Bogusław Wołoszański - Sieć - ostatni bastion SS

Z pewnością niewielu jest Polaków, którzy nie kojarzyliby osoby Bogusława Wołoszańskiego, autora niezwykle popularnego cyklu „Sensacje XX wieku”, którym udowodnił on, iż o historii można mówić ciekawie i zajmująco, a w konsekwencji zainteresować nią masy: tak pracowników naukowych wyższych uczelni, jak i przysłowiowe gospodynie domowe.
Historyk ten na fali popularności swego sztandarowego dzieła poszedł za ciosem i zaczął publikować książki poświęcone szczególnie frapującym go, ale też i czytelników, wydarzeniom minionego wieku, zwłaszcza związanych z okresem drugiej wojny światowej i przygotowań doń. Zawsze były to wszakże pozycje popularnonaukowe, pełne mniej czy bardziej prawdopodobnych hipotez autora, ale zawsze dość solidnie opartych na faktach.

Tak było do roku 2004, kiedy to na półkach księgarni zawitała „Twierdza szyfrów”, opatrzona wielce sugestywną adnotacją stanowiącą, że jest to „powieść oparta na faktach”. Tłumacząc ten potworek – była to klasyczna powieść historyczna, osadzona w minionych realiach i przedstawiająca autentyczne postacie, ale której fabuła była klasycznym przejawem licentii poetici autora. Pozycja ta spotkała się z dość sporym odzewem ze strony czytelników, co przejawiło się nie tylko w wynikach sprzedaży, lecz także nakręceniem na jej podstawie popularnego serialu telewizyjnego, a także napisaniem niejako kolejnej części przygód znanych już bohaterów – czyli właśnie „Sieci – ostatniego bastionu SS”.



Akcja recenzowanej książki rozgrywa się już pod sam koniec wojny w Europie, gdy jej wynik jest już oczywisty dla wszystkich, nieoczywiste są wszakże jego konsekwencje. Jako że drogi sojuszników rozchodzą się, mamy do czynienia z sytuacją, którą najlepiej można by podsumować aforyzmem „bellum omnia contra omnes” – wojna wszystkich ze wszystkimi. Zważywszy zaś na okoliczność, iż bohaterami cyklu Wołoszańskiego są szpiedzy i agenci, nie powinien nikogo dziwić fakt, że przebieg wydarzeń zmienia się niczy
m w kalejdoskopie, a akcja gna i gna.

Paradoksalnie jest to zarazem największy atut tej pozycji, jak i jej słabość. Z jednej strony naprawdę trudno oderwać się od lektury, z drugiej wszakże dość łatwo się zgubić w jej trakcie. Cierpi na tym także prawdopodobieństwo fabuły, czasami towarzyszyło mi wrażenie, że mam do czynienia z książkową wersją przygód Jamesa Bonda o słowiańskim rodowodzie. Ponadto autor czasami tak gmatwa sytuację głównego bohatera, zmusza go do podejmowania takich kroków, iż ratować go później musi klasyczną deus ex machiną, iście boską interwencją, co niestety nie świadczy najlepiej o pisarskim kunszcie Wołoszańskiego.

Przyjemnemu czytaniu „Sieci” służy niewątpliwie jej kompozycja, a mianowicie rozbicie na szereg pomniejszych rozdziałów, oznaczonych datą i lokalizacją prezentowanych wydarzeń ( co jest zresztą dla autora dość charakterystyczne). Służy to „uhistorycznieniu” książki, jak i jej przejrzystości.

Ocena „Sieci – ostatniego bastionu SS” wbrew pozorom nie jest łatwa, zależy bowiem od tak subiektywnego czynnika, jakim jest podejście doń. I tak osoba szukająca jak największego zakorzenienia w faktach nie będzie zadowolona z lektury dzieła Wołoszańskiego, z kolei czytelnik, dla którego „powieść historyczna” znaczy tyle, iż jej akcja nie rozgrywa się w przepastnych przestrzeniach kosmosu, ani też nie jest moralitetem na współczesną sytuację społeczną będzie usatysfakcjonowany twórczością znanego dziennikarza. Mi tę książkę czytało się dobrze – a gdy chcę zgłębić jakąś epokę historyczną, sięgam po książki liczące minimum 500 stron.




Piotr Kociubiński
„Klemens”
E-mail autora: klemens(at)sztab.com




Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz