Prawie osiem milionów dolarów premii dla szefa Activision

Lubicie zaglądać do portfela możnym tego przemysłu? Dobrze się składa, bo zaraz prześwietlimy zarobki Bobby'ego Koticka.

W czasach zanim złość graczy przeniosła się na Electronic Arts to właśnie Bobby Kotick z Activision był kozłem ofiarnym za wszystko, co w branży najgorsze. Activision dalej nie cieszy się co prawda najlepszą opinia wśród growej braci, ale żarty z regularnych premier Call of Duty i dorabianie rogów Kotickowi w Photoshopie zdążyły się już wszystkim przejeść. I bardzo dobrze, bo pan Bobby to pewnie prywatnie sympatyczny facet.

Nie odmówimy sobie jednak okazji, żeby pogadać o jego zarobkach. Okazuje się bowiem, że szefowanie Activision to opłacalne zajęcie. Co ciekawe, zwłaszcza w latach dla koncernu odrobinę mniej rentownych.

W 2013 Activision zarobiło mniej niż rok wcześniej. Nie ma jednak powodów do paniki, bo to nie różnice mogące przekreślić przyszłość firmy, a nie możemy przecież zapomnieć, że ubiegły rok upłynął w Acti pod znakiem zmian. W transakcji opiewającej na niemal sześć miliardów dolarów koncern uniezależnił się od Vivendi. Wyniki - jak na tak burzliwe 12 miesięcy - były zatem całkiem przyzwoite i najwyraźniej zadowoliły zarząd spółki.

Bobby Kotick dostał bowiem za rok 2013 premię w wysokości 7,85 miliona dolarów. To znacznie więcej niż wynosi jego roczna pensja - 2,1 miliona oraz "trzynastka" za 2012, gdy CEO Activision zgarnął czek na 2,5 miliona.

Źródło:
Piotr Bajda - gram.pl


Klemens
2014-03-15 12:54:06