Konflikt bliskowschodni - propozycja rozwiązania

Konflikt zbrojny na Bliskim Wschodzie od ponad 50 lat nie schodzi z areny światowych problemów. Dotychczasowe próby jego rozwiązania odniosły tylko połowiczny sukces. Sama istota narodowo-religijno-ekonomiczna w dalszym ciągu czeka na ostateczne unormowanie. Wydaje się, iż szanse na sprawiedliwy pokój w tym rejonie graniczą z cudem... Kiedyś bardzo żywo interesowałem się wydarzeniami w tym rejonie świata(było już 5 wojen arabsko-izraelskich), ale widząc fiasko podejmowanych działań tak z jednej jak i z drugiej strony(sukcesy rzadko mają przełożenie na respektowaną i sprawiedliwą rzeczywistość w czasie), czuję się już zmęczony i wszelkie doniesienia z tamtego rejonu nie robią już na mnie wrażenia(czy to źle-oceńcie sami...). Chciałoby się powiedzieć-niech się wytłuką i wtedy zapanuje s(pokój). Wiem jednak, iż ignorowanie i izolowanie tego konfliktu nie jest wskazane mając na uwadze ogólnoświatowy pokój(ognisko zapalne w tym rejonie świata wiele razy groziło wybuchem światowego konfliktu zbrojnego). Czy więc zatem widząc beznadzieję zmagań z cudami jest sens przedstawiania propozycji zakończenia konfliktu, którego zakończyć się "nie da"(lub nie można...)? Sens jest, nawet jeżeli są to mrzonki. Nic to nie kosztuje, a kto wie-może cuda istnieją? A może w końcu zainteresowane strony dojdą kiedyś do porozumienia bez ingerencji cudów?

Od paru lat kołacze mi w głowie nieśmiały projekt rozwiązania tego konfliktu. Jest to jednak ogólny zarys, który jest zarazem wstępem do bardziej szczegółowych dyskusji, rozważań, negocjacji. Oto jego następujące punkty: