Jakub Polit - Gorzki triumf. Wojna chińsko-japońska 1937-1945

My, Europejczycy XXI wieku jesteśmy rasistami, cudzy ból traktując jako niewspółmierny do własnego. Właściwie każdy z nas na pytanie o początek II wojny światowej wskaże na konflikt rozpoczęty na Starym Kontynencie, przy czym nas Polaków konkretnie oburzają odwołania się do dat w rodzaju 3 września 1939 (przystąpienie Zjednoczonego Królestwa i Francji do wojny z Niemcami Hitlera), 22 czerwca 1941 (napaść III Rzeszy na Związek Radziecki) czy 7 grudnia 1941 (Pearl Harbor). Tymczasem niby dlaczego za takową datę nie uznać 7 lipca 1937 roku?
Wszystkim osobom zdziwionym taką supozycją spieszę z wyjaśnieniami, iż wtedy doszło do tak zwanego (w zachodniej historiografii) Incydentu na Moście Marco Polo (a właściwie 盧溝橋, Lúgōu Qiáo), który zapoczątkowal wojnę chińsko-japońską, tocząco się bez mała przez następnych sto miesięcy.



Nie był to bynajmniej konflikt drobny czy niepozorny, przeciwnie, był on niezwykle krwawy, porównywalny jedynie z walkami na europejskim froncie wschodnim. Skalę tragedii najlepiej oddaje niezwykle poruszająca uwaga autora podniesiona we wstępie, iż na każdą literę tej przeszło tysiącstronicowej pozycji przypada dziesięć ofiar śmiertelnych, tak frontowych, jak i – zwłaszcza – cywilnych.

„Gorzki triumf” jest pozycją opierającą się na bogatym materiale źródłowym, ale na szczęście autor potrafi uciec od maniery wykł
adu akademickiego, choć żaden ze studentów nie powinien być rozczarowany sięgnięciem po omawianą pozycję. Książka ta stanowi przykład całościowego podejścia do tematu, traktując tyleż o batalistyce, co politycznym, ale i społecznym tle wydarzeń.

Niestety autor sam podważa wiarygodność niektórych swych wywodów, poprzez zbędne nasycenie emocjonalne niektórych wypowiedzi. Co więcej, prezentowany przez niego obraz niektórych osób (szczególnie Czang Kaj-szeka, którego wady nawet jawią się jako potencjalne zalety) wydaje się dość jednostronny i w sytuacji autentyczności wymagałby jednak głębszego uzasadnienia.

Warstwa edytorska książki nie wzbudza większych zastrzeżeń, ewentualne literówki czy zbitki słowne jawią się jako zrozumiałe przy takiej objętości tekstu. No, może poza nagminnie powtarzającym się „Potomkiem” miast „Potomakiem”.

„Gorzki triumf. Wojna chińsko-japońska 1937-1945” w istocie stanowi bardzo strawne danie. Posmak właściwy dla dziegciu i gorczycy zaś nie jest efektem pióra autora, lecz samej Historii. Warto przełamać uprzedzenia i stereotypy, właśnie sięgając po daną pozycję.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz