Andrzej Korybut-Daszkiewicz - W pustyni bez puszczy

Andrzej Korybut-Daszkiewicz już od młodzieńczych lat marzył o podróży do Sudanu - największego a jednocześnie jednego z najmniej znanych państw Czarnego Lądu. Po wielu latach autorowi udało się wreszcie zwiedzić ten kraj, a wszystkie swoje przeżycia zmieścił w książce „W pustyni bez puszczy”, rekomendowanej przez samego Ryszarda Kapuścińskiego, który określił ją mianem reporterskiej miniencyklopedii.
Tytuł wziął się z fascynacji, jaką autor żywił do sienkiewiczowskiej powieści „W pustyni i w puszczy” , czego zresztą nie ukrywa. Co więcej, starał się on odwiedzić wszystkie miejsca, w jakich rozegrała się historia Stasia i Nel, jak choćby Port Said czy oazę Omdurman. Jednak wędrówka szlakiem bohaterów powieści jest tu tylko jednym z licznych etapów podróży przez Sudan. Kraj choćby ze względu na ogromną powierzchnię cechuje się olbrzymią różnorodnością kulturalną i etniczną. Tak samo z krajobrazem – północ to bezbrzeżne kamieniste pustynie, a na południu rozpoczyna się pas równikowej dżungli.

O tym wszystkim można dowiedzieć się z relacji Korybut-Daszkiewicza. Opisy nie są tu tylko suchym przedstawieniem faktów. Są raczej zbiorem przeżyć jakich autor samodzielnie doświadczył i jakie opisuje z własnej perspektywy. Stylem narracji całość najbardziej przypomina długą opowieść strudzonego wędrowca, w związku z czym czyta się to bardzo przyjemnie, pomimo natłoku przekazywanych informacji. Jest o tyle istotne, że słowa Kapuścińskiego, jakoby książka była miniencyklopedią reporterską znajdują pełne odzwierciedlenie w rzeczywistości.



Znaleźć tu można informacje dotyczące każdego niemal aspektu życia: od sudańskiej historii i faktycznego układu sił politycznych, przez wygląd samochodów i zjawiska pogodowe, na dr
obiazgach jak przygotowanie kofty czy ubiorze plemiennym kończąc. Tematycznie różne kwestie nie mają żadnego ściśle określonego porządku. Przeplatają się one w jeden przystępny ciąg tworzący wspomnianą już długą opowieść o Sudanie, żyjących tam ludziach i ich dniu codziennym, o wspaniałej mentalności, która pomaga im znosić wszelkie trudy i o licznych nieszczęściach jakie nawiedzały i nadal nawiedzają ten spieczony słońcem ląd.

Z oczywistych względów nie ma sensu wspominać o jakiejkolwiek fabule czy streszczać opisane wydarzenia. Zamiast tego wspomnę o kilku co ciekawszych motywach. Takimi będzie na pewno sporych rozmiarów opuszczone miasteczko, w którym spotkać można jedynie nielicznych turystów, czy to walczące o niezależność murzyńskie plemię, prócz włóczni posługujące się też telefonami satelitarnymi. Podobnych sensacji znaleźć można w książce całe mrowie, co świetnie przedstawia fragment tekstu zamieszczonego na okładce:

„(…) 20 tysięcy lat ludzkiej tam obecności, kilkadziesiąt plemion i prawie tyleż języków, dialektów i narzeczy. To obszar tętniący różnorodnością w kulturze, religii i przyrodzie, gdzie zobaczysz truskawki rosnące na skraju pustyni i słonie żyjące na drzewach, ryby elektryczne i latające, i mamby - najgroźniejsze wśród węży. Trąby powietrzne i największe bagno świata o powierzchni większej od Polski, a wśród kamienisk Pustyni Nubijskiej połyskujące grudki złota. (…)”


Jeżeli lubisz literaturę faktu i reportażu to bez wahania sięgnij po tę pozycję – może nie jest to dzieło wybitne, ale bardzo dobra książka na pewno tak, więc żaden sposób nie będziesz zawiedziony.

Autor: Blackwolf111
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz