Wysłany: Pon Sty 30, 2006 4:39 pm Przedwojenny sojusz Polski z Niemcami [?]
Gdzieś (chyba na tym forum) czytałem o próbie zawarcia sojuszu między Polską a Niemcami przez Hitlera. Zakładam ten temat bo chciałbym się dowiedzieć, czy na prawdę miało to miejsce, a jeśli tak to chciałbym wiedzieć jak najwięcej szczegółów na ten temat (data, czy pakt miał zawierać jakieś zobowiązania, kto odmówił, etc.)
Z góry dzięki za wszelką pomoc
Zakładam ten temat bo chciałbym się dowiedzieć, czy na prawdę miało to miejsce, a jeśli tak to chciałbym wiedzieć jak najwięcej szczegółów na ten temat (data, czy pakt miał zawierać jakieś zobowiązania, kto odmówił, etc.)
Faktycznie cos takiego mialo miec miejsce. Poszukam moich notatek z historii, ktore robilem na studiach pamietam, ze tam cos mialem zapsane na ten temat.
O ile pamiętam to w 1936 roku (co do daty to mogę się mylić ) niemcy wystąpili z propozycją zawarcia porozumienia o nazwie Pakt Antykominternowski.
Z tego co miałem ostatnio na historii to Hitler zapraszał POLSKĘ do Paktu Antykominternowskiego w '39, wtedy kiedy chciał od nas Gdańska. Ale czy było coś wcześniej?
A poza tym ja swojej historyczce nie ufam.
Tak Hitler chciał od nas Gdańska, eksterytorialnej autostrady i lini kolejowej przez Pomorze i wejścia do Paktu Antykominternowskiego. Chciał, żebysmy razem z nim walczyli z ZSRR. Ale jak wiemy Polacy nie zgodzili sie na te warunki i wybuchła IIWŚ.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 18 Mar 2005 Posty: 1166 Skąd: Rzeszów
Wysłany: Sro Lut 01, 2006 9:32 pm
Sprawa mniej więcej wygląda tak:
W roku 1933 roku Piłsudski proponuje sojuszniczej Francji "wojnę prewencyjną" z Niemcami. Zostaje ona stanowczo odrzucona.
W roku 1934 podpisano polsko-niemiecką deklarację o niestosowaniu siły we wzajemnych stosunkach.
Dekaracja o niestosowaniu przemocy między Rzeczpospolitą Polską a Niemcami; Berlin, 26 I 1934r. napisał/a:
W razie gdyby wynikły (...) kwestie sporne, których by się nie dało załatwić w drodze bezpośrednich rokowań, oba rządy będą szukały tych rozwiązań w każdym poszczególnym wypadku we wzajemnym porozumiewaniu przy pomocy innych sposobów pokojowych. (...) W żadnym jednak wypadku nie będą się one uciekać do stosowania przemocy w celu załatwienia tego rodzaju spraw spornych.
Była to umowa, deklaracja. Nie miała takiej mocy, jak choćby Pakt o niegresji z ZSRR, ale często ta deklaracja bywa nazywana Paktem o nieagresji.
We wrześniu '38 ma miejsce Konferencja w Monachium (rozbiór Czechosłowacji).
Miesiąc po niej Joachim von Ribbentrop (minister SZ Rzeszy) przedstawia polskiemu ambasadorowi w Berlinie ów spis żądań.
Ribbentrop proponował przedłużenie paktu o nieagresji z 10 do 25 lat i przyłączenie się do paktu antykominternowskiego. Ów pakt był swoistym sojuszem militarno-gospodarczym. Co ciekawe, Hitler w pewnym momencie zaproponował przystąpienie do niego Stalinowi (ZSRR był założycielem kominternu ).
W styczniu '39 żądania te powtórzył naszemu ambasadorowi sam Hitler. Spotkały się one z kategoryczną odmową.
Jeszcze do końca sierpnia Niemcy będą nas mamić tymi propozycjami. W rzeczywistości po styczniowej odmowie obie strony zaczęły "na całego" przygotowywać się do wojny.
Słynnym jest tu expose ministra Becka wygłoszone 5 maja '39 w polskim sejmie. Mówi on wtedy m.in.:
Józef Beck napisał/a:
Muszę sobie postawić pytanie o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!
Józef Beck napisał/a:
My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
Trudno znaleźć cokolwiek na ten temat. Szczególnie po polsku. Sprawa jest dosyć niewygodna po wojnie.
Pierwsze rozmowy były chyba w lutym 1937. Rydz-Śmigły spotkał się z Goeringiem. Potem jakieś rozmowy na jesieni, potem na jesieni 1938, potem w styczniu 1939 Beck rozmawiał z Ribbentropem i Hitlerem. Wtedy pojawiła się sprawa Gdańska, ciągneła się przez kilka miesięcy. Podobno Niemcy proponowali jakieś ustępstwa w zamian za wytyczne dla naszej polityki zagranicznej.
A odmówiliśmy oczywiście my. Rząd nie chciał faworyzować żadnego z sąsiadów. W planach Hitlera raczej nie wystepowała Polska, ale było oczywiste, że jeśli by zaatakował Francję to byśmy nie przyglądali się bezczynnie.
Hitler wiedział, ze gdy zaatakuje Francję, to Polska nie będzie bezczynna. Wiedział też, ze gdy najedzie an Polskę, to zachód palcem nie kiwnie. Więc wybrał nas.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum