Gier-usług ma być tylko więcej. Tworzy lub zamierza je stworzyć 95 procent deweloperów

Firma Griffin Gaming Partners we współpracy z przedsiębiorstwem Rendered VC opublikowała raport analizujący rozmaite aspekty produkcji gier wideo.

Z „2023 Game Development Report” wynika, że aż 95% z przebadanych zespołów deweloperskich jest w trakcie tworzenia gry-usługi, ma już takową „na swoim utrzymaniu” lub zamierza wyprodukować. Co więcej, aż 66% studiów wierzy, że jedynie model biznesowy gry jako usługi jest w stanie zapewnić danemu tytułowi długoterminowy sukces.

Podstawę do stworzenia tego badania stanowiło ponad 60 wywiadów z ekspertami branżowymi, które „miały pomóc w sformułowaniu hipotez i zweryfikowaniu pytań ankietowych”. Z kolei w samej ankiecie udział wzięło 537 studiów z całego świata, które przeszły „dokładną weryfikację”.

Wracając do clou sprawy, wyraźny zwrot branży w kierunku gier-usług nie zaskakuje. Produkcje opierające się na tym modelu biznesowym, które – kolokwialnie rzecz ujmując – „wypalają”, są w stanie zapewnić deweloperom niebotyczne kwoty. Doskonale widać to na przykładzie firmy Electronic Arts, która przychody zawdzięcza przede wszystkim stale rozwijanym grom, jak np. Apex Legends (można tu również wymienić produkcje pokroju EA Sports FC 24 czy Madden NFL 24, czyli najnowsze odsłony popularnych „dorocznych” serii EA, które, choć nie są grami-usługami sensu stricto, zawierają mikrotransakcje, a ich kolejne części są bardzo podobne do poprzednich).

Z drugiej jednak strony, w ostatnich latach konkurencja na tym polu jest ogromna, bowiem każdy z „dużych graczy” w branży – np. Blizzard, Ubisoft czy wspomniane wyżej Electronics Arts – ma już w swoim portfolio przynajmniej kilka popularnych gier-usług. Część z nich jest wręcz monopolistami w swoim podgatunkach. Zdobycie dla siebie kawałku „usługowego tortu” wydaje się więc sprawą niezwykle ciężką, co nie znaczy niemożliwą.

Dodatkowym aspektem są stale rosnące koszty produkcji gier. Aż 77% badanych zespołów zauważyło, że z roku na rok istnieje potrzeba inwestowania coraz większych środków w tworzone projekty. Wynika to głównie z:

* zwiększających się wymagań graczy, dotyczących m.in. dużych otwartych światów;
* potrzeby projektowania bardziej złożonych technologicznie gier – w tym tworzenia lepszych animacji postaci;
* rosnących płac dla specjalistów.

Ponadto według ankietowanych tworzenie „tradycyjnych gier” – tj. takich, które gracz kupuje tylko raz, i których deweloperzy nie muszą rozwijać po premierze – zajmować ma średnio dwa bądź trzy lata, podczas gdy gry-usługi produkowane są mniej więcej przez pięć lat. Wszystko to sprawia, że stawianie na te ostatnie jest teraz bardziej ryzykowne – a równocześnie opłacalne – niż kiedykolwiek wcześniej.

Niemniej część analityków przewiduje, że mimo ogromnej popularności w najbliższych latach gry-usługi staną się nieco mniej atrakcyjne dla deweloperów. Co więcej, zdaniem 68% studiów w tym momencie ich firmy nie są odpowiednio przystosowane do szybkiego wydawania aktualizacji i zawartości. Zmiana tego stanu rzeczy wymagałaby zatem znacznych nakładów finansowych oraz nowej strategii – co jest kolejną przesłanką ku temu, że trend na gry-usługi będzie się zmniejszał.

Niech o dynamicznie zmieniającej się sytuacji w branży, w której dzisiaj – jeszcze – rządzą gry-usługi, świadczy fakt, że pod koniec ubiegłego roku Sony ogłosiło rewizję planów względem 6 z 12 swoich nadchodzących produkcji, które miały początkowo miały być tytułami długo żyjącymi.

Źródło:
"ReddoX" - GRY-OnLine


Klemens
2024-02-03 12:45:35