Evan M. Barron - Wojna o niepodległość Szkocji

„Braveheart” z Melem Gibsonem stanowi znakomity dowód na poparcie tezy o ogromnym wpływie popkultury na kształtowanie wiedzy społeczeństwa o świecie, często zmitologizowanej i mającej niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nic nie ujmując heroiczności Williamowi Wallace’owi i jego miejscu w szkockim panteonie, już choćby odrobinę wiedzy historycznej o drodze Szkotów do niepodległości (swoją drogą odrzuconej przez nich samych w niedawnym referendum…) każe w zupełnie nowy sposób spojrzeć na tego blockbustera. Ale również w środowisku zawodowych historyków nie brak równie daleko idących rozbieżności.
Publikacja na polskim rynku książki Evana M. Barrona jest dość niecodziennych zdarzeniem. Jest tak nie tylko z uwagi na fakt dość niszowej – z perspektywy nadwiślańskiego zjadacza chleba – tematyki. Otóż „Wojna o niepodległość Szkocji” to książka, która powstała… wiek temu. Jej autor już od dawna nie żyje, zaś w okresie tworzenia rzeczonej pozycji przemysł kinematograficzny był jeszcze w powijakach.



Ową wiekowość danej pozycji dość łatwo poznać już po stylu autora, który współcześnie zostałby dość mocno wzgardzony przez naukową brać – nie brak mu bowiem personalnych podjazdów, skłonności do używania dużych słów, pewnej sensacyjności języka i ustaleń, mimo że całość ma charakter raczej akademicki niźli popularnonaukowy.

Niestety owa „patyna” stanowi również o największym felerze tej książki – a mianowicie wątpliwej jej aktualności. Wiele b
owiem w naukach humanistycznych zmieniło się w ciągu tych licznych dekad, a i zapewne niemało do dodania miałyby odkrycia archeologiczne, które mogły nastąpić po dacie ostatniej edycji.

Swego rodzaju zawodu uświadczą tak osoby poszukujące utwierdzenia się w mitach wyniesionych z kina, ale też słowiańskiej proweniencji miłośnicy bliższej prawdzie historii, gdyż autor zakłada, że czytelnik dysponuje dość poważnym zasobem wiedzy podstawowej, która w przypadku naszego kraju bynajmniej takiego charakteru nie ma.

Również batalistyka została potraktowana przez szkockiego pisarza po macoszemu – owszem, czytelnik dowie się czegoś więcej niż tylko rezultatu starcia, wyraźnie jednak widać, że Barron dysponował tyleż skromnymi źródłami poświęconymi tej materii, co i niespecjalnie postrzegał tą kwestię jako zajmującą.

„Wojna o niepodległość Szkocji” pozostawia sporo do życzenia, czy to pod względem faktograficznym, czy to warsztatu. Z drugiej strony jednak jej lektura stanowi podróż w czasie samą w sobie. Trudno też liczyć na to, że inna publikacja nagle przedstawi odmienny bieg dziejów, choć może już inaczej interpretowany tak co do przyczyn, jak i skutków.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz