Wiesław Adamczyk - Kiedy Bóg odwrócił wzrok

Nazwy Syberii czy Kazachstanu nie są dla Polaka obce, w tej czy inny sposób gdzieś pobrzmiewają w tle świadomości narodowej, niemal nigdy nie są to jednak pozytywne tony, choć zarazem nie są one wymierzone w mieszkańców tych krain. O ile jednak skojarzenia związane z pierwszą z nich są dość klarowne, druga jest w istocie bardziej tajemnicza. Konotacje z nią związane przybliża Wiesław Adamczyk w swych wspomnieniach.
Autor jest typowym dzieckiem typowych polskich osadników wojskowych zamieszkujących na równie typowych polskich Kresach, któremu przypadł niestety równie typowy los zesłańca. Co bowiem istotne, Związek Radziecki – zwłaszcza w czasach stalinowskich – to nie był kraj dzielący się na uniwersa Gułagu i poza nim, lecz raczej państwo powszechnego zniewolenia, gdzie każdy był otoczony przez niewidzialne mury bezpieki i wzajemnej nieufności.

Kontrast między – nieco idyllicznymi, niekoniecznie podzielanymi przez ludność miejscową – losami autora sprzed wybuchu II wojny światowej a życiem na Nieludzkiej Ziemi jest uderzający, zwłaszcza że narrator obserwuje całość oczyma dziecka, zapamiętującego istotne szczegóły, z pewną otwartością jednak przyjmującego wszystko, co oferuje mu świat.



Niestety ta dziecięca perspektywa nie sprawia wrażeni
e w pełni autentycznej, co znajduje odzwierciedlenie chociażby w przytaczaniu dowcipów, które trudno, by zapadły w pamięć dziecka, a to z uwagi na komizm kryjący się w daleko posuniętych niedopowiedzeniach. Przykłady można mnożyć.

Co istotne, opowieść bynajmniej nie kończy się happy-endem spod znaku opuszczenia ZSRR. Często zapomina się, że wcale nie był to koniec odysei polskich wygnańców, a ich dalsza droga niekoniecznie była usłana różami.

Nie przypadkiem także – ani nie jest to li tylko literacka maniera – w tytule znajduje się nawiązanie do Boga osobowego. Wiesław Adamczyk ujawnia bowiem również swoje wewnętrzne zmagania z odwiecznym problemem teodycei, choć daleko im do teologicznej czy metafizycznej głębi.

„Kiedy Bóg odwrócił wzrok” to jedna z wcale licznych kronik dwudziestowiecznych polskich losów. Nie czyni to jej jednak mniej wartościową, by dać chociaż przykład „Ostatnich świadków” Swietłany Aleksijewicz. Może nie jest to dzieło równie wysokiej literackiej próby, lecz siła historii – a właściwie Historii – potrafi mimo to przemówić do czytelnika.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz