Zwroty gier na GOG - deweloperzy o swoich obawach

Aktualizacja regulaminu sklepu GOG.com obejmująca politykę zwrotów, spotkała się z gorącą reakcją środowiska graczy i deweloperów gier.

Przypomnijmy, że zgodnie z nowymi ustaleniami, kupujący może poprosić o zwrot kosztów zakupu do 30 dni od daty nabycia gry, bez względu na jej status (pobrana/uruchomiona/przetestowana). I choć ekipa GOG.com zaznacza w regulaminie, że prośby będą rozpatrywane indywidualnie, a zbyt częste, podejrzane zwroty spotkają się z odmową, wielu deweloperów uznało tę decyzję za uderzającą w ich interesy. Jakie są ich reakcje na Twitterze?

Ragnar Tornquist, szef studia Red Thread Games (w dorobku Dreamfall: Chapters, Draugen), zaczął z grubej rury:

Żyjemy z narracyjnych, jednoosobowych gier, które można ukończyć w ciągu kilku dni. Planujemy dalej robić te gry. Ale nie jestem pewien, czy będą dostępne na GOG.

Tornquist precyzuje, że jak najbardziej jest za możliwością dokonywania zwrotów gier w sytuacji, gdy gracze czują się oszukani bądź gra nie działa odpowiednio na ich sprzęcie. Zauważa jednak, że nie może „zwrócić filmu po jego obejrzeniu, ani książki po jej przeczytaniu”. Jednocześnie zadaje pytanie: „Dlaczego gry miałyby być inne?”.

„Nie podobało mi się” nie powinno być powodem do przyjęcia pełnego zwrotu pieniędzy po tym, jak ktoś zagrał w jakąś grę. Nie smakowało mi wiele posiłków w restauracjach. Nie wyjdę jednak bez płacenia. Zamiast tego po prostu nie wrócę do tej restauracji. Każda decyzja o zakupie wiąże się z ryzykiem.

Autor Dreamfall: Chapters i Draugen, a także kilku jego rozmówców, zwraca też uwagę, że GOG.com nie skonsultował tej decyzji z deweloperami (podobne zarzuty kierowane są zresztą w kierunku Steama i Epic Games Store). Dla tych ostatnich, a w szczególności dla twórców niezależnych, nieuzasadnione zwroty – czytaj: wykorzystujące systemowe luki – mogą decydować o być albo nie być.

Wiem, że rzuci się na mnie wielu „krzykaczy” za wyrażenie tej opinii, ale to dobrze. Jako twórcy indie balansujemy na bardzo cienkiej linii finansowej. Taką politykę zwrotów można łatwo wykorzystać, zwłaszcza w przypadku takich gier jak nasze. Nie chcemy produkować gier-usług lub tytułów multiplayerowych, aby przetrwać.

Równie krytycznie o decyzji GOG.com wypowiada się Raphael van Lierop, twórca survivalowego The Long Dark. Jego zdaniem było to działanie w dużej mierze marketingowe.

Wygląda to na desperacką próbę wyróżnienia twojego cyfrowego sklepu kosztem programistów. Oferta zwrotu kosztów na zasadach „2 godziny zabawy/2 tygodnie po zakupie” (taka zasada obowiązuje obecnie na Steamie oraz Epic Games Store – przyp. red.) jest więcej niż wystarczająca, aby klienci wycofali się z zakupu z uzasadnionych powodów.

Van Lierop uważa wręcz, że taki system zwrotów stwarza graczom okazję do grania w gry za darmo, zrzucając całą odpowiedzialność oraz wszelkie koszty na deweloperów.

Zadaniem sklepu powinno być właściwe zaprezentowanie produktu, przedstawienie informacji w przejrzystej formie, umożliwiającej podjęcie świadomej decyzji o zakupie, budowanie zaufania oraz zapewnienie klientom możliwości uzyskania zwrotu pieniędzy w przypadku wystąpienia wad, tj. gdy produkt nie jest zgodny z opisem. Zadaniem sklepu nie powinno być dawanie ludziom łatwej możliwości wypróbowania i ukończenia produktu za darmo, a jeśli tak, to zwroty powinny być pokrywane przez sklep, a nie przez dewelopera.

Ciekawym wnioskiem podzielił się niezależny deweloper Felix Pretorg (Astrobelt Fighter, obecnie pracujący nad VoidDrift). Zwraca on uwagę na brak zabezpieczeń typu DRM, będący głównym elementem wyróżniającym serwis GOG.com spośród innych cyfrowych sklepów z grami.

Problemem jest to, że GOG jest wolny od DRM. Oznacza to, że tak naprawdę nie można sprawdzić, jak długo grałeś w grę, chyba że korzystasz z GOG Galaxy. Nie wiem, jak można wdrożyć system zwrotu kosztów, który działa, pozostając wolnym od DRM.

Cytowanym deweloperom wtóruje Lewis Denby, szef agencji marketingowej obsługującej twórców indie Game If You Are. Uważa on, że polityka zwrotów GOG.com może doprowadzić do sporych nadużyć.

Polityka Steam (zwrot pieniędzy możliwy, jeśli grałeś krócej niż 2 godziny) już jest otwarta na nadużycia, zwłaszcza w przypadku singleplayerowych gier indie, z których wiele można ukończyć w zaledwie kilka godzin. Ale GOG jest ponad to. Sklep skutecznie wdraża model „płać, jeśli chcesz”.

Nieco przychylniejszym okiem na ofertę GOG.com postanowił spojrzeć David Szymanski, niezależny twórca pierwszoosobowej gry akcji DUSK. W serii tweetów opisuje on, jak to ogarnęła go panika, gdy Steam wprowadzały własny system zwrotów. Okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują – liczba zwrotów DUSK czy The Moon Silver była całkiem niska. Co mogło być tego powodem?

Zaobserwowałem, że wielu graczy naprawdę chce wspierać gry i twórców, których lubią, nawet jeśli mogą oszukać system, lub nawet jeśli JUŻ oszukali system poprzez piractwo. Nie jestem pewny, czy polityka GOG.com otworzy drzwi do masowych nadużyć, ale podejrzewam, że nie. Ludzie zazwyczaj nie mają nic przeciwko wydawaniu pieniędzy na coś, co im się podoba. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku klientów GOGa.

David Szymanski twierdzi, że od lat najłatwiejszym sposobem na zdobycie gry za darmo jest piractwo – w ostatnich latach szczególnie dotyczy to gier indie. Z tego też powodu niezależni twórcy nauczyli się funkcjonować w oparciu o dobrą wolę i uczciwość graczy. W większości przypadków taka symbioza działała bardzo dobrze. Poza tym według Szymanskiego zwroty mogą paradoksalnie ułatwić graczom decyzję o zakupie gry.

Warto również wspomnieć, że deweloperzy mają tendencję do mówienia o potencjalnych negatywnych aspektach polityki zwrotów i nie biorą pod uwagę potencjalnych pozytywnych aspektów. Mianowicie, kiedy kupujący wie, że w razie potrzeby może odzyskać swoje pieniądze, wygodniej mu będzie podjąć ryzyko – „ehhh, to może być gówno, ale równie dobrze mogę spróbować, bo zawsze mogę poprosić o zwrot pieniędzy, jeśli to kompletna bzdura”.

Reakcje graczy na nową politykę zwrotów GOG.com są mieszane, podobnie zresztą wygląda sytuacja na Twitterze. Nic dziwnego – taka polityka zwrotów, jeszcze bardziej pro-konsumencka od tej na Steamie lub Epic Games Store (co zdecydowanie nie oznacza, że na wymienionych platformach oferta jest kiepska), z jednej strony nie ma prawa nie podobać się klientom, z drugiej jednak daje naprawdę duże pole do nadużyć.

Źródło:
"Jiker" - GRY-OnLine


Klemens
2020-02-28 13:32:57