Prezes Take-Two o strzelaninach: zrzucanie winy na gry jest nieodpowiedzialne. Nauka: owszem

Strauss Zelnick, prezes wydawcy Take-Two Interactive, w najnowszym wywiadzie odniósł się do ostatnich kontrowersji związanych z przypisywaniem brutalnym grom winy za masowe strzelaniny w Stanach Zjednoczonych.

Jesteśmy oburzeni i jednocześnie zasmuceni tymi bezsensownymi tragediami. I mając to na względzie, uważam, że obwinianie za nie branży rozrywkowej jest nieodpowiedzialne. Nawet więcej – to wyraz ogromnego braku szacunku dla ofiar i ich rodzin. Fakty są takie, że rozrywka jest „konsumowana” na całym świecie… ale przemoc z użyciem broni palnej jest unikalna dla Stanów Zjednoczonych. Musimy więc zająć się prawdziwymi przyczynami.

Możnaby pomyśleć, że „no pewnie, a co innego miałby powiedzieć ktoś, kto siedzi w branży gier komputerowych”. Tyle że po stronie Zelnicka stoi nauka. Albo, dokładniej, stoi jej tam więcej, niż po stronie przeciwnej – już wyjaśniamy, o co chodzi.

Po pierwsze, gdyby rzeczywiście istniał związek między grami komputerowymi a masowymi atakami z użyciem broni, a jednocześnie, jak przekonują niektórzy politycy, sama broń nie byłaby istotnym czynnikiem (sic!), Japonia i Korea Południowa ścigałyby się ze Stanami Zjednoczonymi w zestawieniach tego rodzaju przestępczości. A jednak się nie ścigają. Bo obowiązują w nich ścisłe regulacje dotyczące posiadania broni palnej. Mieszkańcy tych państw wydają więcej na gry (per capita), niż Amerykanie. Jednocześnie znajdują się na samym dole światowego zestawienia liczby morderstw z użyciem broni. Zelnick ma więc rację.

Po drugie, Oddział Psychologii Mediów i Technologii działający przy Amerykańskim Towarzystwie Psychologicznym już dwa lata temu w oficjalnym stanowisku stwierdził, że:

Ilość dowodów na przyczynowość lub korelację pomiędzy graniem w brutalne gry komputerowe a popełnianiem brutalnych przestępstw jest skąpa.

Naukowcy zwracają uwagę na badania wskazujące, że cała zależność działa raczej w drugą stronę – agresywna młodzież częściej sięgnie po agresywne gry. Nie zwiększy to jednak poziomu ich destruktywnych zachowań. Dotyczy to również osób z zaburzeniami psychicznymi. Nie ma dowodów na to, by brutalne gry lub filmy stanowiły czynnik decydujący dla popełnienia przestępstwa. A jeśli chodzi o łączenie gier z masowymi morderstwami, badania wskazują, że, w porównaniu z rówieśnikami, napastnicy strzelający w szkołach byli wystawieni na relatywnie niewielką ilość mediów o przemocowej treści. Nie ma zatem naukowych podstaw, by łączyć takie ataki z grami komputerowymi. Znów – punkt dla Zelnicka

Po trzecie, „argument z gier komputerowych” używany jest tylko i wyłącznie w przypadku przestępstw popełnionych przez białych napastników. Prof. Ferguson ze wspomnianego wyżej oddziału ATP przeprowadził badania dotyczące strzelanin w szkołach. Wnioski? Argument ten jest używany aż osiem razy częściej w przypadku, gdy napastnik jest biały. I podsumowuje:

Powinniśmy się zastanowić, w jakich sytuacjach jesteśmy bardziej skłonni do szukania kozłów ofiarnych. Nie słyszałem, żeby któryś z senatorów wspominał o grach komputerowych, kiedy to emigrant popełnia przestępstwo.

Źródło:
"fixumdyrdum" - GRY-OnLine


Klemens
2019-08-06 16:27:04