Jacek Moskwa - Niewygodny prorok. Biografia ks. Jana Ziei

Kościół katolicki nie ma obecnie w Polsce dobrej prasy, przy czym nie można uczciwie stwierdzić, że w sposób w pełni niezasłużony (a i to siląc się na pewne eufemizmy). Ostatnimi czasy modne staje się nie tylko przypisywanie mu jako instytucji – oraz wszystkim jego przedstawicielom – jak najgorszych cech, generalizacje zwykły się zaś mnożyć bez umiaru. Odbrązowieniu zaczynają być poddawane postacie dotychczas wręcz monumentalne, uznawane za świętych za życia. Trochę na przekór temu trendowi – a może właśnie w pewnej reakcji nań – Jacek Moskwa postanowił przypomnieć rodakom osobę ks. Jana Ziei.
Od razu należy zauważyć, iż przedmiotowa biografia została stworzona przez autora jednoznacznie wierzącego, ale jednak stroniącego od klękania przed kimkolwiek, poza Najwyższym. Ksiądz Zieja wyłaniający się z kart przedmiotowej publikacji nie jest żadną „ekscelencją” czy „eminencją”, osobą powszechnie celebrowaną czy honorowaną, przeciwnie, zdolną do po trosze słomianego zapału, pozostającą w nie wolnych od napięć relacjach ze swymi przełożonymi, czasami niekonsekwentną. Wielkim atutem pióra Jacka Moskwy jest fakt, że autor stara się nie brać żadnego sformułowania na wiarę, próbuje weryfikować w sposób krytyczny podawane mu fakty, nie boi się również wskazać pewnych nieścisłości czy mitotwórstwa, od którego stanowczo jednak stroni, uważając, że na dłuższą metę byłoby to krzywdzące dla bohatera jego książki.



Bohatera, bo ks. Jan Zieja niewątpliwie jawi się jako postać zupełnie nietypowa i trudna do ujęcia w ramy jakiejkolwiek kliszy. Jego osoba nieco przypomina…
młodego Indiana Jonesa, którego losy w zadziwiający sposób zwykły się krzyżować z drogami mnóstwa osób znanych z podręczników historii… i nie tylko. Współcześnie można by mu zarzucać swoiste „parcie na szkło”, ale tego rodzaju wyrzut w epoce sprzed telewizji i Internetu jest właściwie pozbawiony sensu.

Pewnie dla wielu czytelników zaskoczeniem może być również fakt, że ks. Zieja jawi się nie jako nawiedzony asceta czy rozmiłowany w wystąpieniach publicznych „łowca dusz”, lecz niebanalny intelektualista, zafascynowany nawet nie osobami, co doktrynami Mahatmy Gandhiego czy Daga Hammarskjölda, zarazem jednak zdolny do utrzymywania żywych kontaktów z przedstawicielami wszystkich klas, od niepiśmiennego chłopstwa, po przedstawicieli arystokracji, tak błękitnokrwistej, co i spod czerwonego sztandardu. A mimo to nigdy się nie zagubił!

Część czytelników może dziwić fakt, że ten tekst znalazł się na łamach naszego serwisu. Jacek Moskwa dowodzi jednak, że dla ks. Jana Ziei niewłaściwa byłaby tak kościelna kruchta, co i lamus historii, nijak zaś nie umniejszając znaczenia Maksymiliana Marii Kolbego, Karola Wojtyły, Stefana Wyszyńskiego czy Jerzego Popiełuszki również on zasługuje tak na zapamiętanie, jak i zgłębienie swoich losów i swojej idei.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz