Nick Bilton - Król darknetu

Ideologia libertariańska w Polsce plasuje się na marginesie zainteresowań społeczeństwa, myląc się często z doktrynami liberalnymi. Również wiedza Polaków i narkotykach jest dość skromna, bo i rodacy zwykli sięgać po inne używki. W końcu abstrahując od tzw. cyfrowego wykluczenia kompetencje mieszkańców nadwiślańskiego kraju w posługiwaniu się Internetem pozostawiają wiele do życzenia. Mogłoby się więc zdawać, że lektura pozycji łączącej te trzy elementy może się zdawać dość egzotycznym doznaniem. Nic bardziej mylnego!
Zaliczam się do entuzjastów nowych technologii, jak też miłośników cyberprzestrzeni jako takiej – czego dość łatwo się domyślić zważywszy na miejsce publikacji niniejszego tekstu – ale daleki jestem od naiwnej wiary, że Internet należy rozpatrywać wyłącznie w kategoriach błogosławieństwa a nie jednak również potencjalnej wylęgarni zagrożeń. Nick Bilton postanowił przybliżyć jedno zaś z podstawowych, a mianowicie podatność owego nowego medium na wykorzystanie przez (zorganizowaną) przestępczość.



Ross Ulbricht może nie był takim klasycznym „everymanem” – nie każdy Amerykanin może się pochwalić posiadaniem (przez rodziców) działki w Kostaryce czy predyspozycjami intelektualnymi umożliwiającymi przy dalszych korzystnych uwarunkowaniach podjęcie kariery naukowej w zakresie nauk przyrodniczych – ale nie był również osobą nie z tego świata, można rzec, iż jego odstępstwa od normy mieściły się w normie, właściwie każdy z nas może wskazać na
takiego czy innego podobnego kolegę.

Książka Nicka Biltona uświadamia, jak łatwo jest współcześnie przekroczyć granice oddzielające nieprawomyślność od przestępczości dużego kalibru. Obecnie z grona tzw. białych kołnierzyków wyłoniła się niejako kolejna grupa kryminalistów, którą można nazwać „kraciastymi koszulami” – „Król darknetu” traktuje bowiem nie tylko o internetowych pośrednikach w handlu trefnym towarem, lecz również hakerach, złodziejach tożsamości i przedstawicielach niejako nowych profesji.

Przedmiotowa pozycja sprawia wrażenie dobrze osadzonej w źródłach, a zarazem dzięki zbeletryzowaniu wolnej od pewnego „ciężaru” właściwego dla niektórych reportaży. Czasami jednak aż doprasza się ona o pewne przypisy, wyjaśnienie takiej czy innej materii. Brakuje też pewnego posłowia, przedstawienia „krajobrazu po bitwie”.

„Król darknetu” to książka intrygująca, choć autorowi zabrakło nieco umiejętności wywołania u czytelnika wypieków na twarzy. Jest to pozycja, która wręcz skłania do jednego a kompletnego podejścia, jednakże bez problemu umożliwia czytelnikowi daleko posunięte „racjonowanie” – co jest tyleż jej zaletą, co i wadą.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz