Media od kilku(nastu) dni ekscytują się napięciem na Półwyspie Koreańskim, węsząc wojnę. Jak Wam się zdaje - dojdzie do zbrojnej konfrontacji na prawdziwą skalę? I jakie będą jej skutki?
Dla mnie jest niemal oczywiste - choć chyba chciałbym się mylić - że na prężeniu muskułów, jak zwykle, się skończy, Kim III tym razem jednak nie otrzyma pomocy humanitarnej, co osłabi go w potyczkach z wojskowymi aparatczykami w swoim kraju i tamtejsza dyktatura nieco przesunie się ku oligarchii.
Pomógł: 4 razy Dołączył: 06 Cze 2006 Posty: 101 Skąd: Piękna Stolica ;)
Wysłany: Nie Mar 31, 2013 1:56 am
Prężenie wiotkich muskułów prężeniem, ale niestety po takich kmiotach jak bydło rządzące Koreą można spodziewać się tez i nielogicznego, samobójczego zrywu o nie wiadomo co.
Wydarzenia ostatnich tygodni, to w głównej mierze paniczny strach północy przed niemożliwymi do uniknięcia zmianami.
Jak nigdy Korea Północna potrzebuje pomocy finansowej, bo skończyły się niestety ciepłe lata wsparcia od Rosji, Chin i państw muzułmańskich, które mają teraz swoje własne problemy, a dodatkowo dla największych dotychczas "przyjaciół", czyli Chin i Rosji, Korea stała się wrzodem na dupie.
Próbują zastraszyć opinię publiczną w cywilizowanych państwach, aby pozyskać nowe fundusze, gdyż jak wiadomo ludzie wiecznie trawy i kory żryć nie będą, a bombę atomową i milionową armię tez trzeba jakoś opłacić, by szczególnie ta ostatnia nie wycięła jakiegoś numeru.
Konflikt jak najbardziej jest możliwy.
Przebiegnie w dość gwałtowny i krwawy sposób, ale ostatecznie zakończy się klęską rządzących Koreą Płn.
Północ nie ma żadnych środków by w jakiś drastyczny sposób zagrozić komuś dalej niż Japonii. Mrzonki o możliwości ataku nuklearnego są tylko mrzonkami, bo nie dysponują żadną technologią miniaturyzacji ładunku nuklearnego i tym samym nie mają jakiegoś normalnego sposobu na dostarczenie owego ładunku do jakiegoś potencjalnego celu (chyba że wypłyną w morze kontenerowcem i spróbują go wysadzić w jakimś porcie).
Tak czy siak idzie wiosna i muszą zacząć myśleć o sadzeniu ryżu, a nie wojenkach, więc prędzej czy później rozejdzie się to wszystko (ak zawsze) po kościach.
Pomógł: 21 razy Dołączył: 16 Sie 2006 Posty: 1693 Skąd: Kraków
Wysłany: Nie Mar 31, 2013 9:39 pm
meryphillia napisał/a:
Tak czy siak idzie wiosna i muszą zacząć myśleć o sadzeniu ryżu, a nie wojenkach, więc prędzej czy później rozejdzie się to wszystko (ak zawsze) po kościach.
Tu bym się kłócił. Kim Dżong Un ma - wulgarnie mówiąc - jeszcze bardziej nasrane do głowy niż tatuś. Można to wywnioskować już po jego wypowiedziach. Na dobrą sprawę ja bym prędzej się spodziewał wspomnianego przez Ciebie "samobójczego wyrywu" niźli "grzecznego sadzenia ryżu".
Ta chłopczyna jest w akcie popisu swojej głupoty poświęcić cały kraj mając chore ambicje i przekonanie o tym, że zdoła cokolwiek zawojować. W rzeczy samej jest jednak tak jak powiedziałeś - może g***o, ale zanim nastąpi anihilacja Północnej Korei ta "mini wojenka" przeleje krew niewinnych.
Pomógł: 4 razy Dołączył: 06 Cze 2006 Posty: 101 Skąd: Piękna Stolica ;)
Wysłany: Pon Kwi 01, 2013 4:22 pm
Bez przesady...
Jest wręcz przeciwnie jeśli chodzi o Kim Dzong Una.
Choć patrząc po zdjęciach jest z pewnością omamiony megalomanią, to nie jest ostatecznie idiotą. Nie jest też w żadnym przypadku "Koreańskim Stalinem", jakim był jego dziadek, ani nawet nie jest otoczony takim strachem, jak jego ojciec.
To człowiek który już zaznał czym jest współczesny Zachód i który z pewnością chciałby rozluźnić nieco zdziczenie swojego kraju, czego przykładem było chociażby wspieranie strefy przemysłowej na pograniczu.
Wszystko tak na prawdę zależy od wojska i twardogłowych.
Ewentualne działania zbrojne zależą od tego na ile wojskowi rządzą krajem, a nie klika przywódcy i na ile oderwana od rzeczywistości jest generalska świta.
Tylko oni mogą wywołać wojnę, a nie Kim Dzong Un, ale trzeba wiedzieć że od początku objęcia władzy robił on porządki w generalicji i najprawdopodobniej przywództwo nie ma ządnej realnej przewagi nad nim.
Cały obecny raban nie jest wynikiem chęci podbijania świata czy zdychania za miskę ryżu.
Po prostu przestały wystarczać wcześniejsze groźby i Kim musi głośniej i bardziej ujadać o pomoc, ale na ujadaniu się tylko skończy, bo wywołanie wojny oznaczać będzie zwyczajnie jego koniec, a tego raczej na pewno nie chce, mając do zabawy całe państwo w którym kisić się może przez kolejne 50 lat bez żadnych zmian nawet.
Heh, jak dla mnie sytuacja (chyba) się wyjaśniła - w poniedziałek miał miejsce doroczny zjazd północnokoreańskiego parlamentu, na którym przywrócono do łask byłego premiera opowiadającego się za rozluźnieniem gorsetu gospodarczego. Wcześniejsze wymachiwanie szabelką miało być w mej ocenie ochłapem rzuconym dla partyjnego "betonu", by łatwiej następnie przełknął on realne reformy.
Pomógł: 4 razy Dołączył: 06 Cze 2006 Posty: 101 Skąd: Piękna Stolica ;)
Wysłany: Sro Kwi 03, 2013 11:43 pm
Rozpacz Kimirsenów widać chociażby po niedawnym zamknięciu wspólnej strefy przemysłowej na pograniczu.
Tu akurat można się zastanawiać czy aby na pewno wszyscy tam byli o zdrowych umysłach, bo przecież strefa ta, to nie tyle co krok do pojednania, co wielomilionowy zastrzyk dolarów dla reżimu.
No ale tak czy inaczej, to tylko żałosne podrygi padającego na kolana trupa.
Wojny tak czy inaczej nie będzie, gdyby miała wybuchnąć, wybuchnęłaby już co najmniej tydzień temu.
Teraz i tak oczy całego świata są skierowane na konflikt w Ukrainie. Wszyscy siedzimy jak na szpilkach, bo nie wiemy, jak dalej sprawy się potoczą. Rosja już nieraz udowodniła, że jest żelaznym, nieustępliwym narodem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum