Jarosław Dobrzelewski - Wojna o Gran Chaco 1932-1935

Gran Chaco to rejon geograficzny kompletnie nieznany Polakom, pojawiający się chwilowo i marginalnie tylko podczas edukacji szkolnej, jak też co najwyżej wywołujący skojarzenia z cyklem pióra Alfreda Szklarskiego. Trudno więc uwierzyć – a cóż dopiero powiedzieć cokolwiek więcej na ten temat – że w czasie, gdy w Europie Adolf Hitler parł ku wojnie, Józef Stalin zaś pogrążał swój kraj w spirali czystek, wspomniany region południowoamerykański był przedmiotem oraz areną wojny, której losy przybliża Jarosław Dobrzelewski.
Zgodnie z regułami sztuki autor najpierw przedstawia losy państw zaangażowanych w ten konflikt – Boliwii i Paragwaju – które trudno uznać za budujące pod jakimkolwiek względem. W konsekwencji starcia między tymi dwoma społeczeństwami (stwierdzenie, że narodami, mogłoby być zbyt ryzykowne) były nade wszystko polem walki między nadziejami oraz frustracjami.

Przedmiotowa pozycja jest adresowana nade wszystko – jeśli nie wyłącznie – do miłośników batalistyki, tekst roi się wprost od oznaczeń jednostek wojskowych i opisów manewrów taktycznych. Nie oznacza to bynajmniej, że autor stroni od tematów o charakterze strategicznym, lecz z uwagi na dość skromne – z europejskiej perspektywy – zaangażowanie ludzkie i materiałowe z natury rzeczy taktyka góruje nad strategią.



Konflikt o Gran Chaco jest ciekawy o tyle,
że na papierze niemal wszystko przemawiało za stroną, która koniec końców poniosła porażkę – przewaga liczebna, ale też sprzętowa, przy porównywalnym wyszkoleniu. Zwycięzcy zatriumfowali dzięki wyższym morale, jak też sprawniejszej logistyce (tyłowcy mają znaczenie!), ale też indywidualnym cechom dowodzących jednostek. Ot, kolejny przyczynek do dyskusji masy kontra jednostka…

Największym felerem książki jest „suchość” relacji, ograniczenie jej niemal wyłącznie do militarystyki. Byłoby to akceptowalne z uwagi na samą konwencję danego tytułu, acz nie w pełni uzasadnia to ograniczenie źródeł do tych „fachowych”, o ściśle profesjonalnym charakterze. Próżno szukać odwołań do tytułów prasowych obu zaangażowanych stron, zapisów pamiętnikarskich etc. Nieco razi również bardzo zdawkowe przedstawienie dalszych losów aktorów dramatu.

„Wojna o Gran Chaco” to pozycja rzetelna, acz pozostawiająca czytelnika z uczuciem znacznego niedosytu. Na polskim rynku wydawniczym trudno szukać dlań jakiejkolwiek alternatywy, co jednak nie pozwala nie zauważyć, że dana ryba ma w sobie wiele z raka.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz