Warhammer 40000: Dawn of War II

Warhammer 40000: Dawn of War II
Sztab VVeteranów
Tytuł: Warhammer 40000: Dawn of War II
Producent: Relic Entertainment
Dystrybutor: CD Projekt
Gatunek: Strategia RTS
Premiera Pl:2009-02-20
Premiera Świat:
Autor: Matis
Ocena
czytelników 79 GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI 60% procent
Głosuj na tę grę!

Warhammer 40000: Dawn of War II - betatest

Warhammer 40 000 Dawn of War zapisał się złotymi kartami w historii gier RTS. Wraz z trzema dodatkami dał mi i wielu innych graczy setki godzin rozrywki z najwyższej półki. Firma Relic, twórcy serii wykorzystali swoje doświadczenie i stworzyli Company of Heroes – grę bazującą na systemie gry DoW–a , ale osadzoną w konwencji drugiej wojny światowej. Teraz, bogatsi o nowe doświadczenia, postanowili dać nam możliwość powrotu do mrocznego i klimatycznego świata z 40 milenium. Czy będzie to powrót udany? Sądzę, że bardzo, zwłaszcza, że jako posiadacz Soulstorma (ostatniego dodatku do części pierwszej) miałem możliwość testowania wersji beta tydzień przed zwykłymi śmiertelnikami. Gra wgniotła mnie w moje fotel (a konkretniej w drewnianą namiastkę, z której korzystam od lat). Pozwólcie, że podzielę się z Wami moimi odczuciami odnośnie tej gry w prawdopodobnie pierwszym oficjalnym beta-teście. Postaram się rozbić to co widziałem na czynniki pierwsze, aby ukazać Wam jasno i wyraźnie to, co miałem (zazwyczaj) przyjemność oglądać.
warhammer-40000-dawn-of-war-ii-betatest-3419-1.jpg 1Pierwsze wrażenie było bolesne – grę należało ściągnąć przy użyciu platformy Steam, której szczerze nie znoszę. Drugie wrażenie było bardzo bolesne – Dawn of War II należy do TYCH gier spod znaku Games for Windows, w przypadku których wymagane jest posiadanie konta xbox – live. Na szczęście ja już swoje wycierpiałem (musiałem je „zakładać” przy okazji recenzji The Club) – współczuję tym, którzy tego konta nie mają. Podejrzewam, że przy obecnej tendencji niedługo aby spuścić wodę w toalecie konieczne będzie logowanie do Games for Windows.

Trzecie wrażenie poprawiło nadwątlone lekko morale. Intro. O ile intra w Soulstormie i Dark Crusade były „tylko” dobre, to wstęp do pierwszej części powalił mnie na kolana. Skrycie liczyłem, że twórcy znowu dadzą z siebie wszystko. Przeczucia sprawdziły się, intro jest godne pierwowzoru. Niestety, występują tam lekkie problemy z dźwiękiem, ale zakładam że winnym jest dopisek „beta” przy ikonie startowej.

Menu główne nie powaliło mnie na kolana. Przypominało mi bardziej tandeciarskie menu niezwykle tandetnego (z naciskiem na „tandetę), raczej taniego (prawdopodobnie darmowego) MMORPG. Po prawie bezproblemowym (tylko 4 podejścia) zalogowaniu się na konto xbox-live rozpocząłem poszukiwania tutoriala/opcji potyczki z komputerem. Niestety, wszystkie opcje potencjalnie przydatne dla początkującego zostały zablokowane. Pozostawiono tylko „opcje” – generalnie graficzne, potyczkę rankingową i „grę wolną”, oczywiście tylko na specjalnie przygotowanych przez twórców serwerach. Jako lokalny macho postanowiłem rzucić się w mroczną czeluść gry rankingowej. Głównym błędem poprzednich części DOW–a było trwające długo i kiepsko działające „auto-dopasowanie”, czyli poszukiwanie „idealnego” przeciwnika dla nas. Po kilku długich minutach rozpoczął się proces wyboru mapy... I niewiele się zmieniło – niczym wyjątkowym jest fakt, że graczowi na pierwszym poziomie doświadczenia gra przydzieliła przeciwnika na poziomie 15 (czego dowiedziałem się dopiero po bardzo krótkim starciu).

Przed ekranem „autodopasowania” miałem możliwość wyboru jednej z czterech dostępnych stron konfliktu. Mogłem wybierać pomiędzy Space Marines – elitarnymi żołnierzami Imperium – Gwiezdnymi Orkami, Eldarami (kosmiczny odpowiednik elfów) i Tyranida
mi – potężną obcą biomasą. Każda z armii może być przewodzona przez jednego z trzech bohaterów, odmiennego dla każdej z nacji. Herosi dysponują różnymi możliwościami, umiejętnościami, wybór danego dowódcy generalnie narzuca nam trochę styl gry. Dla przykładu: u Space Marines naszym wirtualnym alter ego (w grze de facto wcielamy się w bohatera) może stać się Force Commander, wspierający swoich podopiecznych w pierwszym szeregu, Aptekarz – medyk wspomagający walczących z drugiej linii – i nazwijmy „Oficer techniczny”, który skupia się na doktrynie obronnej, może np. budować wieżyczki obronne.

Rozgrywka w praktycznie niczym nie przypomina pierwowzoru. W grze nie budujemy budynków, twórcy spełnili swoje zapowiedzi – gra w trybie multiplayer jest esencją walki. Zdobywamy punkty strategiczne, energetyczne i zwycięstwa. Wygrać możemy tylko na dwa sposoby. Po pierwsze – na mapie znajdują się zazwyczaj trzy wspomniane wcześniej punkty zwycięstwa. Jeśli zajmiemy większość z nich przeciwnik zaczyna tracić swoje „bilety” (których każdy gracz ma na starcie 500). Musimy więc starać się zając możliwie jak najwięcej z nich i nie dopuścić oponenta do naszych. Drugim sposobem jest klasyczne przemienienie bazy przeciwnika na surowce wtórne. System „biletów zwycięstwa” i walki o punkty bardzo przypomina ten z Company of Heroes. Nasza baza składa się tylko z jednego budynku chronionego docelowo przez dwa działka – zabezpieczenie przed tzw. „rushem” – szybkim atakiem na naszą bazę.

Zaskoczeniem był fakt, że większość broni ciężkiej- np. karabiny maszynowe czy działka plazmowe posiadają ograniczony kąt ostrzału, podobnie jak we wspinanym wcześniej CoH–u. Jednostki wroga można także przyszpilić ogniem, znacznie zmniejszając tempo ich poruszania się. Nie będę ukrywał, że takie rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu. Na mapie pojawiły się także budynki neutralne, w których można zabarykadować nasze jednostki.

Interfejs uległ zmianie – mimo olbrzymiej ilości godzin spędzonych przy poprzednich DoW–ach i CoH–u przez pierwsze dwie potyczki nie mogłem się w nim odnaleźć. W pełnej wersji nie będzie to jednak problem – pojawi się być może tutorial i na pewno tryb gry dowolnej. Ważną rolę w grze spełniają bohaterowie. Są to jednostki niezwykle potężne, można czynić je jeszcze silniejszymi poprzez wykupywanie im dodatkowego sprzętu ze zbrojowni (ukłon w stronę figurowej wersji gry). Należy pamiętać jednak, że są towarhammer-40000-dawn-of-war-ii-betatest-3419-2.jpg 2 dalej w pewnym sensie „zwykli” przedstawiciele danej rasy i frontalne spotkanie z ustawionym w ich kierunku ciężkim karabinem maszynowym jest zazwyczaj krótkie i mało przyjemne. Martwych bohaterów można jednak - za pewną sumę, ożywić.

Podobnie jak inne jednostki nasi dowódcy zdobywają doświadczenie, co czyni ich jeszcze skuteczniejszymi. Rola bohaterów trochę przypomina mi Warcrafta III, dodaje poboczny wątek „mini RPG”. Jednostki w grze dostały także możliwość „ucieczki” – jeśli wpadniemy w zasadzkę możemy użyć opcji odwrotu – nasi podopieczni zaczną podążać w kierunku z góry upatrzonej pozycji (bazy). Jednostki można uzupełniać, ale tylko w niektórych miejscach – np. w pobliżu naszej kwatery głównej (znowu ukłon w stronę Kompanii, w poprzednich częściach komputerowej „czterdziestki” jednostki można było uzupełniać wszędzie – po prostu spadały z orbity).

Grafika uległa znacznej poprawie. Gra stała się znacznie bardziej klimatyczna od przednich odsłon. Po prostu „czuć” ciężką jak ołów atmosferę 40–tego milenium. Muzyka i dźwięk także nie pozostawiają nic do życzenia – zwłaszcza świetnie wypadają (jak we wszystkich grach Relica) teksty jednostek. Komunikaty dźwiękowe przypominają nam o wszystkich wydarzeniach – nie przegapimy wybudowania jednostki, ani przejścia do kolejnego stadium rozwoju bazy. Nie „zgubimy” także naszych jednostek – wszystkie są wymienione i możliwe do „zaznaczenia” ze specjalnego menu po prawej stronie ekranu.

Niestety, Relic pozostawił nam także podwód do zmartwień. Nie ukrywajmy – wszystkie gry spod tego znaku miały zawsze poważny problem z trybem multi, a konkretniej z balansem nacji. Każdy kolejny update niechcący niebezpiecznie wzmacniał inną stronę konfliktu czyniąc ją popularniejszą wśród graczy. Miejmy nadzieję, że kultowe w niektórych powiedzenie („Reric make bug”) tym razem straci na aktualności. Poza tym szykuje się nam prawdopodobnie najlepszy RTS tego roku. Za kilka dni rozpoczną się otwarte dla wszystkich testy beta – wtedy będziecie mieli okazję samodzielnie przetestować najnowszą odsłonę Dawn of War.

Gra testowana była na Pentium IV 3,2 , 1 GB RAM i Radonie 2600 XT 512 MB RAM... (i chwilami lekko zamulała). Recenzent wypił w trakcie gry butelkę napoju gazowanego o smaku cytrynowym, zjadł kilka kanapek i użył kilkunastu słów uznawanych powszechnie za obraźliwe i wulgarne pod kierunkiem platformy Games for Windows.

Autor: Matis
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
01.02.2009 | Łuka » super gra super misje najleprza gra na świecie
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję