Simon Sebag Montefiore - Romanowowie 1613-1918
Przedmiotowa publikacja ma charakter w znacznej mierze biograficzny. Autor jest zbyt rzetelny, by pominąć zupełnym milczeniem niektóre kluczowe zjawiska, zakłada on jednak, iż czytelnik dysponuje pewną wiedzą, niekoniecznie wyłącznie o elementarnym charakterze.
Co więcej, skupia się on na osobach władców i ich zdecydowanie najbliższej rodzinie. Przechodząc do omawiania losów władcy z następnego pokolenia, traci on z oczu rodzeństwo cioteczne i stryjeczne poprzedniego monarchy, chyba że przypadła mu do odegrania jakaś istotna rola z perspektywy obecnego monarchy.
Jakkolwiek jednak autorowi nie sposób odmówić dość pokaźnej kwerendy źródłowej, w głównej mierze opiera się on na zapisach pamiętnikarskich oraz epistolograficznych. W tym ostatnim przypadku jego praca cechuje się zresztą pewną pionierskością, choć zarazem czyni całość niec
o… sensacyjną.
Z książki Montefiorego wyłania się bowiem obraz niezwykle rozbuchanego seksualnie grona, przy czym zdaniem autora powszechnie przypisywane Katarzynie Wielkiej przywary na tym tle w znacznej mierze są wyssane z palca, a jej „wyczyny” przyćmiewał chociażby taki Piotr Wielki. Sama wspomniana korespondencja niejednokrotnie cechuje się pieprznością i wyrafinowaniem właściwym dla nastolatków epoki telefonów komórkowych (co miejscami zauważa sam Brytyjczyk), wysuwając się niejako na pierwszy plan.
Można także odnieść wrażenie, że autor jest zanadto powściągliwy w formułowaniu jakichkolwiek sądów, zwłaszcza negatywnych dla prezentowanych osób. Zbyt rzadko określa on zbrodnię zbrodnią, przeciwnie, próbuje wręcz „zaprzyjaźnić się” ze swoimi bohaterami.
„Romanowowie” pomimo pewnych niedoskonałości są jednak w zasadniczej części tym, co obiecuje ich tytuł. Zapewne niejeden historyk skrzywi się na pewne niedoskonałości, ale inni z uznaniem spojrzą na niewątpliwe atuty tej książki. Swada językowa autora czyni zaś obszerną całość więcej niż strawną.
Autor: Klemens
Co więcej, skupia się on na osobach władców i ich zdecydowanie najbliższej rodzinie. Przechodząc do omawiania losów władcy z następnego pokolenia, traci on z oczu rodzeństwo cioteczne i stryjeczne poprzedniego monarchy, chyba że przypadła mu do odegrania jakaś istotna rola z perspektywy obecnego monarchy.
Jakkolwiek jednak autorowi nie sposób odmówić dość pokaźnej kwerendy źródłowej, w głównej mierze opiera się on na zapisach pamiętnikarskich oraz epistolograficznych. W tym ostatnim przypadku jego praca cechuje się zresztą pewną pionierskością, choć zarazem czyni całość niec
Z książki Montefiorego wyłania się bowiem obraz niezwykle rozbuchanego seksualnie grona, przy czym zdaniem autora powszechnie przypisywane Katarzynie Wielkiej przywary na tym tle w znacznej mierze są wyssane z palca, a jej „wyczyny” przyćmiewał chociażby taki Piotr Wielki. Sama wspomniana korespondencja niejednokrotnie cechuje się pieprznością i wyrafinowaniem właściwym dla nastolatków epoki telefonów komórkowych (co miejscami zauważa sam Brytyjczyk), wysuwając się niejako na pierwszy plan.
Można także odnieść wrażenie, że autor jest zanadto powściągliwy w formułowaniu jakichkolwiek sądów, zwłaszcza negatywnych dla prezentowanych osób. Zbyt rzadko określa on zbrodnię zbrodnią, przeciwnie, próbuje wręcz „zaprzyjaźnić się” ze swoimi bohaterami.
„Romanowowie” pomimo pewnych niedoskonałości są jednak w zasadniczej części tym, co obiecuje ich tytuł. Zapewne niejeden historyk skrzywi się na pewne niedoskonałości, ale inni z uznaniem spojrzą na niewątpliwe atuty tej książki. Swada językowa autora czyni zaś obszerną całość więcej niż strawną.
Autor: Klemens