Iwona Kienzler - Miłości polskich królowych i księżniczek. Czas Piastów i Jagiellonów

Myśląc o miłosnym życiu królowych jedyne co pamiętam ze szkoły to to, że miały urodzić królowi potomka płci męskiej, który dziedziczyłby tron. W szkołach więcej nie mówi się na ten temat. Z polskich królowych najlepiej zapamiętałam królową Bonę, która zagospodarowała ziemskie nieużytki, budowała mosty, młyny, tartaki. Przywiozła również wiele warzyw, tzw. włoszczyznę: m.in. pomidory, kalafior, brokuły, marchew czy sałata. Pani Kienzler na kartach swojej publikacji nie poświęca jej jednak szczególnej uwagi.
„Miłości polskich królowych i księżniczek. Czas Piastów i Jagiellonów” to trzynaście historii królewskich małżonek począwszy od żony Mieszka I Dobrawy, przez Jadwigę Andegaweńską młodziutką księżniczkę u boku króla Jagiełły, po małżeństwo Katarzyny Jagiellonki ze szwedzkim księciem Janem. Autorka przeprowadza nas przez czasy panowania dwóch dynastii pokazując świat, w którym kobieta nie miała wiele do powiedzenia w wyborze małżonka, a śluby zawierane były jedynie ze względów politycznych. Przykładem jest król Mieszko I, który pojął Dobrawę za żonę i przyjął chrzest z rąk Czech by
uniknąć zależności od Niemiec.

Uroda i pochodzenie nie były jednak gwarantem udanego małżeństwa, o czym świadczyć może historia Elżbiety Habsburżanki, pierwszej żony Zygmunta Augusta, która mimo swej urody nie była kochana przez męża, a teściowa wręcz ją nienawidziła. Zygmunt August był przystojnym młodzieńcem w przeciwieństwie do trzydziestokilkuletniego Władysława Jagiełły, którego przyszło poślubić niespełna dwunastoletniej Jadwidze Andegaweńskiej. Może i jako małżeństwo nie byli ze sobą szczęśliwi, ale dochowali sobie wierności.



Jako że los lubił płatać figle w życiu polskich władczyń znajdujemy szczęśliwe chwile. Małżeństwo Elżbiety Rakuszanki z Kazimierzem Jagiellończykiem uchodzi za jedno z najbardziej udanych w historii polskiej monarchii, mimo iż Elżbieta odznaczała się wręcz rażącą brzydotą. Para przeżyła ze sobą wiele szczęśliwych lat, doczekawszy się trzynaściorga dzieci.

Królewskie małżonki nie zawsze były wzorem cnót. Druga żona Zygmunta Augusta, Barbara Radziwiłłówna znana była jako „wielka nierządnica Litwy”. Miała ona aż trzydziestu ośmiu kochanków, wśród których byli: sen
ator, litewscy szlachcice, a nawet nieznany z imienia braciszek klasztorny. Innym przykładem była również druga żona Władysława Hermana, Judyta, która szybko znalazła sobie kochanka, potężnego palatyna Sieciecha, z którym knuła intrygi i morderstwa niewygodnych dla niej osób. Królowie również nie grzeszyli wiernością małżeńską, a rekord w tej kwestii na pewno pobił Kazimierz Wielki mając w tym samym czasie aż trzy żony.

„Miłości polskich królowych i księżniczek. Czas Piastów i Jagiellonów” posiada jednak pewne wady. Wielokrotnie autorka posługuje się słownictwem niezrozumiałym dla przeciętnego czytelnika. W pewnym momencie drażniące staje się również powtarzanie historii, która tak dokładnie została opisana zaledwie kilka kartek wcześniej. W rozdziale „Elżbieta Rakuszanka - szczęśliwa żona i matka” zaczęłam trafiać na błędy rzeczowe. W opisie Kazimierza Jagiellończyka na jednej stronie dowiadujemy się, że książę władał językiem polskim i litewskim, natomiast kilka stron dalej jest informacja, że znał on tylko polski i rosyjski. Nie ma przy tym słowa by było to sporne zdanie historyków.

Losy małżeńskie Zygmunta Augusta to kolejny błąd. Pod koniec rozdziału „Barbara Radziwiłłówna - rozpustna córka czarownicy” dowiadujemy się, że król po śmierci ukochanej Barbary znalazł ukojenie w ramionach Barbary Giżanki, zwanej królewską kochanką, z którą spędził ostatnie lata swojego życia. Sprawa jednak staje pod znakiem zapytania w rozdziale następnym. Tam bowiem Zygmunt August miał trzecią żonę, a była nią siostra jego pierwszej małżonki, Katarzyna Habsburżanka, a o kochance Barbarze Giżance nie ma ani słowa.

Dla dociekliwych historyków na tym błędy jednak się nie skończą, mnie wystarczająco zraziły te, na które natrafiłam. Osobiście książka nie zrobiła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Jestem zawiedziona tym że pani Kienzler, pasjonująca się historią, popełniła takie błędy. Nie zachęci mnie już do przeczytania któregokolwiek ze swoich dzieł.

Autor: Asiunia
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz