Były pracownik Blizzarda o Diablo 4, Overwatch 2 i stanie firmy

Jeden z anonimowych i zawiedzionych pracowników Blizzarda miał opublikować szereg wrażliwych informacji na temat fatalnego stanu w jakim znajduje się jego były pracodawca.

W ostatnim czasie Blizzard nie jest już postrzegany jako złote dziecko branży kochane przez wszystkich graczy. Coraz częściej dochodzą nas pomruki o wewnętrznych problemach studia. Kilka dni temu jeden z byłych pracowników Blizzarda miał opublikować na łamach serwisu 4chan obszerny wpis, zawierający szereg wrażliwych informacji dotyczących stanu, w jakim znajduje się jego poprzedni pracodawca, a także szczegółów związanych z opracowywanymi przez niego projektami. Część z podanych przez niego rewelacji pokrywa się z tym, co już wiemy. Chodzi tu chociażby o cięcia budżetowe wymuszone przez Activision, trwające prace nad Diablo 4, a także serię zwolnień, która dotknęła kilkaset osób. Inne doniesienia wydają się jednak kompletnie fantastyczne i nie mają oparcia w żadnych znanych faktach lub plotkach. Jak zwykle w przypadku tego typu anonimowych wpisów, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia ze zwykłą fikcją. Zdarzało się jednak, że publikowane w ten sposób przecieki okazywały się w dużej mierze zgodne z prawdą. Poniżej znajdziecie obszerne podsumowanie większości nieoficjalnych rewelacji anonima.

Jak twierdzi anonim, obecnie atmosfera w zespole deweloperskim jest niezwykle ponura, a jego morale sięgnęło dna. Nikt z kierownictwa nie bierze pod uwagę opinii załogi i mimo jej oporów wciąż kładzie zbyt duży nacisk na e-sport. Pracownicy, którzy mają staż krótszy niż piętnaście lat, zostali postawieni pod ścianą i musieli zgodzić się na obniżkę pensji lub zrezygnować ze stanowiska i odejść z firmy. Za taki stan rzeczy odpowiadać ma w dużej mierze Activision, które domaga się cięć budżetowych i oszczędności.

Wymuszony exodus załogi niesie za sobą konsekwencje. Blizzardowi zaczyna bowiem brakować specjalistów, przez co istotne stanowiska zajmują obecnie kompletnie nieprzygotowane do tego osoby, które przy podejmowaniu decyzji bez przerwy muszą konsultować się z podwładnymi. Deweloperzy, którzy zostali w studiu, skazani są na pracę ponad siły i niekończące się nadgodziny. Według zeznań źródła, z powodu stresu i bezsilności ludzie mieli otwarcie płakać na korytarzach, a jeden z grafików został wysłany na przymusowy urlop, po tym jak został przyłapany podczas próby samookaleczenia. Szefostwo ratuje się ściąganiem do pracy studentów, a także outsourcingiem. Zwolnieni artyści mieli zostać zastąpieni tańszymi pracownikami zewnętrznymi z tajskiego studia XPEC.

Prace nad Diablo 4 dramatycznie przyśpieszyły po reakcjach na zapowiedź Diablo Immortal. Nie chodzi jednak o odbiór ze strony fanów, ale sceptycznie nastawionych do projektu akcjonariuszy i inwestorów. Według źródła, najbardziej szokujące jest to, że rozgrywka zostanie ukazana w całości z perspektywy pierwszej osoby. Tytuł, który określany jest przez Blizzard jako pierwszy w historii „fantasy shlooter” (hack and slash + looter shooter), ma działać na silniku Overwatch i uzupełnić lukę w katalogu Activision, powstałą po wypuszczeniu z rąk cyklu Destiny. Blizzard ma jednak panikować, bowiem mechanika zabawy nadal pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza jeżeli chodzi o implementację lootu, który jest esencją serii. Dewelopera martwi także odbiór Anthem przez graczy i słabnąca popularność gier-usług.

Na starcie Diablo 4 zaoferuje jedynie trzy klasy postaci. Kolejnych pięć planowanych jest jako część płatnych, sezonowych aktualizacji/dodatków. W kampanii mamy sprzymierzyć się z demonami. Po setkach lat względnego pokoju anioły stają się bowiem coraz bardziej bezwzględne i autorytarne, planując „oczyścić” z ludzi świat Sanktuarium. Hasło gry to „Obudź w sobie demony”. Łączy się ono bezpośrednio z jedną z mechanik rozgrywki, będącą kopią specjalnych umiejętności herosów z Overwatch. Otóż każdy z bohaterów w Diablo 4 będzie dysponował potężnym demonicznym atakiem. Finałowym bossem gry będzie anielska wersja Diablo o nazwie Diabael Priums. Po zakończeniu kampanii okaże się, że Diablo od samego początku działał w interesie Sanktuarium. Przez wieki poszukiwał on bowiem człowieka, który będzie w stanie go pokonać, zyskując dzięki temu siłę oraz moc, pozwalającą sprostać nadchodzącej inwazji z „otchłani”, zagrażającej w równym stopniu ludziom, demonom i aniołom. Premiera Diablo 4 planowana jest na wiosnę 2021 roku. Platformami docelowymi są komputery PC (serwis Battle.net), PlayStation 5, Xbox Scarlet, a także niezapowiedziany jeszcze serwis streamingowy Activision, który korzystać będzie z infrastruktury i serwerów należących do Microsoftu.

Prace nad Overwatch 2 mają trwać w najlepsze. Warto dodać, że informację tę zdają się potwierdzać także inne przecieki. Anonim sarkastycznie określił produkcję jako Left 4 Dead z robotami”, wzbogacone dużą liczbą przedmiotów kosmetycznych. Twórcy mieli przysłuchiwać się opiniom fanów, tak więc gra posunie do przodu fabułę serii i nie będzie skupiać się wyłącznie na wydarzeniach z przeszłości. Podczas zabawy poznamy trzecią grywalną frakcję, która dowodzona będzie przez tajemniczą Technomancerkę, dysponującą mocą przywracania martwych do życia przy pomocy nanorobotów. Jej specjalna zdolność pozwoli wskrzeszać zawodników przeciwnej drużyny jako mechaniczne zombie, które następnie zaatakują dawnych sojuszników.

Anonim podał również kilka szczegółów dotyczących losu znanych i lubianych postaci z Overwatch. Dziewczyna Smugi zginie w tragicznych okolicznościach. W pogodzeniu się z tą stratą pomóc ma jej Trupia Wdowa, z którą bohaterka nawiąże zresztą romans. Będzie to możliwe, bowiem Wdowa uwolni się wreszcie od wpływu organizacji Szpon i zacznie działać na własną rękę. Dowiemy się również, że McCree jest w rzeczywistości jednym z trzech klonów Żołnierza 76 (co ma być ukłonem deweloperów w stronę serii Metal Gear), a Żniwiarz „wyjdzie z szafy” i okaże się gejem.

Fani nie powinni spodziewać się dużych zmian w oprawie audiowizualnej tytułu. Overwatch 2 ma bowiem korzystać z tego samego silnika, co poprzednik. We wprowadzeniu dużych zmian do grafiki przeszkodzi również fakt, że Blizzard ma szykować port gry na Nintendo Switch. Nowością będzie natomiast możliwość wspólnej zabawy ze znajomym na podzielonym ekranie. W tytule nie pojawią się żadne lootboksy. Warto zaznaczyć, że niechęć i strach deweloperów przed tą formą monetyzacji gier przewija się w wielu miejscach przecieku. Skrzynki zostaną zastąpione przez klasyczne mikrotransakcje. Gracze będą mogli kupić wybrane przez siebie skórki, które dostępne będą przez ograniczony czas (najczęściej w tygodniowej rotacji). Podobnie jak w Fortnite, niektóre przedmioty będą dostępne jedynie w pojedynczym sezonie, po czym mają już nigdy nie wrócić do sprzedaży.

Według anonima, nikt w studiu nie ma wątpliwości, że RTS jako gatunek umarł śmiercią naturalną, a wraz z nim klasyczny StarCraft i StarCraft II. Scena e-sportowa StarCrafta II jest postrzegana w kategoriach porażki. Blizzard nie będzie przez to dalej rozwijać oraz w znaczący sposób wspierać tytułu. Obecnie wysiłki studia skupiają się głównie na Diablo 4.

Skasowana strzelanka w uniwersum serii, o której było głośno kilka tygodni temu, miała działać na zasadach gry-usługi, udostępniając w równych odstępach czasu duże fabularne aktualizacje/DLC. Produkcja stanowiła odpowiedź dewelopera na cykl Gears of War, równocześnie czerpiąc z niego inspiracje. Akcja kampanii rozgrywała się podczas wydarzeń przedstawionych w dodatkach Heart of the Swarm i Legacy of the Void. Jej głównym bohaterem był Tychus Findlay, który miał przeżyć, po tym jak został postrzelony przez Jima Raynora w kampanii Wings of Liberty. Protagonista został odratowany przez tajemniczego beneficjenta, który zamienił go w cyborga, a następnie powierzył mu dowództwo nad czteroosobowym oddziałem wykonującym misje specjalne. Twórcy planowali umieścić w grze dużą liczbę elementów RPG. Ulepszając cyberwszczepy, zyskiwalibyśmy np. przewagę w walce, ale tracilibyśmy powoli nasze człowieczeństwo, a wraz z tym kolejne opcje dialogowe. W ekwipunku Findlaya znalazłyby się również przeróżne biobronie Zergów. Epilog kampanii fabularnej miał rozegrać się wiele lat po jej zakończeniu i przedstawić fanom nowe zagrożenie, wprowadzając do uniwersum Starcrafta kolejną frakcję, która przybywa spoza granic galaktyki. Na epickich zmaganiach z przerażającymi najeźdźcami, których projekt wizualny inspirowany był twórczością kultowego artysty H. R. Gigera, miały skupiać się kolejne planowane dodatki.

Po serii sukcesów, jakie odnosi obecnie Final Fantasy XIV, jakakolwiek wzmianka na temat dzieła Square Enix jest w zespole WoW-a tematem tabu, zwłaszcza po tym, jak japoński deweloper ogłosił na targach E3 2019, że gra ma ponad milion aktywnych subskrybentów. Anonim przyznał, że czternastka prześcignęła już pod tym względem World of Warcraft. Co ciekawe, deweloperzy planowali wprowadzić do gry lootboksy, ale po kontrowersjach z ostatniego roku zrezygnowali z tego pomysłu.

Najbardziej zadowolonym z pracy zespołem w całym Blizzardzie ma być grupa zajmująca się klasycznymi serwerami World of Warcraft. Wzbudza to dużą zazdrość i zawiść ze strony głównego teamu WoW-a, który popada w paranoję i boi się o swoją pozycję. Blizzard chce zaoferować fanom w przyszłości jeszcze dwa klasyczne światy, oparte na dodatkach The Burning Crusade oraz Wrath of the Lich King.

Kolejny duży dodatek zmniejszy maksymalny poziom postaci do 60., a opcja ta testowana będzie w aktualizacji 9.0. Wyzwania w świecie gry będą skalowały się do siły i ekwipunku naszego herosa, podobnie jak w The Elder Scrolls Online. Gracze otrzymają także dwie nowe grywalne rasy (Vulpera i Mechagnome). Kształt rozszerzenia zależeć będzie od ostatecznych reakcji graczy na kampanię Battle for Azeroth. Zespół ma mieć w zanadrzu dwa konkurujące ze sobą pomysły.

Zespół pracujący nad karcianką Hearthstone ma być w rozsypce przez ciągłe sprzeczki z nowym szefem. W napiętej sytuacji nie pomaga fakt, że z zabawy zrezygnowała już ogromna liczba graczy. Tak szybki i drastyczny spadek zainteresowania tytułem był do tej pory nienotowany w żadnych produkcjach Blizzarda. W równym stopniu deweloper boi się o dalsze losy Hearthstone'a w kontekście walki opinii publicznej i polityków z lootboksami. Rozważane są różne pomysły zastąpienia dotychczasowych losowych paczek z kartami innymi formami monetyzacji. Podobnie jak w przypadku pozostałych marek Blizzarda, mimo włożonych wysiłków i pieniędzy studio zawiedzione jest kształtem oraz popularnością e-sportowej sceny tytułu. Przez chwilę planowano także Hearthstone w wersji VR, ale projekt został porzucony.

Źródło:
"Ender" - GRY-OnLine


Klemens
2019-06-26 11:32:56