[inqistor]

W miarę nowoczesny konflikt zbrojny. taki, w którym obie strony mają celną broń i są w stanie z niej oddać kilka strzałów. Jaka jest minimalna odległość na którą obrońca może dopuścić atakującego, aby mieć jeszcze szansę się wycofać? Po jej przekroczeniu jest już tylko "my, albo oni" - jedna strona wyjdzie ze starcia żywa.
Pod uwagę weźmy teren z grubsza przystosowany do obrony. Nie żadna patelnia, ale jakiś rzadki lasek, wzgórza, albo przedmieścia. Żadnej zwartej zabudowy, albo drzewa co pół metra. Okopy też się liczą, o ile teren to nie jest całkowicie płaski.
To oczywiście końcowa scena starcia z większości odcinków "Kompanii Braci". Niemcy uciekają, a dzielni spadochroniarze im rycersko serią po plecach

[leiff]

W dzisiejszych konfliktach zbrojnych broń stosowana przez wojsko jest bardzo mało uniwersalna. Specjalizacja poszła bardzo daleko więc w przypadku walki o kturym piszesz obrońcy powinni posiadać broń o średnim zasięgu. Jeśli atakujący posiadają natomiast broń szturmową np. MP5 czy Uzi to 100 metrów powinno w zupełności wystarczyć jeśli natomiast posiadać będą broń o dużo większym zasiegu jak choćby karabiny snajperskie to wtedy nawet 500 metrów niw jest wartością wystarczającą.

[Achim]

Ja bym nie chciał w panice zarządzać odwrotu jak widze że czołg mi dotyka lufą czoła he he dlatego głosuje na 500.

[Phate]

Zależy jak ktoś szybko przybiera nogami...
Wybralam 100m, bo to chyba odpowiedznie odległość... jeżeli oczywiście nie przytną oddziału atakami z flanki(jeśli takowe będą) i zajdą im drogę.

[Achim]

Wolałbym na spokojnie wycofac sie oddziałem zostawić pluton , 2 plutony na spowolnienie ataku wroga i oddalić sie na następną linię obrony, niż uciekać w panice przebierając nogami.Wydaje mi sie że jest to bardziej rozsądne rozwiązanie zachować siły na drugą linię obrony, niż walczyć do wybicia 50% żołnierzy i następnie uciekać ile sił w nogach, wróg też przecież musi załatać dziury w stratach i zaoptarzeniu, dlatego wykorzystałbym ten moment na zoorganizowanie obrony i czekać na ewentualne posiłki jako takie gdyby miały dotrzeć.