Dramat chińskich graczy - mogą się stać obywatelami gorszej kategorii

Chiny szykują się do powszechnego wprowadzenia w 2020 roku systemu, który zachowania obywateli będzie przeliczał na punkty.

W Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych i wielu innych rozwiniętych państwach społeczeństwa są obecnie przyzwyczajone do dużej swobody w kształtowaniu własnego życia, a próby ograniczania tej wolności najczęściej spotykają się z ostrym oporem. Dlatego trudno nam wyobrazić sobie egzystencję w systemie, gdzie np. prywatne hobby, takie jak gry wideo, mogłoby negatywnie wpływać na nasze szanse rozwoju. Taki koszmar wkrótce stanie się jednak rzeczywistością dla mieszkańców Chin.

Wszystko za sprawą tzw. Social Credit System (SCS), który sprowadzi ludzką egzystencję do gry na punkty. Pewne działania, pożądane z perspektywy chińskiego rządu, zwiększą pulę punktów danej osoby, a inne (takie jak np. marnowanie całych dni na zabawę na komputerze, czy wystawianie fałszywych recenzji produktów w sieciowych sklepach) spowodują jej zmniejszenie.

Niski wynik punktowy ma mieć mocno negatywne konsekwencje dla obywatela, na tyle dotkliwe, aby zniechęcić go do kontynuowania takiego postępowania. Elementy programu są już testowane na szeroką skalę, a od 1 maja naganne zachowanie poskutkuje zakazem korzystania z transportu lotniczego lub kolejowego dla milionów Chińczyków uznanych za „niegodnych zaufania”.

Docelowo niski wynik punktowy ma praktycznie uniemożliwić komfortowe życie. Osoby uznane przez system za niegodne zaufania nie będą mogły wykonywać niektórych zawodów (np. dziennikarstwa), wynajmować pokoi w hotelach, otrzymywać kredytów czy wysyłać dzieci do najlepszych szkół. Nawet w serwisach randkowych użytkownicy z wysokim rankingiem będą częściej prezentowani potencjalnym partnerom.

Wiele z tych restrykcji już dotyka masę osób w Kraju Środka, a pełen system ma być obowiązkowo wprowadzony dla wszystkich Chińczyków od 2020 roku. Jego implementację władzę tłumaczą potrzebą stworzenia zaufania społecznego, tak potrzebnego w tamtejszej gospodarce. W rzeczywistości rozwiązanie to bardziej przypomina tresurę mającą wykreować idealnego obywatela, gdyż jego twórcy chcą karać za zachowania, które nijak się mają do spraw związanych z obrotem pieniędzmi i usługami. Według propozycji ryzyko utraty punktów będzie groziło np. za kupowanie zbyt wielu gier, krytykowanie władzy w sieci, przechodzenie na czerwonym świetle, czy nawet przyjaźnienie się z osobą o kiepskim wyniku.

To ostatnie ma sprawić, że niepokorni będą izolowani od reszty społeczeństwa. W mocniejszym przykręceniu śruby pomoże także publiczne ich upokarzanie. Już teraz na wielkich telebimach w centrach miast wyświetlane są zdjęcia osób, które przeszły na czerwonym świetle, a w przyszłości ma to zostać rozciągnięte na inne „przewinienia”. Wyobraźcie więc sobie, że idziecie ulicą i nagle orientujecie się, że wszyscy na Was patrzą. Po chwili odkrywacie, że powodem tego jest pokazanie Waszej twarzy na publicznych ekranach z informacją, że w ostatnim tygodniu zmarnowaliście 30 godzin na zabawę w Playerunknown's Battlegrounds, a do tego po przegranych meczach w niecenzuralnych słowach krytykowaliście swoich rywali. Albo będąc w domu zauważacie, że Wasz Internet mocno zwolnił dlatego, że system uznał, iż za dużo gracie i marnujecie czas na mediach społecznościowych, a w banku odmawiają Wam kredytu, gdyż wydajecie za dużo na głupoty w sklepach sieciowych. W takiej rzeczywistości niewiele osób zdecyduje się na niepokorność.

Oczywiście Chiny nie pójdą na wojnę z sektorem gier. W Kraju Środka jest ponad 600 mln graczy, którzy według wstępnych szacunków zeszłym roku wydali na elektroniczną rozrywkę ponad 30 mld dolarów, a większość z tej kwoty poszła na produkcje lokalnych firm. Zamiast tego chiński rząd będzie pilnował, aby jego obywatele grali tylko tyle i w taki sposób, jaki uzna za stosowne.

Źródło:
"Adrian Werner" - GRY-OnLine


Klemens
2018-04-27 16:41:58