Jonathan Dimbleby - Bitwa o Atlantyk

Polacy nie są narodem żeglarzy czy marynarzy, nasze doświadczenia historyczne w tym zakresie są bardzo skromne, a najsłynniejsi ludzie morza rodem znad Wisły służyli pod obcymi banderami. Podobnie wygląda wiedza na temat morskich starć w czasie II wojny światowej, gdzie odległy akwen pacyficzny wywołuje więcej skojarzeń niż wojna o Atlantyk. Tymczasem Jonathan Dimbleby stawia tezę, że w istocie był to decydujący teatr ostatniego konfliktu zbrojnego mocarstw.
Dla niejednego z polskich czytelników zaskoczeniem może być fakt, iż tzw. dziwna wojna na Zachodzie w 1939 roku bynajmniej nie była starciem pozorów również na morzach, przeciwnie, pierwsze ofiary śmiertelne miały miejsce już w początkowych godzinach.



Jakkolwiek autor stara się wyjaśniać szereg zjawisk, to jednak wyraźnie oczekuje on, że czytelnikowi nie będą obce pojęcia niszczycieli czy pancerników, fregat i lotniskowców, jak też że będzie dlań dość oczywiste, że łodzie podwodne tamtego okresu gros czasu spędzały płynąc na powierzchni, zanurzenie traktując z reguły w kategoriach smutnej konieczności. Pomocna mogłaby być tu lektura książki beletrystycznej
eim---Okr%C4%99t,15022.html">„Okręt”, której realizm z kolei zostanie dodatkowo doceniony po przeczytaniu recenzowanej pozycji.

Autor niestety przyjmuje pozycję wszystkowiedzącego przemądrzalca, który nie może się nadziwić ograniczeniom, indolencji oraz wręcz niekompetencji niemal wszystkich decydentów, po obu stronach konfliktu zresztą. Naturalnie nie musi to oznaczać, że nie ma racji, lecz jego maniera jest drażniąca i rodząca podejrzenie ahistorycyzmu.

Pewne zastrzeżenia rodzi również tłumaczenie, mylące czasami nazwiska, pozwalając co prawda domyślić się prawdy z całego kontekstu wypowiedzi, czyniąc jednak przyswojenie treści trudniej przystępną. No i te nieszczęsne anglosaskie „biliony”…

Nie oznacza to bynajmniej, że „Bitwa o Atlantyk” (choć tak naprawdę książka winna nosić tytuł „Wojny o Atlantyk”) jest książką felerną czy pospolitą. Jakkolwiek nie jest ona wolna od pewnych felerów, zwłaszcza warsztatowych, to jednak na polskim rynku wydawniczym trudno o bardziej kompleksowe ujęcie tematu, co bynajmniej nie stanowi jej wyłącznego atutu.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz