczywistych względów lepiej sobie radzono w średniowieczu, gdyż posiadano stały punkt odniesienia. Podobnie były konstruowane katalogi lub genealogie.

Forma dziejopisarstwa często podlegała formie artystycznej. Toteż dochodziło do naginania lub przeinaczania dziejów aby dostosować treść do formy. Tworzenie teorii i domysłów również było codziennością. Problem mamy również z tym czy było to podkoloryzowanie zamierzone spowodowane przez przychylność albo niechęć autora, czy „zaklejanie” dziur niewiedzy.

Drugim takim aspektem jest mieszanie przeszłości z teraźniejszością i osobistymi, lokalnymi przeżyciami. Ze swojego nikłego doświadczania mogę przywołać tu kronikę Thietmara.

Tak czy inaczej rodziły się obok dzieł, które aspirowały do naukowych i poważnych, także mniej dogmatyczne, takie jak baśnie,
legendy historyczne, eposy ludowe. Co ciekawe, były też wdzięcznym tematem tych pierwszych bardziej statecznych, a powielanie ich, wplatanie, kompilacje z dzieł starożytnych, choćby w kroniki, i ich znajomość było wielce szanowane i doceniane.

Tu możemy przejść do pragmatycznego charakteru tychże pism. Zasad było mnóstwo i tylko na kilku skupię swoją uwagę. Najjaskrawiej widać w większości dzieł wprowadzenie prawa moralnego ganiącego zło a gloryfikującego dobre czyny. Ubrane ono było w szaty religijnego lub moralizatorskiego porządku. Sławiona była przez dziejopisów Opatrzność, decyzja Boża (bogów), fatum.

Trzeba trochę napisać o gatunkach literackich które najdobitniej realizowały ten model historiograficzny. Wyróżniamy jakby trzy ogniska, na których skupiają się historiografowie tamtego czasu. Traktujących historię człowieka całościowo i regionalnie (jako cześć jakiejś wspólnoty) lub indywidualnie. Całościowe opracowania tak zwana historia dzieli na świętą (sacra) i zwyczajną, ludzką (profana). Święta skupia się na zbawieniu i jego znakach, zaś profana na dziejach konkretnej grupy lub regionu. Tu możemy przywołać kompendia chrześcijańskie Euzebiusza z Cezarei lub „De civitas Dei” Augustyna, lub wiele dzieł na temat dziejów Wandalów, Wizygotów, Swebów, Franków czy Danów (to ostanie napisał Saxo Gramaticus). Normalnością w tych pracach jest ukazanie wyjątkowości i specyfiki danego narodu, plemienia. Prezentacja jego ważnej roli tudzież wybrania przez siły wyższe, spełniających ich niepojętą wolę. W naszym państwie z racji późnego przyłączenia do dziedzictwa europejskiego i chrześcijańskiego rozkwitnie ta gałąź dziejopisarstwa dopiero w renesansie i późnym średniowieczu. Jan Długosz był wzorem z którego wszyscy czerpali, ba, nawet przepisywali niemałe części. Zauważmy tu Macieja z Miechowa czy Ludwiga Decjusza. Choć znów tu wspomnę Thietmara zahacza niemałą częścią o nasze ziemie i jest to przykład kroniki regionalnej. Wreszcie trzeci punkt zainteresowań to człowiek-bohater, król, wódz nierzadko w otoczeniu dworu czyli sfery najwyższej, czyli biografie. Bierze się to z przekonania wtenczas silnego, że wybitna jednostka postawiona przez Boga (uosabiając naród) ma spełniać jego wolę; to się tyczy również instytucji, którą był Kościół. Możemy tu w tym trzecim punkcie zauważyć zalążki krytyki lub szersze opisy, które tyczyły się właśnie „wielkich ludzi”, a to dlatego, że źródła były łatwiej dostępne z racji bliskości, bądź naocznego obserwowania wydarzeń i bohaterów. Wyszczególnia się w nich cechy indywidualne oraz powody dlaczego ta osoba tak postąpiła, a nie inaczej (przynajmniej domniemane). Tu podam „Vita Karoli” Ekharda czy Wipona „Gesta Chonradi Imperatoris” Znamy też przykłady autobiografii - „Vita Caroli IV Imperatoris” lub „Wyznania” św. Augustyna. Miśkiewicz zwraca uwagę na niedostateczne lub całkowite pominięcie czynnika „mas ludzkich” i ich wkładu. Z tych tendencji w Polsce przykładowo wyłania się tak zwana historiografia dworska i szlachecka. W niej to gloryfikuje się szlachtę i królów, ich wyczyny i godności. Wyjątkiem od bogactwa i splendoru są hagiografie, niekoniecznie dziejące się na dworach klasy panującej. Dzielą się one na miracula, vita (passio), martyrologie. Są jeszcze podgatunki opisujące cudowne odnalezienie ciała świętego lub podroż ciała świętego z jednego miejsca na drugie.

Istniała też szeroko rozbudowana epistolografia. Pomimo pewnych zasad rządzących nią na jej kanwie wyrosły wielkie traktaty bądź rozprawy czego przykładami są listy Alberta do Heloizy czy instrukcje Innocentego III. W odrodzeniu zaś wskażemy Stanisława Hozjusza, który napisał ponad 10000 listów. Historyków bardziej interesują zbiory i ciągi listów, ponieważ daje to szerszy i jaśniejszy obraz opinii i emocji piszącego.

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz