Troche zbiorczy temat, bo skonczylem kolejna jego ksiazke. I mam kilka refleksji - ciekawe czy sa zbiezne z waszymi.
Orbitowskiego odkrylem na zjedzie sztabu, jako jedna z rekomendacji do przeczytania. Zaczalem od "Trace Cieplo" i ksiazka rzucila mnie na kolana - dawno nie trafilem na cos co doslownie nie pozwalalo mi sie oderwac i kazda wolna chwile poswiecalem na czytanie. Niestety, problemem "Trace Cieplo" bylo slabe rozwiniecie, kazdy kolejny rozdzial okazywal sie gorszy i coraz bardziej zakrecony.
Kolejna ksiazka byl cykl opowiadan "Nadchodzi". Okazuje sie ze autor ma swoj styl, do pozornie normalnych historii wkleja elementy dziwne, fantastyczne. I niestety czesto jego wizje sa dla mnie zbyt szalone by absurdalne.
No i w koncu zabralem sie za "Swiety Wroclaw". Ksiazke ktora wlasciwie jest kwintesencja tego co w Orbitowskim nie lubie - oblakana historia glupot (inne slowo mi tu nie przychodzi na mysl) zakorzeniona w naszej codziennej, polskiej rzeczywistosci.
I tu dochodze do sedna - pierwszy raz mam doczynienia z pisarzem na ktorego zmienil mi sie tak diametralnie poglad po przeczytaniu 3 ksiazek. Po 200 stronach pierwszej bylem oczarowany i pewny ze przeczytam wszystko co on napisal lub kiedykolwiek napisze. Po przeczytaniu trzeciej, nie zamierzam nigdy wiecej go czytac.
Ktos czytal wymienione przeze mnie pozycje albo jakies inne? Jakies refleksje ?
Jeden z około 100 autorów, których mam na liście do przeczytania (po którejś z polecanek Dukaja)
Na razie nie mam zatem niestety podstaw do wypowiedzi konkretnej, ale trochę mnie dziwią określenia jakich używasz, przecież fantastyka (a już szczególnie fantasy) to z założenia "absurdalne głupoty" Magia, smoki, wyimaginowane światy - czy poważni ludzie w ogóle powinni czytać o takich rzeczach?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum