Christopher I. Beckwith - Imperia Jedwabnego Szlaku. Od epoki brązu do czasów obecnych

Drogi Czytelniku, co jest Ci wiadome o Kirgistanie bądź Uzbekistanie? Co wiesz o Chorezmie i zachodnim Pakistanie? Czy wiesz kim byli Dżurdżeni i czy znasz jakiekolwiek nazwy osobowe związane z tym ludem? No właśnie… Czy więc przedmiotowe luki w wiedzy wypełnia książka Christophera Beckwitha?
Pod tytuł przedmiotowej publikacji winien nieco łagodzić zaskoczenie towarzyszące lekturze pierwszych rozdziałów, w których autor próbuje tyleż dotrzeć do praźródeł ludu tzw. Praindoeuropejczyków, którzy wszak zdominowali – co najmniej językowo ogromne i, zdawałoby się, zupełnie sobie obce obszary Eurazji, od najdalej wysuniętych na zachód portugalskich przylądków po Władywostok, ale również Subkontynent Indyjski (a i to pominąwszy skutki europejskiego kolonializmu międzymorskiego). Ku swemu własnemu zdziwieniu uświadomiłem sobie, że właściwie niemal żadna historia narodowa, ba, szkolny podręcznik historii nie zwykły podejmować rzeczonej tematyki, mimo że bardzo często ma ona znacznie większe znaczenie dla odbiorcy niż cywilizacje Egiptu czy Mezopotamii, a niejednokrotnie są również bliższe czasowo.



Nie zmienia to faktu, iż lektura rzeczonego rozdziału jest dość ciężka, albowiem również przesycona informacjami filologicznymi, i to o ważkim w ocenie autora charakterze. Jego całość jest zresztą pod tym względem dość nierówna, często zaś stanowi to efekt faktu, iż poszczególne rozdziały różni nie tylko chronologia, ale często również kwestie pewnych zjawisk, na które autor kładzie szczególny nacisk.

Co więcej, Christopher Beckwith jest nie tylko osobą z zapałem oddającą się polemice, lecz wręcz skłonną do formułowania ocen ostrych, momentami zaś – jak choćby przy okazji dość zadziwiającego rozdziału poświęc
onego niby XX stuleciu, a w dużej mierze stanowiącym tyradę przeciwko modernizmowi – cokolwiek dziwacznych, zważywszy zwłaszcza na przedmiot publikacji. Niech małą próbką będzie niniejszy cytat: „do końca XX wieku populiści kompletnie zastąpili wszelkie inne formy rządu. Z wyjątkiem kilku krajów, w większości małych i odizolowanych, każdy kraj na świecie podaje się obecnie za nowoczesną demokrację. W rzeczywistości jednak żaden z nich nie jest prawdziwą demokracją, a większość z nich nie jest nawet prawdziwą republiką, ale dyktaturą lub w najlepszym razie oligarchią”

Główne rozczarowanie dotyczy jednak nade wszystko faktu, że autor pisząc o Jedwabnym Szlaku rozumie to pojęcie w sposób maksymalnie szeroki, tak iż swą uwagę poświęca państwu Franków od Meroweusza, jak i losom Bizancjum, rosyjskiej kolonizacji Dalekiego Wschodu i imperium Wielkich Mogołów. Niby wszystkie te tematy są zajmujące, zważywszy jednak na objętość całości większość z nich jest potraktowana nie lepiej niż zdawkowo – dość powiedzieć, że nazwy Kirgistan i Tadżykistan pojawiają się na jej kartem raptem dwa, trzy razy, próżno też ruszać jakichkolwiek informacji o szczegółach ich formowania, ich losach w imperium sowieckim czy analizy ich drogi ku niepodległości. Przykłady można mnożyć i mnożyć…

„Imperia Jedwabnego Szlaku. Od epoki brązu do czasów obecnych to książka wywołująca dalece ambiwalentne odczucia. Z jednej strony jawi się ona jako kopalnia wielu informacji i ciekawostek, które trudno szukać w jakiejkolwiek innej krajowej publikacji, z drugiej zaś rodzi ona ogromny niedosyt i ostatecznie stanowi raczej zawód dla czytelnika, który chciał poznać losy przede wszystkim Azji Środkowej.

Autor: Klemens
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz