Główny projektant Artifact: grę wciąż da się uratować

W rozmowie z serwisem Eurogamer twórca karcianki Artifact opowiedział o wyzwaniach i problemach, na które natrafił pracując nad tym tytułem.

Gracze wytykają omawianej produkcji kilka podstawowych wad, takich jak nadmierne znaczenie szczęścia w rozgrywce oraz zbyt duża ilość pieniędzy, które faktycznie trzeba włożyć w Artifact, by osiągnąć w nim sukces. Zdaniem głównego projektanta gry, Richarda Garfielda, wiele z tych zarzutów nie ma pokrycia w rzeczywistości.

W przypadku wielu problemów, które opisują gracze, na które się skarżą, są dowody, które pokazują, że jest inaczej. Na przykład, gdy gracze skarżą się na znaczenie szczęścia w grze - w tej produkcji ewidentnie jest potrzebne więcej umiejętności niż w jakiejkolwiek innej cyfrowej grze karcianej zmierzonej systemem Elo, co widać po wynikach osiąganych przez graczy. Więc to jest jak czerń i biel - z jednej strony jest ta skarga, a z drugiej informacje, które stoją z nią w sprzeczności. Podobnie w przypadku ludzi narzekających na cenę. Gracze skarżą się na to ile to (Artifact - przyp. red.) kosztuje, ale przeczą temu dane, czarno na białym - w tym sensie, że jeśli chcesz być konkurencyjny w grze, takiej jak powiedzmy Hearthstone lub Magic, musisz zapłacić znacznie więcej – zauważył projektant.

Niestety – w momencie, gdy część graczy uwierzyła, że do sukcesu w Artifact wymagana jest duża dawka szczęścia i zaczęła te informacje rozprzestrzeniać, deweloperom było trudno udowodnić, że niekoniecznie tak jest. Przysłowiowe mleko się rozlało, a marketing wirusowy zaczął działać na niekorzyść tytułu Valve Software.

Valve lubi, gdy ich gracze napędzają marketing. Myślę, że w pewnym momencie musisz przejąć nad tym kontrolę. Mają tam bardzo pozytywne komunikaty i bardzo pozytywne aspekty w projekcie gry, które w pewnym sensie są przeinaczane przez wielu graczy – stwierdził Richard Garfield.

Richard Garfield przyznaje jednak, że w drugim z zarzutów – zbyt wygórowanej cenie – faktycznie kryje się ziarenko prawdy. Jego zdaniem z wyceną Artifact jest coś nie tak. Problem dotyczy tak naprawdę całego modelu biznesowego gry, który zakłada możliwość kupowania i sprzedawania kart na Steam Marketplace. Jego zdaniem produkcja poradziłaby sobie lepiej, gdyby wystartowała jako tytuł free-to-play.

Oczywiście, kiedy klient narzeka, to coś jest nie tak. Być może problemem są działania marketingowe, twoje wyjaśnienia, brak wystarczającej wartości lub zbyt wygórowana cena. Jest całe mnóstwo rzeczy, które mogą być nie tak, ale całkiem jasnym jest, że coś tam nie zagrało. Myślę, że gra typu free-to-play prawdopodobnie lepiej odpowiedziałaby na niektóre z początkowych oczekiwań – przyznaje deweloper.

Myślę, że u podstaw gra jest doskonała i oryginalna. Daje graczowi coś nowego. Więc w tym sensie, ponieważ jest coś, co można zaoferować użytkownikowi, myślę, że można to (produkcję - przyp. red.) uratować. Valve jest sprytną firmą, w której pracuje wielu inteligentnych ludzi. Sądzę, że jest to możliwe, że będą w stanie to zrobić – zauważył Richard Garfield.

Richard Garfield nie wspomoże deweloperów swoim doświadczeniem, bowiem już nie zajmuje się omawianym tytułem. W marcu Valve zdecydowało się nie przedłużyć kontraktu z jego firmą, czyli Three Donkeys, w której zatrudniony jest także Skaff Elias (wieloletni wiceprezes koncernu Wizards of the Coast). Twórca M:TG przyznaje zresztą, że ma inne priorytety.

Osobiście interesuje mnie bardziej projektowanie nowych gier lub rozwijanie starych. Nie chcę być zaangażowany w działania z zakresu ograniczania szkód oraz ustalanie, jak znaleźć widownię dla tej produkcji – dodał projektant.

Źródło:
"Aquma" - GRY-OnLine


Klemens
2019-07-05 09:58:05