gry strategiczneSerwis gier strategicznych www.sztab.com  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat


Poprzedni temat :: Następny temat
Katolicyzm
Autor Wiadomość
Ajmdemen 
Generał


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 02 Cze 2004
Posty: 1198
Wysłany: Pią Mar 17, 2006 1:16 am   Katolicyzm

Dyskutowaliśmy na ten temat trochę wcześniej, ale wykrystalizowało mi się parę pytań po przemyśleniu owych wcześniejszych dyskusji, więc stwierdziłem, że mogę zacząć nowy wątek.

A więc pytania- dotyczą kwestii dogmatów. Otóż Klemens stwierdził, że od katolika wymaga się by znał i akceptował owe dogmaty (BTW czy mógłby ktoś dać linka do strony gdzie są one w jakiś skrótowy przynajmniej sposób omówione?). Więc czy możemy uznać, że skoro spośród wynoszącej 97% części społeczeństwa deklarującej katolicyzm zapewne przynajmniej połowa nie zna dogmatów i/lub wygłasza (świadomie lub nie) poglądy sprzeczne do nich w prywatnych rozmowach, to czy są oni heretykami, czy katolikami, którzy po prostu błądzą (grzeszą) czy też jeszcze inną grupą?

Pytanie drugie odnosi się do dogmatu o nieomylności papieża w kwestiach wiary- jak rozumiem został wprowadzony w 1865, żeby uniknąć zbytniego rozrostu problemów związanych z dysputami odnośnie interpretacji Biblii. Mogę się zgodzić, że było to rozsądne i racjonalne wyjście z punktu widzenia przywódców Kościoła- czy jednak sami nie macie wątpliwości odnośnie faktu, że grupa ludzi ustala, że odtąd inny będzie w pewnej kwestii nieomylny? (czemu akurat od tego momentu? Jak sami wspomnieliście dogmaty nie zwalniają przecież wierzących od myślenia- a tu prosta dedukcja kłóci się przecież z tym w co powinno się wierzyć).

Mam nadzieję, że będziemy mogli toczyć dyskusję bez nadmiernych emocji. gdyż ich wywoływanie nie jest moim zamiarem przy zaczynaniu tego wątku- ale skoro ponoć żyjemy w czasach tolerancji, to może i spokojna dyskusja o religii będzie możliwa :)
 
 
Poziom: 30 HP   1%   23/2333
   MP   100%   1114/1114
   EXP   17%   17/99
Kizik 
Major


Dołączył: 21 Lis 2004
Posty: 193
Skąd: Z Peloponezu
Wysłany: Wto Mar 21, 2006 4:40 pm   

http://www.katolik.pl/ind...tegoria=dogmaty byte
 
Poziom: 12 HP   0%   0/319
   MP   100%   152/152
   EXP   96%   26/27
Klemens 
Generał


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 04 Kwi 2004
Posty: 2700
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: Sro Mar 22, 2006 8:29 pm   

Ajmdemen napisał/a:
Więc czy możemy uznać, że skoro spośród wynoszącej 97% części społeczeństwa deklarującej katolicyzm


Na "zwykłą" niedzielną mszę uczęszcza połowa tej liczby.

Ajmdemen napisał/a:
czy są oni heretykami, czy katolikami, którzy po prostu błądzą (grzeszą) czy też jeszcze inną grupą?


Ani jedno, ani drugie, może co najwyżej owo "błądzenie" jest najbliższe prawdy. O grzechu nie można mówić, jest to bowiem działanie świadome i dobrowolne, a tego w zaistniałej sytuacji raczej nie można powiedzieć.

By być zaś heretykiem, tj. zakwestionować jakieś dogmaty etc., to najpierw trzeba je znać:)).

Ajmdemen napisał/a:
czy jednak sami nie macie wątpliwości odnośnie faktu, że grupa ludzi ustala, że odtąd inny będzie w pewnej kwestii nieomylny?


Osobiście - odczuwam tutaj wielki dyskomfort. Dogmat ów jest zresztą bardzo kontrowersyjny.

Ajmdemen napisał/a:
Jak sami wspomnieliście dogmaty nie zwalniają przecież wierzących od myślenia- a tu prosta dedukcja kłóci się przecież z tym w co powinno się wierzyć


Nie do końca, jest bowiem instancja odwoławcza od papieskiego orzeczenia - własne sumienie.

Dla mnie w katolicyźmie absolutnie kluczowe są przykazania miłości - całą resztę traktuję jako uszczegółowienie owych dwóch zasad.
 
 
Poziom: 41 HP   3%   161/5376
   MP   100%   2567/2567
   EXP   40%   71/177
Kizik 
Major


Dołączył: 21 Lis 2004
Posty: 193
Skąd: Z Peloponezu
Wysłany: Nie Mar 26, 2006 7:55 pm   

ja tylko to powiem . Jestem dumny że jestem chrześcijaninem i mam taką tradyje a nie inną > JEstem dumny z kultury jaką reprezentuje . A to że teraz przechodzimy ze stanu "przynależności do kościoła nawet wbrew swej woli" do stanu "całkowitego i osobistego wyboru" A to że kotoś chrzest otrzymał i odszedł od kościoła to też jego sprawa. Ale załóżmy że to w co ja wieże jest prawną że istnieje Bóg w trójcy jedyny który zesłał syna swego...to tylko się cieszyć że taki człowiek ma chrzest gdyż to jest brzemie niezmazywalne (tylko się nie śmiejcie z powodu staroświeckiego języka) i może to jedno jego URATOWAĆ?
 
   
Poziom: 12 HP   0%   0/319
   MP   100%   152/152
   EXP   96%   26/27
Klemens 
Generał


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 04 Kwi 2004
Posty: 2700
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: Nie Mar 26, 2006 9:45 pm   

Kizik napisał/a:
Ale załóżmy że to w co ja wieże jest prawną że istnieje Bóg w trójcy jedyny który zesłał syna swego...to tylko się cieszyć że taki człowiek ma chrzest gdyż to jest brzemie niezmazywalne (tylko się nie śmiejcie z powodu staroświeckiego języka) i może to jedno jego URATOWAĆ?


Tak zwana gra Pascala? A nie uważasz, że sama w sobie jest ona próbą oszustwa?

A poza tym - a więc brak chrztu jest Twym zdaniem przeszkodą nie do pokonania? Spytam więc - czy Twoim zdaniem możliwe jest, by nagrody raju doświadczył ateista? Ateista świadomie odrzucający wiarę chrześcijańską?


Cieszę się także widząc Twój comeback - mniemam, iż jesteś obecnie już w stanie wygospodarować chwilkę na wypowiedzenie się w sąsiednim, "politycznie niepoprawnym" wątku:)))
 
 
   
Poziom: 41 HP   3%   161/5376
   MP   100%   2567/2567
   EXP   40%   71/177
Ajmdemen 
Generał


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 02 Cze 2004
Posty: 1198
Wysłany: Sob Kwi 08, 2006 9:03 am   

Klemens napisał/a:

Ajmdemen napisał/a:
czy są oni heretykami, czy katolikami, którzy po prostu błądzą (grzeszą) czy też jeszcze inną grupą?


Ani jedno, ani drugie, może co najwyżej owo "błądzenie" jest najbliższe prawdy. O grzechu nie można mówić, jest to bowiem działanie świadome i dobrowolne, a tego w zaistniałej sytuacji raczej nie można powiedzieć.


Czyli jednak mimo faktu, że właściwie definicji katolika "nie spełniają"- ludzi takich nie możemy nie uznać za katolików?

Gdzie więc jest granica? Kolega mówił mi ostatnio, że istnieje pewna grupa (sekta?) katolików otwarcie podważająca i krytykująca postanowienia soboru watykańskiego, mimo to nie uznano ich nigdy za heretyków. Skoro tak, to czemu nie można na powrót połączyć się z wyznaniem protestanckim czy prawosławnym, które też przecież dalece się nie różnią od katolicyzmu.

I jeszcze- czy uzasadnione jest propagowanie poczucia wspólnoty w wierze (nie wiem czy nie przekręciłem czegoś :) ) wśród katolików przez Kościół skoro przecież wychodzi na to, że każdy może mieć inne poglądy na wiele kwestii dotyczących wiary być może między niektórymi katolikami większe niż między jakimś katolikiem a jakimś protestantem, prawosławnym, żydem czy nawet muzułmaninem. Więc czemu tu jedność, a tam nie?

I na koniec- czy nie uważacie, że w Polsce Kościół przybrał formę, którą można by określić jako ludową? Mi wydaje się to głównym powodem, dla którego nie mamy Chadecji i PiS wygląda tak jak wygląda.
 
 
   
Poziom: 30 HP   1%   23/2333
   MP   100%   1114/1114
   EXP   17%   17/99
Klemens 
Generał


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 04 Kwi 2004
Posty: 2700
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: Sob Kwi 08, 2006 6:00 pm   

Ajmdemen napisał/a:
Czyli jednak mimo faktu, że właściwie definicji katolika "nie spełniają"- ludzi takich nie możemy nie uznać za katolików?


Rzekłbym, iż są dogmaty ważne i bardziejsze:))

Ale faktycznie takie stanowisko, jakie przedstawiasz, nadaje się do obrony. Osobiście uważam, że Polska jest krajem o katolickich tradycjach, ale bynajmniej nie katolickim, ot chociażby dlatego, że na coniedzielną mszę uczęszcza mniej niż połowa rodaków. Mym zdaniem Kościół zamiast uparcie trzymać się tezy monolityczności religijnej i prowadzeniu duszpasterstwa wśród mas winien bardziej się skupić na owych 40 paru procentach, ale to mój prywatny pogląd.

Ajmdemen napisał/a:
Kolega mówił mi ostatnio, że istnieje pewna grupa (sekta?) katolików otwarcie podważająca i krytykująca postanowienia soboru watykańskiego, mimo to nie uznano ich nigdy za heretyków.


Jest co najmniej kilka takich grup, ogólnie zwykło się je wszystkie określać mianem tradycjonalistów, głównie krytykują oni ekumenizm i nowe nauczanie o stosunku do innych religii. Nie jest to grupka jednolita, dlatego i przestrzegałbym przed formułowaniem tutaj ocen ogólnych. Niektórzy dokonują krytyki w łamach Kościoła, niektórzy inni zaś, jak dla przykładu bp Lefebre, zostali jak najbardziej objęci ekskomuniką, więc określenie "nigdy" jest tutaj co najmniej nieścisłe...

Jako ciekawostkę dodam, iż tradycjonalistą jest chociażby Mel Gibson, reżyser osławionej "Pasji". A raczej trudno powiedzieć, by w jakimkolwiek elemencie była ona sprzeczna z nauczaniem kościoła rzymskiego.

Ajmdemen napisał/a:
przecież wychodzi na to, że każdy może mieć inne poglądy na wiele kwestii dotyczących wiary być może między niektórymi katolikami większe niż między jakimś katolikiem a jakimś protestantem, prawosławnym, żydem czy nawet muzułmaninem. Więc czemu tu jedność, a tam nie?


Bo z zasady tak nie jest:). Tu nie chodzi o zbieżność poglądów ilościową, lecz jakościową, niektóre dogmaty dla poszczególnych wiar są absolutnie niepodważalne i niedyskutowalne - vide prymat biskupa rzymskiego, jednoosobowość Boga etc. I tu zgody raczej nigdy nie będzie.

Ajmdemen napisał/a:
I na koniec- czy nie uważacie, że w Polsce Kościół przybrał formę, którą można by określić jako ludową?


Owszem, jest to w głównej mierze wynik naszych doświadczeń historycznych - Kościół był ostoją dla uciskanych, nigdy zaś nie było tak, by prześladowano wyłącznie jedną klasę etc., zazwyczaj uderzano w cały naród, czyli, no właśnie, masy.
 
 
   
Poziom: 41 HP   3%   161/5376
   MP   100%   2567/2567
   EXP   40%   71/177
Ajmdemen 
Generał


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 02 Cze 2004
Posty: 1198
Wysłany: Wto Kwi 11, 2006 6:17 pm   

Klemens napisał/a:
Mym zdaniem Kościół zamiast uparcie trzymać się tezy monolityczności religijnej i prowadzeniu duszpasterstwa wśród mas winien bardziej się skupić na owych 40 paru procentach, ale to mój prywatny pogląd.


No to fajnie, bo się zgadzamy :)
Czym jednak można uzasadnić przeciwne stanowisko? Bo dla mnie logicznym uzasadnieniem jest walka o "rząd dusz".

Klemens napisał/a:
Bo z zasady tak nie jest:). Tu nie chodzi o zbieżność poglądów ilościową, lecz jakościową, niektóre dogmaty dla poszczególnych wiar są absolutnie niepodważalne i niedyskutowalne - vide prymat biskupa rzymskiego, jednoosobowość Boga etc. I tu zgody raczej nigdy nie będzie.


Ale czemu nie iść w stronę zmian? Przecież z upartego trwania przy dogmatach nic dobrego na razie Kościołowi nie przyszło- przecież po części stąd pochodzi reformacja, a stanowisko geocentryczne jeszcze do dziś podważa reputację Kościoła.

Oczywiście rozumiem, że unifikacja wyznań byłaby wielkim i skomplikowanym procesem i nawet trochę głupio o nim mówić, ale człowiek zawsze ma tendencję do upraszczania rzeczy skomplikowanych :)
Jeszcze, Klemensie, powiedz mi- skoro za kluczowe uważasz tylko przykazania miłości, to w czym widzisz różnicę od choćby wiary prawosławnej, która przecież w tej kwestii niczym się nie różni- przecież kwestia jednoosobowości Boga chyba nie zaważyła na tym jaką religię wyznajesz?
 
 
   
Poziom: 30 HP   1%   23/2333
   MP   100%   1114/1114
   EXP   17%   17/99
Klemens 
Generał


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 04 Kwi 2004
Posty: 2700
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: Sro Kwi 12, 2006 12:40 pm   

Ajmdemen napisał/a:
Czym jednak można uzasadnić przeciwne stanowisko?


Chrystusowym posłannictwem do nawracania innych. Wszak to jeden z głównych nakazów dla Kościoła.

Ajmdemen napisał/a:
Ale czemu nie iść w stronę zmian?


Jeśli uznajemy dogmaty za dane od Boga, to przecież nie człowiek winien je zmieniać, czyż nie?:)

Ajmdemen napisał/a:
Oczywiście rozumiem, że unifikacja wyznań byłaby wielkim i skomplikowanym procesem i nawet trochę głupio o nim mówić, ale człowiek zawsze ma tendencję do upraszczania rzeczy skomplikowanych


Owszem, ale tak jak nigdy nie będzie pełnej równości, tak i nie będzie pełnej unifikacji.

Ajmdemen napisał/a:
Jeszcze, Klemensie, powiedz mi- skoro za kluczowe uważasz tylko przykazania miłości, to w czym widzisz różnicę od choćby wiary prawosławnej, która przecież w tej kwestii niczym się nie różni- przecież kwestia jednoosobowości Boga chyba nie zaważyła na tym jaką religię wyznajesz?


Osobiście nie widzę wielkiej różnicy, pochodzę zaś z regionu wielopokoleniowej pokojowej koegzystencji tych dwóch wiar( konflikty były odgórne, ich źródło nie tkwiło w sferze religijnej), akurat rozłam między katolicyzmem a prawosławiem moim zdaniem choć najstarszy to i zarazem jest najmniej zdecydowany.
 
 
   
Poziom: 41 HP   3%   161/5376
   MP   100%   2567/2567
   EXP   40%   71/177
Ajmdemen 
Generał


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 02 Cze 2004
Posty: 1198
Wysłany: Pią Kwi 14, 2006 11:40 pm   

Klemens napisał/a:

Chrystusowym posłannictwem do nawracania innych. Wszak to jeden z głównych nakazów dla Kościoła.

Ale z naszej dotychczasowej dyskusji wynika, że 60% w rzeczywistości nie udało się nawrócić i tylko z nazwy są katolikami.

Klemens napisał/a:

Jeśli uznajemy dogmaty za dane od Boga, to przecież nie człowiek winien je zmieniać, czyż nie?:)


Hmm, pogubiłem się trochę- zrozumiałem, że są one oficjalną interpretacją (wykładnią? :) ), która może być ewentualnie zmieniona- wszak w końcu Kościół ustąpił w sprawie geocentryzmu (choć Galileusza i Bruna przy tej okazji nie zrehabilitowano).

Klemens napisał/a:

Owszem, ale tak jak nigdy nie będzie pełnej równości, tak i nie będzie pełnej unifikacji.


Zależy jak rozumiemy równość :) Zgodzę się, że jako że ludzie się od siebie różnią nie będą sobie w pełni równi i nie mogą wierzyć w to samo. Ale zupełnie nie o to mi chodzi. Zastanawiam się czy ludzie muszą manifestować swą wiarę w ramach skonfliktowanych ze sobą grup i ponadto być przez to pod presją by przyjmować obce sobie poglądy dlatego że należą one do zbioru określanego islamem, katolicyzmem etc. Bo właśnie często nie specyficzne cechy danej wiary, ale potrzeba należenia do wspólnoty kierują ludźmi. Wydaje mi się, że tworzymy coś sztucznego, by się lepiej poczuć- i nie widzę w tym nic złego. Pytanie dlaczego nie możemy rozszerzyć tej wspólnoty na ogół ludzkości- czy chodzi o to, że wtedy ta sztuczność bardziej rzucałaby się w oczy niż teraz?
 
 
   
Poziom: 30 HP   1%   23/2333
   MP   100%   1114/1114
   EXP   17%   17/99
Klemens 
Generał


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 04 Kwi 2004
Posty: 2700
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: Nie Kwi 23, 2006 9:48 pm   

Ajmdemen napisał/a:
Ale z naszej dotychczasowej dyskusji wynika, że 60% w rzeczywistości nie udało się nawrócić i tylko z nazwy są katolikami.


Ajm, to ma być argument?:) Aż z deczka jestem rozczarowany:) Zastanów się chwilkę - od kiedy to w naturze człowieka jest zniechęcanie się niepowodzeniami?:))

Ajmdemen napisał/a:
wszak w końcu Kościół ustąpił w sprawie geocentryzmu (choć Galileusza i Bruna przy tej okazji nie zrehabilitowano).


Małe sprostowanie na początek - jak najbardziej zrehabilitowano obu tych panów.

A co do geocentryzmu to ów nigdy, z tego co wiem, nie był dogmatem religijnym. Po prostu ówcześni hierarchowie mieszali swe poglądy na świat wyniesione z domów z dogmatami religijnymi - zjawisko to jest chyba nam znane, czyż nie?

Ajmdemen napisał/a:
Zależy jak rozumiemy równość


Chodziło mi o urodę hasła:)

Ale tak tytułem dygresji to nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek sensownego rozumienia pojęcia równości, które w pełni nie byłoby tylko modelem.:)

Ajmdemen napisał/a:
Pytanie dlaczego nie możemy rozszerzyć tej wspólnoty na ogół ludzkości- czy chodzi o to, że wtedy ta sztuczność bardziej rzucałaby się w oczy niż teraz?


A dlaczego kibice pięknej przecież dyscypliny sportu, jaką jest piłka nożna, nie dążą do pełnej unifikacji, lecz wzajem się dzielą na zwolenników poszczególnych klubów etc.?
 
 
   
Poziom: 41 HP   3%   161/5376
   MP   100%   2567/2567
   EXP   40%   71/177
Ajmdemen 
Generał


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 02 Cze 2004
Posty: 1198
Wysłany: Wto Kwi 25, 2006 12:36 am   

Klemens napisał/a:
Ajm, to ma być argument?:) Aż z deczka jestem rozczarowany:) Zastanów się chwilkę - od kiedy to w naturze człowieka jest zniechęcanie się niepowodzeniami?:))


Tylko moim zdaniem nie jest to niepowodzenie tak jak je tu rozumiesz (czynniki losowe, etc). Działanie w ten sposób było od początku skazane na klęskę- 60% nawróciło się tylko na tyle na ile zostali nawróceni, bardziej się nie starano, bo "po co przesadzać".

Klemens napisał/a:

Małe sprostowanie na początek - jak najbardziej zrehabilitowano obu tych panów.


Kojarzę, że coś w latach 90. się działo odnośnie rehabilitacji Galileusza. Jednak nie zrehabilitowano go z momentem zaniechania idei geocentryzmu na podstawie, której go skazano. I jak by nie patrzeć ok 350 lat od chwili śmierci to niezbyt szybko :) Nie wiem jak się ma sprawa z Brunem, ale z tego co pamiętam też trochę poczekał.

Klemens napisał/a:

A co do geocentryzmu to ów nigdy, z tego co wiem, nie był dogmatem religijnym. Po prostu ówcześni hierarchowie mieszali swe poglądy na świat wyniesione z domów z dogmatami religijnymi - zjawisko to jest chyba nam znane, czyż nie?


Hmm, był czymś nie przekazanym bezpośrednio w Biblii, tylko interpretacją jej treści przez kurię rzymską. Co więcej wierni mieli obowiązek wierzyć (a przynajmniej nie kwestionować) owego stanowiska- wydaje mi się to sytuacją analogiczną do tej przy dogmatach, czyż nie?

Klemens napisał/a:

Ale tak tytułem dygresji to nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek sensownego rozumienia pojęcia równości, które w pełni nie byłoby tylko modelem.:)


Muszę się w sumie zgodzić, aczkolwiek owe modele są jednak pewnym przybliżeniem pojęcia i na ich podstawie można wysnuć wnioski- stosowane może zbyt chętnie (a może i nie- nie mnie oceniać) w prawdziwym świecie.

Klemens napisał/a:

A dlaczego kibice pięknej przecież dyscypliny sportu, jaką jest piłka nożna, nie dążą do pełnej unifikacji, lecz wzajem się dzielą na zwolenników poszczególnych klubów etc.?

Pytanie, jak rozumiem retoryczne, ale to mnie nie zniechęca :) Bo odpowiedź nie jest w sumie jednoznaczna- wykładnikiem powinna w zasadzie być gra klubu. Ale wielu przecież nie zwraca na to uwagi- czytałem ostatnio ciekawy wywiad z pewnym weteranem headhunterów i w jednym momencie powiedział coś w stylu "wielu młodych się przejmuje grą, wynikami, też taki kiedyś byłem. Z tego się wyrasta- po pewnym czasie wiesz, że Twój klub jest najlepszy niezależnie od wszystkiego". Oczywiście to fanatyzm, ale przecież jak popularne jest tak fanatyczne myślenie- w Łodzi przecież w niektórych dzielnicach nie da się dorosnąć, nie dołączając do takich fanatyków Widzewa bądź ŁKS. Przy religii (i w sumie wszystkim innym) też to myślenie się pojawia, choć może w trochę innej formie. Cóż, ludzie lubią dla wygody upraszczać sobie myślenie.

Tu kolejna dygresja- kiedy rozmawiam np o prawie homoseksualistów (szczerze mówiąc, jeszcze rok temu często używałem słowa "pedał", nie wiedząc, że jest ono obraźliwe- lepiej jednak znać podteksty i konteksty używanych słów :P ) do adopcji najczęstszym argumentem przeciw na jaki napotykam to "a wyobraź sobie, że masz dwóch starych i przy Tobie uprawiają seks". No, oczywiście brzmi to zniechęcająco, ale zważywszy na fakt, że moi rodzice tego przy mnie nie mieli zwyczaju robić, nie wiem czemu miałbym się spodziewać tego po homoseksualistach. Ale tu ludzie rzadko chcą zrewidować poglądy- a już szczególnie jak zdąży ich urobić Radio M.
 
 
   
Poziom: 30 HP   1%   23/2333
   MP   100%   1114/1114
   EXP   17%   17/99
Klemens 
Generał


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 04 Kwi 2004
Posty: 2700
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: Czw Kwi 27, 2006 5:02 pm   

Ajmdemen napisał/a:
Tylko moim zdaniem nie jest to niepowodzenie tak jak je tu rozumiesz (czynniki losowe, etc).


Mówiąc "niepowodzenie" miałem na myśli pojęcie owo najszerzej rozumiane, jak to możliwe. Dziwisz się, że osoby przejęte misjonarskim zapałem nie poprzestają na 40%?

Ajmdemen napisał/a:
Kojarzę, że coś w latach 90. się działo odnośnie rehabilitacji Galileusza. Jednak nie zrehabilitowano go z momentem zaniechania idei geocentryzmu na podstawie, której go skazano.


Akurat rzecz się ma inaczej, rehabilitacja nastąpiła niedługo po Soborze Watykańskim II, kiedy to właściwie nastąpiła reorientacja Kościoła w kwestiach nauki - ewolucji etc.

Ajmdemen napisał/a:
Co więcej wierni mieli obowiązek wierzyć (a przynajmniej nie kwestionować) owego stanowiska- wydaje mi się to sytuacją analogiczną do tej przy dogmatach, czyż nie?


A jednak nie - zwróć uwagę na naukę Kościoła w kwestii chociażby antykoncepcji - ów przedstawia swą interpretację, ale otwiera się też na inne, wszystko w ramach merytorycznej dyskusji.
 
 
   
Poziom: 41 HP   3%   161/5376
   MP   100%   2567/2567
   EXP   40%   71/177
Ajmdemen 
Generał


Pomógł: 4 razy
Dołączył: 02 Cze 2004
Posty: 1198
Wysłany: Czw Kwi 27, 2006 11:33 pm   

Klemens napisał/a:

Mówiąc "niepowodzenie" miałem na myśli pojęcie owo najszerzej rozumiane, jak to możliwe. Dziwisz się, że osoby przejęte misjonarskim zapałem nie poprzestają na 40%?

Dziwi mnie sprowadzanie owego misjonarstwa do dzielenia się dziecinnymi w gruncie rzeczy wizjami świata nie będące nawet do końca chrześcijaństwem. Być może nie dzieje się w sensie dosłownym to co mówię- mianowicie księża niekoniecznie popularyzują takie zachowania, ale właściwie nie reagują na ich przejawy (jako przewodnicy duchowi powinni chyba pouczyć, że nie jest to właściwe).

Skoro nie widzą zaś szansy pogodzenia charakterów tych 60%ludzi (czy też może innych czynników) z prawidłowym nauczaniem, to jaki sens w robieniu takiego "półdobra"?

Klemens napisał/a:

A jednak nie - zwróć uwagę na naukę Kościoła w kwestii chociażby antykoncepcji - ów przedstawia swą interpretację, ale otwiera się też na inne, wszystko w ramach merytorycznej dyskusji.


Ale jednak prawowierny katolik uzna antykoncepcję za grzech, idąc za oficjalną wykładnią. Więc pozostałe strony mogą przedstawiać swoje racje, ale z pozycji "gorszych".

Natomiast w czasach 17 wieku żadna dyskusja nie była dopuszczalna- na pewno nie tam, gdzie Kościół miał wpływy, czyli we Włoszech, Hiszpanii i Portugalii. Również Francuzi długo się wahali między wyborem światopoglądu- odrzucali teorie Newtona, a nawet półprawdy Kartezjusza przyjęli niechętnie.
To właśnie Anglia i Holendia były głównymi "centrami myślenia postępowego", czy też może myślenia sprzecznego z doktrynami Kościoła- właśnie dlatego że Kościół miał tam niewielkie wpływy.
 
 
   
Poziom: 30 HP   1%   23/2333
   MP   100%   1114/1114
   EXP   17%   17/99
Klemens 
Generał


Pomógł: 7 razy
Dołączył: 04 Kwi 2004
Posty: 2700
Skąd: Biała Podlaska
Wysłany: Pią Kwi 28, 2006 6:33 pm   

Ajmdemen napisał/a:
Skoro nie widzą zaś szansy pogodzenia charakterów tych 60%ludzi (czy też może innych czynników) z prawidłowym nauczaniem, to jaki sens w robieniu takiego "półdobra"?


A powiedz mi - jaki sens jest w działalności charytatywnej, wszak i tak w ten sposób nie da się wykorzenić biedy? Jaki jest sens w leczeniu nieuleczalnie chorych?

Tutaj już od opisu przechodzimy do ocen - vide ma pierwotna wypowiedź. A to już inna bajka.

Ajmdemen napisał/a:
Ale jednak prawowierny katolik uzna antykoncepcję za grzech, idąc za oficjalną wykładnią.


Prawowierny katolik za grzech uzna to, co za takie zostanie uznane przez jego sumienie. Nie tłumaczy go przyzwolenie Kościoła, gdy dana rzecz jest sprzeczna z jego poczuciem przyzwoitości. I choćby dlatego głoszenie poglądów odmiennych, o ile uczciwe, nie może prowadzić do bycia "gorszym", jeśli wynika z sumienia.

A co do oceny związku między Kościołem a rozwojem państw zreformowanych to nie twierdzę inaczej.
 
 
   
Poziom: 41 HP   3%   161/5376
   MP   100%   2567/2567
   EXP   40%   71/177
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
fanfiki, anime
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 15