Erwin Rommel- Idol Propagandy

Rommel obawiał się, że całe zaopatrzenie zostanie poświęcone na tą właśnie operację a nie dla jego sił. Co ciekawe z wszelkich symulacji przeprowadzonych po wojnie przez amerykańskich sztabowców wynikało, że operacja "Herkules" miała niemal zapewniony sukces. Hitler pisał: "bogini bitewnego szczęścia tylko raz pojawia się każdemu wodzowi, kto jej nie dostrzeże póĄniej nie jest w stanie jej dogonić". Nasz generał się najwidoczniej z nią rozminął. Jego ofensywa utknęła a następnie załamała się na początku lipca w wąskim przesmyku między depresją El Katara a Morzem Śródziemnym, nieopodal małego arabskiego miasteczka El Alamein.

Ta ofensywa od początku nie miała szans na zwycięstwo, Brytyjczycy zostali znacznie wzmocnieni w szczególności w broń pancerną, rozciągnięte niemieckie linie zaopatrzeniowe były bardzo wrażliwe na ataki silnego lotnictwa Brytyjczyków, co gorsza bazujące na Malcie okręty podwodne i bombowce angielskie sparaliżowały cały niemiecki transport w rejonie Morza Śródziemnego W efekcie w czasie najcięższych bojów, Afrika Korps był pozbawiony części zamiennych i materiałów pędnych, brakowało nawet amunicji- skutek mógł być tylko jeden. Winien klęski pod El Alamein był Rommel, nie zadbawszy o należyte zaopatrzenie swoich wojsk i zbyt mocno je narażając. Podobnego zdania byli również czołowi niemieccy dowódcy jak choćby feldmarszałek Kesselring.

Rommel został odwołany do Francji, gdzie został dowódcą Grupy Armii "B", miał przygotować Europę Zachodnią na spodziewaną aliancką inwazję. W tym czasie Wehrmaht przeżywał głęboki kryzys, na wschodzie kocioł stalingradzki pochłonął doborową 6 Armię feldmarszałka Paulusa, Afryka została stracona, alianci wylądowali i zdobyli Sycylię. Hitler dając nadzwyczajne pełnomocnictwa Rommlowi, liczył, że on stoczywszy wielką zwycięską bitwę z lądującymi aliantami, zyska wystarczającą ilość czasu aby pokonać Rosjan na wschodzie. Rommel wykazał się dobrymi zdolnościami inżynieryjskimi, minując i fortyfikując wszystkie plaże w miejscach przypuszczalnych lądowań. Minęło jednak pół roku i dopiero 6 czerwca 1944 roku alianci, zupełnie zaskakując Rommla wylądowali w Normandii, po kilku dniach wywalczyli rozległe przyczółki, na które bez przerwy lądowały posiłki. Plan polegający na stoczenie generalnej bitwy na plaży spalił na panewce.

Zresztą cały ten plan od początku nie miał szans na zrealizowanie. Koniecznym warunkiem aby odrzucić desant i doprowadzić do klęski Aliantów, była ścisła współpraca z Luftwaffe. Samoloty niemieckie musiałyby aktywnie zwalczać potężną flotę aliancką a także zapewnić parasol powietrzny nad własnym wojskiem. To była mrzonka, cała Luftwaffe na Zachodzie liczyła "aż" 419 samolotów w tym tylko 172 myśliwce! Ponadto Rommel zamierzał "rozcieńczyć" jednostki pancerne miedzy poszczególne jednostki piechoty, nie wierząc w możliwość zwycięstwa, zwartego związku pancernego (ten defetyzm Rommla potwierdza Guderian). A przecież w ten sposób wojska pancerne zostałyby pozbawione swego największego atutu- możliwości prowadzenia walki manewrowej i szybkości zmian pozycji.

Niecałe dwa miesiące po inwazji w samym środku walk, 17 lipca 1944 roku, samotny myśliwiec brytyjski ostrzelał, samochód feldmarszałka Rommla odbywającego

podróż inspekcyjną. Został on ciężko ranny w głowę, po czym przewieziono go na leczenie do Niemiec. Jego żołnierska kariera dobiegła końca. Kariera żołnierza który nigdy nie rozumiał strategii Hitlera i choćby dlatego musiał przegrać, żołnierza, który nigdy nie liczył się z innymi i myślał tylko o sobie. Spiskowcy niemieccy, widzieli w nim osobę, która po dobrze przeprowadzonym zamachu, obejmie władze w państwie. Rommel nie był jednak bezpośrednio zaangażowany w zamach, wiedział o nim i to wszystko. W czasie brutalnego śledztwa wyszło to na jaw. Jednak nawet Hitler musiał się liczyć ze sławą Rommla, dano mu wybór albo zażyje truciznę i umrze w glorii bohatera albo stanie przed sądem narażając na śmierć swoich bliskich. Rommel wybrał to pierwsze.

Współczesnych w tym także i moją skromna osobę, zawsze zastanawiał fakt, w jaki sposób ten w gruncie rzeczy dobry żołnierz, jednak żaden wirtuoz, przyćmił sławą znacznie od niego lepszych niemieckich dowódców jak choćby Hansa Guderiana, von Rundstedta czy von Manstaina. Na sławę Rommla złożyło się wiele czynników. Najważniejszym czynnikiem była osobista autoreklama Erwina Rommla, który zawsze zwracał uwagę aby siebie przedstawiać w odpowiednim świetle. Czynił tak już w I w.ś, potem wydał wspomnianą książkę "Piechota atakuje". Prezentował specjalnie nakręconą kronikę filmowa z jego wojennej kampanii we Francji, została ona szeroko rozpowszechniona Ministerstwo Propagandy z którym Rommel zawsze utrzymywał doskonałe stosunki. Sam Goebbels zwrócił się do Naczelnego Dowództwa, że Wehrmaht koniecznie potrzebuje takich idoli jakich miało Luftwaffe czy Kriegsmarine. Miał na myśli Rommla. Kroniki prezentujące jego w zwycięskich pozach w otoczeniu swych żołnierzy, odwracały uwagę od krytycznej sytuacji na froncie wschodnim. Również sami alianci dokładali cegiełkę do sławy Rommla, utożsamiali wszystkie swoje porażki w Afryce właśnie z jego dowódczym talentem. "Lis pustyni "stał się obok Hitlera najbardziej sławnym Niemcem. Nawet po wojnie Brytyjczycy gloryfikowali Rommla, w pamiętnikach angielskich dowódców nie było żadnym wstydem ulec "lisowi pustyni " przez jakiś czas. Także dla Niemców kampania afrykańska idealnie nadawała się jako swoista reklama armii niemieckiej, bowiem przyczyniła się ona do wychwalania żołnierskich cnót, ponieważ nie dokonywano tam masowych rozstrzeliwań, wykroczeń przeciw ludności cywilnej i okrucieństw jakie popełniano na Wschodzie. Kampania ta była stylizowana jak na wręcz rycerskie współzawodnictwo z Erwinem Rommlem, który odcisnął swe osobiste piętno na froncie afrykańskim. Istotne dla błyskawicznej kariery i sławy Rommla były także jego szczególne stosunki z Hitlerem, na które wpłynęły jego niekonwencjonalny i optymistyczny styl bycia. Był jego "ulubionym generałem" jak wspominał Albert Speer.



Ironia losu polegała na tym, że człowiek, któremu Hitler ufał najbardziej został wepchnięty w wir wydarzeń związanych z przygotowanym zamachu na Hitlera. Skończyło się to jego śmiercią. Na pogrzebie przedstawiciel Hitlera Gerd von Rundstedt, na zakończenie pochwalnej mowy pogrzebowej wygłosił prawdziwe i jednocześnie cyniczne słowa "......jego serce należało do Fuhrera".

Manstain
manstain@zalogag.pl

Autor: Manstain
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
09.11.2009 | Baker » niejaki znany lis pustyni jołexxx
więcej komentarzy dodaj komentarz