Bill Sloan - Ostateczna bitwa. Okinawa 1945
Już na wstępie należy zauważyć, że nie był to konflikt wyrafinowany, przynajmniej z perspektywy europejskiego teatru działań wojennych (nawet tego wschodniego). Choć może pozwoliłem sobie tu na zbyt duże uproszczenie – stopień skomplikowania poszczególnych operacji był znaczny, a to ze względu na konieczność współgrania ze sobą wszystkich rodzajów sił wojskowych, z marynarką na czele, której rola ba Starym Kontynencie była z kolei mocno ograniczona. Niewiele w tym jednak było zaskakujących zwrotów taktycznych etc., przynajmniej na poziomie batalionu i wyższym.
W związku z powyższym autor przyjął stosunkowo nietypową konwencję, mianowicie najpierw zwykł przedstawiać sposób toczenia tej bitwy w sztabach, a następnie zmieniał perspektywę na tę właściwą dla frontowców, w której to części całość uzyskuje nieco pamiętnikarski, choć beletryzowany charakter.
Specyfiką dalekowschodniego konfliktu była także ogromna różnica kulturalna między adwersarzami, prowadząca choćby do nieustannych nieporozumień w najbardziej elementarnych kwestiach. Co jednak nie mniej istotne, fanatyzm oparty na średniowiecznym bushido oddziałów japońs
kich przejawiał się chociażby w niemal zupełnym braku akceptacji dla samej idei poddania się. Dlatego też uderzają liczby strat po obu stronach, w szczególności porażająco niska proporcja ilości japońskich jeńców w relacji do zaginionych i zabitych, bardzo często z własnej ręki. Niestety, po części jest to przyczyną największej słabości recenzowanej książki, mianowicie jej amerykocentryzmu – z wyjątkiem ścisłego dowództwa nie jest dane czytelnikowi dowiedzieć się czegokolwiek o odczuciach i przeżyciach obrońców Kraju Kwitnącej Wiśni.
To jednak by było zbyt łatwe i wygodne wyjaśnienie dla autora. Jakby bowiem nie patrzeć – kilka tysięcy japońskich żołnierzy przeżyło, a jest to przecież bardzo długowieczny naród. Co więcej, autor wprost opisuje okoliczności ocalenia szeregu okinawskich cywili – aż dziw więc bierze, że relacje w tym zakresie są wyłącznie pochodzenia amerykańskiego. W istocie więc Sloan nie był uczciwie zainteresowany przedstawieniem starć z obu stron, co mogłoby być dużo bardziej pouczające i ciekawe.
„Ostateczna bitwa. Okinawa 1945” to książka dość nierówna, nie jest ona bowiem ani suchym zestawieniem historycznych danych, ani też utworem ściśle biograficznym. Sama ta konwencja mogłaby być sukcesem, gdyby jednak nie jednostronność perspektywy w niej przyjętej. Jakkolwiek jest więc to lektura zajmująca, to stanowi potwierdzenie maksymy, iż historię piszą zwycięzcy.
Autor: Klemens
W związku z powyższym autor przyjął stosunkowo nietypową konwencję, mianowicie najpierw zwykł przedstawiać sposób toczenia tej bitwy w sztabach, a następnie zmieniał perspektywę na tę właściwą dla frontowców, w której to części całość uzyskuje nieco pamiętnikarski, choć beletryzowany charakter.
Specyfiką dalekowschodniego konfliktu była także ogromna różnica kulturalna między adwersarzami, prowadząca choćby do nieustannych nieporozumień w najbardziej elementarnych kwestiach. Co jednak nie mniej istotne, fanatyzm oparty na średniowiecznym bushido oddziałów japońs
To jednak by było zbyt łatwe i wygodne wyjaśnienie dla autora. Jakby bowiem nie patrzeć – kilka tysięcy japońskich żołnierzy przeżyło, a jest to przecież bardzo długowieczny naród. Co więcej, autor wprost opisuje okoliczności ocalenia szeregu okinawskich cywili – aż dziw więc bierze, że relacje w tym zakresie są wyłącznie pochodzenia amerykańskiego. W istocie więc Sloan nie był uczciwie zainteresowany przedstawieniem starć z obu stron, co mogłoby być dużo bardziej pouczające i ciekawe.
„Ostateczna bitwa. Okinawa 1945” to książka dość nierówna, nie jest ona bowiem ani suchym zestawieniem historycznych danych, ani też utworem ściśle biograficznym. Sama ta konwencja mogłaby być sukcesem, gdyby jednak nie jednostronność perspektywy w niej przyjętej. Jakkolwiek jest więc to lektura zajmująca, to stanowi potwierdzenie maksymy, iż historię piszą zwycięzcy.
Autor: Klemens