Nadgodziny i seksizm największą zmorą branży gier

Ponad połowa twórców gier skarży się na nadgodziny. Co gorsza, nierzadko nadprogramowo wykonywana praca nie jest rekompensowana finansowo.

International Game Developers Association (IGDA) przeprowadziło badanie, z którego wynika, że 62 proc. pracowników branży gier musi zostawać po godzinach. Prawie połowa z tego grona tygodniowo wyrabia 60 roboczogodzin, a 17 proc. - aż 70 godzin. Jeszcze gorzej brzmią informacje o tym, że 37 proc. osób wyrabiających nadgodziny twierdzi, że nie są im one w żaden sposób rekompensowane. 28 proc. otrzymuje wynagrodzenie bezgotówkowe (np. posiłki), a 18 proc. może wybrać nadgodziny w późniejszym terminie. Tylko 12 proc. może liczyć na premie i dodatkowy czas wolny.

Aż 55 proc. ankietowanych uważa, że to właśnie złe warunki pracy są jedną z głównych przyczyn negatywnego odbioru branży gier. Więcej głosów, o zaledwie 2 punkty procentowe, uzyskał jedynie seksizm wśród graczy. Niewiele niżej punktowany (52 proc.) jest seksizm w samych grach, a więcej niż połowa osób oddała swój głos jeszcze tylko na łączenie gier z przemocą. Tylko co dwudziesty pytany stwierdził, że jego zdaniem gry nie są negatywnie postrzegane. Wśród innych czynników znalazły się powiązania z otyłością, seksizm w pracy, brak ogólnego zróżnicowania i rasizm: między graczami, w grach i w strukturach firm.

Badanie IGDA jest o tyle niereprezentatywne, że większość ankietowanych pracuje w Stanach Zjednoczonych. Choć Ameryka Północna odgrywa bardzo znaczącą rolę w przemyśle gier, tamtejsi deweloperzy w ankiecie mogą być nadreprezentowani.

Źródło:
Patryk Purczyński - gram.pl


Klemens
2015-09-26 11:48:04