Animal Crossing: Pocket Camp – 15 milionów pobrań w sześć dni

Grupa analityczna Sensor Tower opublikowała raport dotyczący Animal Crossing: Pocket Camp.

Równo tydzień temu firma Nintendo udostępniła Animal Crossing: Pocket Camp, mobilną adaptację popularnej serii symulatorów. Już wtedy nie było wątpliwości co do sukcesu tytułu, który szybko znalazł się w czołówce krajowych zestawień najczęściej pobieranych aplikacji na system iOS. Popularność mobilnego Animal Crossing potwierdza raport strony analitycznej Sensor Tower, informujący o co najmniej 15 milionach pobrań w okresie od 22 do 28 listopada. Nie jest to wynik na miarę Super Mario Run, które w ciągu pierwszych sześciu dni zainstalowano 32 miliony razy (według danych Sensor Tower), ale za to prawie dwukrotnie lepszy od innego mobilnego hitu NintendoFire Emblem Heroes (8 milionów pobrań w podobnym okresie). Źle nie wypada też porównanie z arcypopularnym Clash Royale, które poradziło sobie minimalnie lepiej (w sześć dni od debiutu tytuł firmy Supercell pobrano 17 milionów razy).

Gorzej wypadły zarobki gry poza Japonią, gdzie Animal Crossing: Pocket Camp zajmuje dziesiątą pozycję na liście najlepiej zarabiających produkcji na platformie iOS (a przez jeden dzień znajdowało się w pierwszej piątce). W Ameryce tytuł znalazł się na zaledwie 72. miejscu, nawet nie zbliżając się do wyniku Fire Emblem Heroes (w dniu premiery na ósmej pozycji), nie mówiąc nawet o Super Mario Run czy Pokemon GO. Trudno orzec, czy pokazuje to rzeczywistą popularność gry, czy też wynika z być może nieinwazyjnego charakteru mikropłatności. Ten ostatni element oceniono różnie, co prowadzi nas do kolejnego tematu – recenzji gry.

Podobnie jak poprzednie mobilne adaptacje marek Nintendo, Animal Crossing: Pocket Camp nieco odchodzi od pełnoprawnych odsłon serii. Ponownie wcielamy się w rolę menadżera, tyle że zamiast miasta zarządzamy obozem letniskowym. W grze zabrakło niektórych elementów znanych z głównego cyklu (w tym wydarzeń losowych oraz otwartego świata), wiele mechanizmów rozgrywki zostało uproszczonych, a praktycznie każda aktywność służy jakiemuś celowi (w oryginale wiele z nich było atrakcją samą w sobie). Część recenzentów uznaje to za sporą wadę, inni zwracają uwagę, że i tak otrzymaliśmy bardzo rozbudowany tytuł jak na aplikację mobilną, a ogólny charakter rozgrywki został zachowany. Wypada też dodać, że Nintendo stale wypuszcza kolejne bezpłatne aktualizacje z dodatkową zawartością, można więc mieć nadzieję, że niektóre braki zostaną uzupełnione.

Różnie oceniono wspomniane mikropłatności w postaci tzw. Leaf Tickets, choć tu akurat zdecydowana większość uznała je za zbalansowane. Bilety można wykorzystać do skrócenia czasu wytwarzania umeblowania i innych udogodnień, ale także do zakupu specjalnych przedmiotów, na przykład sieci pozwalających na łowienie kilku ryb naraz. Na pierwszy rzut oka zdaje się to wyraźnie faworyzować osoby skłonne do wydania rzeczywistych pieniędzy, a zdaniem m.in. serwisu MetroGameCentral wręcz zmusza do skorzystania z mikropłatności. Autorzy innych tekstów zwracają uwagę, że dość sporo biletów otrzymujemy m.in. za codzienne logowanie oraz osiąganie określonych celów w grze, choć – rzecz jasna – wiąże się to z regularnym korzystaniem z aplikacji.

W kwestiach technicznych bezsprzeczne zarzuty sprowadzały się do typowych bolączek mobilnych produkcji – konieczności stałego połączenia z Internetem oraz szybkiego zużycia baterii. Pod względem wizualnym tytuł nie odstaje od oryginalnych odsłon na konsolę Nintendo 3DS, oferując charakterystyczną dla cyklu stylistykę.

Źródło:
"Entelarmer" - GRY-OnLine


Klemens
2017-11-29 18:38:18