Afera ze Star Wars: Battlefront II trwa. Teraz zahacza o Australię

Australijska komisja VCGLR potwierdza, że skrzynki z losową zawartością w grze mają charakter hazardowy.

Electronic Arts otworzyło puszkę Pandory. Jeszcze przed premierą Star Wars Battlefront II znalazł się w ogniu krytyki. Powodem były mikrotransakcje. Gracze odkryli, że odblokowanie wszystkich bohaterów w grze zajmuje około pół roku. Można jednak skorzystać z mikropłatności i zapłacić ok. 7,5 tys. zł, by móc korzystać ze wszystkich bohaterów. Mikrotransakcjami w grach zainteresowała się już Belgia. Tamtejsza komisja zwraca uwagę na hazardowy podtekst loot boksów, choć żadne konkretne kroki nie zostały w tej sprawie podjęte. Tak samo twierdzą również władze na Hawajach. Teraz o opinię na temat skrzyń z losową zawartością w grach poproszono The Victorian Commission for Gambling and Liquor Regulation.

Australijskie VCGLR zostało zapytane przez użytkownika o nicku Ceasar, czy takie skrzynie w grach mają charakter hazardowy. W mailu zwrotnym Jarrod Wolfe, strategiczny analityk w VCGLR potwierdził, że takie loot boksy powinny być postrzegane jako element hazardu. Co więcej, nazywa te praktyki „nagannymi z moralnego punktu widzenia” ze względu na to, że odbiorcami takich elementów w grach są głównie dzieci. Uważa również, iż, biorąc pod uwagę prawo w stanie Wiktoria w Australii, skrzynie z losową zawartością w grach powinny być zabronione.

Wspomniana komisja nie ma jednak możliwości, by taką sprawą się zająć. Może jedynie wydawać opinie na różne tematy. Nie wiadomo zatem, czy problem ze skrzyniami nie dotrze również do australijskich urzędników.

Źródło:
Katarzyna Dąbkowska - gram.pl


Klemens
2017-11-25 10:33:50