[inqistor]

Ostatnio czytałem oficjalne opracowanie o amerykańskim systemie uzupełnień w czasie 2 Wojny i była tam ciekawa wzmianka o kryzysie w 1943 roku. Mianowicie szkolone uzupełnienia podróżowały z kraju na front w ciągu kilku miesięcy. Przez ten czas nie ćwiczyli, ani nie byli skoszarowani w jednostkach. Rezultat to... docierając do oddziału docelowego nie pamiętali już co było na szkoleniu!
Pytanie dotyczy normalnych jednostek wojskowych (pełnych). Teraz to może kilka tygodni, ale wyobraźmy sobie transporty międzygwiezdne w przyszłości. Czy tacy Space Marines w podróży przez kilka miesięcy nadal będą równie sprawną jednostką, jak przed wyruszeniem?

[mande]

Nigdy nie byłem w sytuacji podobnej do problemu, więc niezwykle trudno jest się postawić w sytuacji szeregowca po szkoleniu, który parę tygodni ma czekać na wejście na front.

Pewnym jest, że z czasem odruchy warunkowe, nabyte słabną z czasem. Te "wojskowe" są dość nietrwałe, więc niezbędne jest ciągłe ich podtrzymywanie.

Ja opowiadam się za pewną "kwarantanną" uzupełnień - niech przećwiczą jeszcze raz wszystko przed walką. Tak dla pewności

[aciek_l]

Inqistor - Te Twoje ankiety są niesamowite! Nie wiem, jak Ty je wymyślasz
Ale do rzeczy...
Moim zdaniem efektywność spada, na tyle, że lepiej nie wysyłać od razu na front, ale też na pewno szkolenie "nie idzie w las", więc tylko troche odpoczynku i 'rozgrzewki' by wystarczyło. Za to te wielomiesieczne podróże międzygwiezdne troche mi namieszały... Bo wtedy faktycznie jakiś solidniejszy trening byłby wskazany.