Choinka 2019

choinka-2019-20777-1.jpg 1 Jako, że ogólnie lubię się sprawdzać w rozmaitych wyzwaniach, często sprawdzam co nowego w grach typu souls-like.Wielu twórców podchwyciło trend i prześcigają się w robieniu gier dla prawdziwych masochistów, choć oczywiście są to próby mniej, lub bardziej udane. Dużym tutaj zaskoczeniem, które wymaga wyróżnienia, jest Remnant: From the Ashes. Gra nie jest idealna, ma masę swoich bolączek, ale w końcu ktoś idealnie połączył poziom trudności ze strzelaniem. Równie dużą perełką było Dark Devotion, śmiało łączące styl soulsowy z mechaniką rougelitów.

Oczywiście, jakbym grała tylko w takie tytuły już dawno zapewne zniszczyłabym swój sprzęt i psychikę. Dzięki nim więc odkryłam również po co komu walking symulatory. W przerwach od wymagających produkcji, kiedy potrzebowałam się zrelaksować jedynym czego oczekiwałam od gier, to żeby nie umierać. W ten sposób wpadł mi w łapki Lost Ember, który choć nie budził frustracji, również wycisnął ze mnie emocje, dawno nic mnie tak mocno nie wzruszyło.

To był również dobry rok dla horrorów, które uwielbiam. Layers of Fear doczekał się odsłony na VR, Man of Medan zapoczątkował obiecujący cykl, a remake Resident Evil 2 pokazał wszystkim, jak powinno się odświeżać stare gry. Na wyróżnienie zasługuje też Blair Witch, które zaskoczyło mnie poziomem immersji.

Cała branża gamingu zaczyna zmierzać w coraz to lepszą stronę. Dzięki CD Projekt Red, które rozsławiło Polskę, gry zaczęły być bardziej doceniane jako dzieła kultury. Valve stanęło na baczność wyczuwając oddech konkurencji na plecach, zmieniło szatę graficzną, wydało Dota Underlords, zapowiedziało Half Life 3, a GOG (to akurat grupa CDP) stworzył pierwszą platformę DRM, która może połączyć wszystkie pozostałe. Nawet EA stwierdziło, że w sumie mikropłatności są złe, a singleplayery mają swoich odbiorców. Powoli też technologia RTX pokazuje coraz więcej możliwości graficznych i być może w przyszłości nawet nie trzeba będzie mieć komputera, by z nich korzystać. Wszystko ruszyło naprzód, odkąd gry przestały być widziane jako rozrywka infantylnych facetów. A to daje nadzieję na szybki rozwój branży i coraz więcej mocnych tytułów. Nic tylko wypatrywać kolejnych trailerów.

Tymczasem życzę wszystkim Wesołych Świąt. Może w czasie wolnego sięgnięcie po któryś z wymienionych przeze mnie tytułów.

Panie w natarciu, czyli iglaki okiem Alicji

Dla osób zabieganych, które nie mają czasu na prozaiczne zakupy, polecam wykupienie do
stępu do StoryTell. Jest to alternatywa dla moli książkowych, którzy nie mają już miejsca na coraz to nowsze publikacje. Portal ten umożliwia słuchanie audiobooków, więc przyda się również osobom, które dojeżdżają do pracy autem lub nie lubią wyciągać opasłych tomów w zatłoczonych tramwajach. Dodatkowym atutem tego prezentu jest również to, że sprawi radość również tradycjonalistom, którzy cenią słowo pisane ponad słuchane, gdyż umożliwia on również pobieranie ebooków w różnych formatach.

Zamiast skupiać się na materialnych podarunkach, warto by pomyśleć o czymś, co może być dużo cenniejsze – naszym czasie. Najbliżsi zapewne bardziej docenią wspólnie spędzone chwile ponad nawet najdroższe podarunki. Pomyślmy zatem, żeby osoby bliskie naszemu sercu zabrać na lodowisko albo na najbliższy stok, których coraz więcej nawet w miastach oddalonych od gór. Dla tych którzy jednak bardziej cenią sobie spokój niż aktywność fizyczną możemy ofiarować wspólne wyjście do kina lub romantyczny wypad do spa.

Warto pamiętać również o tym, że często pod grubą skórą dorosłego kryje się wewnętrzne dziecko. Na pewno dużą przyjemność sprawią prezenty, które pomogą to wewnętrzne dziecko ujawnić, zwłaszcza dla męskiej części populacji. Dlatego warto się zastanowić nad oferta „zabawek dla dużych chłopców” w stylu drony czy też zabawkowe śmigłowce lub gry na konsole. Zbliżający się sezon serialowego Wiedźmina skłaniać może do zakupu abonamentu Netflixa.

Na cokolwiek się zdecydujemy, pamiętajmy o tym, że w Świętach chodzi o wspólnie spędzony czas i radość najbliższych.

Klemens nigdy Cię nie zdradzi, zwłaszcza gdy Ci radzi

Powoli – choć jest to proces bardzo dynamiczny – obserwujemy śmierć tradycyjnych form dystrybucji: filmów już nie kupuje się w sklepach, nie wypożycza w osiedlowych budach, ba, nawet na premiery nie chadza się do kin, lecz coraz częściej zasysa się z Internetu, choćby za pośrednictwem wymienionego wyżej Netflixa.

Dawniej zwykłem kolekcjonować pudełka z grami – które same w sobie potrafiły być dziełem sztuki użytkowej – współcześnie jednak nie tylko nie wyróżniają się one wyglądem, co w istocie stanowią tak naprawdę jedynie opakowanie dla kodu do gry, którą i tak trzeba będzie zassać za pośrednictwem Internetu. Jakkolwiek więc może to mało romantyczne, może warto rozważyć właśnie zakup tego rodzaju pozycji cyfrowej? Zwłaszcza iż tu z zakupem można również zdążyć w dosłownie ostatniej chwili.

Podążając dalej tym tropem myślowym – dawniej zwykłem sobie wmawiać, że do wielu z tych gier kiedyś powrócę, później zaś kolejny i kolejny raz. I jakkolwiek od czasu do czasu fakt taki rzeczywiście miał miejsce (ot, w tym roku rzeczony zaszczyt spotkał choćby taką trzecią odsłonę serii The Settlers), to w absolutnie przytłaczającej więkchoinka-2019-20777-2.jpg 2szości przypadków okazało się to jedynie możliwością hipotetyczną. Czemu więc służy ten wywód? Bynajmniej nie tylko stwierdzeniu zgodnym z duchem myśli Alicji, iż warto innym nade wszystko poświęcić swój czas, ale może również nie od rzeczy byłoby rozważenie wykupienie czasowego (np. kwartalnego) abonamentu na gry – obecnie tego rodzaju usługi oferuje Electronic Arts czy Microsoft, których portfolio oferuje cale multum pozycji wartych przejścia. Jednorazowego.

Spoglądając wstecz na mijający rok dochodzę do konkluzji, iż był to swego rodzaju okres przejściowy, zaś tuzy branży dopiero zaczynają napinać muskuły przed przyszłorocznymi premierami pozycji obliczonych na lata pasji. Nie oznacza to bynajmniej, że nie uświadczyliśmy godnych produkcji, i to dość specyficznych, nie lękam się bowiem przed określeniem ich mianem „artystycznych”.

Niemal przeoczona została premiera pozycji, która pochłonęła mi szereg weekendów, dostarczając prawdziwe multum pozytywnych uczuć – a mianowicie Sunless Skies. Grę tę można pokochać, jak też i łatwo się na nią obrazić, śmiem jednak twierdzić, że trudno pozostać wobec niej obojętnym. Z kolei za role-play roku bez cienia wątpliwości uznałem Disco Elysium, które jest jednak pozycją nie mniej specyficzną, a którą docenią niewątpliwie gracze rozmiłowani w lekturze i refleksji, w mniejszym stopniu zaś wartkości akcji.

Nie oznacza to bynajmniej, że nie pojawiły się gry ukierunkowane na szersze rzesze graczy, o jak najwyższej jakości. W tym miejscu na usta nasuwają mi się dwie pozycje. Pierwszą z nich jest Total War: Three Kingdoms, czyli klasyczna seria strategiczna w mało spenetrowanych dotychczas realiach. Druga z kolei to Red Dead Redemption II, które pozwoliło mi zrealizować datujące się od dziecięcych lat marzenia o przeniesieniu się na Dziki Zachód – chyba żadna współczesna produkcja dla pojedynczego gracza nie oferuje porównywalnej swobody połączonej z wysoką jakością. Z perspektywy roku coraz bardziej podoba mi się również rodzime Weedcraft Inc (zwłaszcza że gra właśnie - wreszcie! - została zaktualizowana o tryb rozgrywki swobodnej), ale powiedzmy sobie szczerze – gra o prowadzeniu biznesu w zakresie sprzedaży marihuany to w kontekście Świąt Bożego Narodzenia wybór wysoce kontrowersyjny…

To nie był zły rok, lecz wobec następnego mam znacznie większe oczekiwania. Tyleż więc sobie, co i Wam, drodzy Czytelnicy, życzę, by te Święta okazały się prawdziwym preludium wobec prawdziwie wspaniałego okresu!

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz