Suki Kim - Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit
„Pozdrowienia z Korei” to książka pisana na początku „panowania” trzeciego z rodu Kimów, gdy fakt ten był już znany i próbowano udzielić sobie odpowiedzi, czy nadchodzi jakościowa zmiana. Autorka jednak skupia się raczej na opowieści o warunkach życia podczas schyłkowego panowania jego poprzednika, których uświadczyła na własnej skórze.
Trzeba tu jednak dokonać istotnego zastrzeżenia, że Suki Kim nie jest żadną uciekinierką, przeciwnie, jest córką południowokoreańskich imigrantów, którzy wywędrowali do amerykańskiego arcywroga Północy. W konsekwencji jej pozycja od samego p
oczątku była ze wszech miar uprzywilejowana, a to wskutek zamknięcia w wieży z kości słoniowej.
Na szczęście autorka nie jest osobą łatwo ulegającą mirażom, była intelektualnie i mentalnie przygotowana na manipulacje i miraże, lecz sposób ich snucia, jak też niespójności w nich są opowieścią fascynującą samą w sobie. Czytelnik wyglądający drastycznych relacji o obozach pracy (czy śmierci) będzie jednak rozczarowany, miast tego jest raczony opowieściami o specyfice misjonarstwa amerykańskich ewangelik(ał)ów.
„Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit” to książka smutna, przygnębiająca, acz bez taniego epatowania kliszami wywołującymi skojarzenia z realiami nazizmu czy Gułagu. Doskonale ona oddaje duszną, wręcz stęchłą atmosferę dogłębnego strachu właściwą dla epoki stalinowskich czystek, różniącą się jednak od nich swą wielopokoleniową trwałością.
Autor: Klemens
Trzeba tu jednak dokonać istotnego zastrzeżenia, że Suki Kim nie jest żadną uciekinierką, przeciwnie, jest córką południowokoreańskich imigrantów, którzy wywędrowali do amerykańskiego arcywroga Północy. W konsekwencji jej pozycja od samego p
Na szczęście autorka nie jest osobą łatwo ulegającą mirażom, była intelektualnie i mentalnie przygotowana na manipulacje i miraże, lecz sposób ich snucia, jak też niespójności w nich są opowieścią fascynującą samą w sobie. Czytelnik wyglądający drastycznych relacji o obozach pracy (czy śmierci) będzie jednak rozczarowany, miast tego jest raczony opowieściami o specyfice misjonarstwa amerykańskich ewangelik(ał)ów.
„Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit” to książka smutna, przygnębiająca, acz bez taniego epatowania kliszami wywołującymi skojarzenia z realiami nazizmu czy Gułagu. Doskonale ona oddaje duszną, wręcz stęchłą atmosferę dogłębnego strachu właściwą dla epoki stalinowskich czystek, różniącą się jednak od nich swą wielopokoleniową trwałością.
Autor: Klemens