Sztab VVeteranów
Tytuł:
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek:
Premiera Pl:
Premiera Świat:
Autor: gary_joiner
Ocena
czytelników GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI % procent

Ostatnia tura

Podobne nastawienie wydają się prezentować twórcy Cywilizacji. Jest to jedna z moich ulubionych serii, na podbijaniu wirtualnych globów spędziłem niezliczoną ilość godzin i zawsze bawiłem się przy tym świetnie, a mimo tego (albo właśnie dlatego) muszę wylać na tę serię pękatą baryłkę jadu. Bardzo, ale to bardzo nie odpowiada mi wtórność kolejnych odsłon gry. Owszem, z każdą kolejną częścią Cywilizacja jest wzbogacana o nowe, urozmaicające rozgrywkę elementy, ale ewidentnie brakuje poważnych zmian, rdzeń mechaniki gry pozostaje taki sam od wielu lat. Zarzut może wydawać się idiotyczny, dlatego, że jest to jedna z najlepszych, najbardziej skomplikowanych, a przy tym przyjemnych strategii – po co naprawiać coś, co nie jest zepsute? Otóż w historii podgatunku pojawiło się wiele ciekawszych i atrakcyjniejszych rozwiązań, które wzbogaciłyby rozgrywkę. Wystarczy porównać Cywilzację 4 z mającą już prawie dekadę na karku Alpha Centauri (również autorstwa Firaxis i także firmowaną nazwiskiem Meiera) by dostrzec, że pod wieloma względami ta druga oferuje więcej: możliwość samodzielnego projektowania jednostek z gotowych „elementów”, w pełni trójwymiarową ( i w dodatku plastyczną) mapę czy ciekawy wątek fabularny. Oczywiście nie można mieć większych pretensji do panów i pań z Firaxis, że nie zamierzają zabijać kury, która znosi złote jaja. Pretensje można mieć co najwyżej do siebie.

Jak wspomniałem wcześniej - wydaje się, że przyczyną upadku części strategi turowych, był konflikt na linii twórcy – gracze. Można dość przewrotnie stwierdzić, że za śmierć swych ulubionych tytułów odpowiadają po części sami fani strategii turowych. Deweloperzy nie decydują się na wprowadzanie istotnych zmian do swoich gier w obawie przed krytyką ze strony ortodoksyjnych wielbicieli, która negatywnie odbije się na wynikach sprzedaży (co historia elektronicznej rozrywki nieraz pokazała). Z kolei kurczowe trzymanie się antycznych rozwiązań czynni grę bezradną wobec idącą za postępem konkurencji. HoMM i Cywilizacja, mimo że tkwią w stagnacji, poważnej konkurencji nigdy nie miały. Tego samego nie można jednak powiedzieć o innych tytułach, które wyzionęły ducha bądź to pod naporem RTS–ów, bądź krytyki własnych fanów. Oczywiście to duże uogólnione i jako takie może być krzywdzące, jednak stereotyp „ortodyksyjnego fana”, który najlżejsze odstępstwo od kanonu uważa za zbrodnię ma silne oparcie w faktach i wydawcy gier zdają sobie z tego sprawę. Gdybym za każdym razem, kiedy spotkałem się z opinią, że „nie ma lepszej strategii niż UFO Enemy Unknown”, „Hirołs Trzy jest bezdyskusyjnie najlepsza ze wszystkich” czy „Cywilizacja skończyła się na dwójce” jadł czekoladowy batonik, to ważyłbym teraz tyle co młody wieloryb.

Wielkich strategii turowych mogących uchodzić za superprodukcje w dzisiejszych czasach jest niewiele, w dodatku nic one nowego do gatunku nie wnoszą. Turówki nie mają się jednak aż tak źle jak to mogłoby z pierwszej części moich wypocin wynikać. Prawdziwy, skłonny do wysiłku i wyrzeczeń fan powinien być w stanie dotrzeć do interesujących tytułów – ukrytych przed przeciętnym graczem w głębokiej, ale i rozległej niszy. Rok w rok, niewielkie, często wręcz garażowe grupy deweloperskie dostarczają na rynek dziesiątek gier turowych. O ile heroiczne wysiłki twórców by dostarczyć intelektualnej rozrywki wymagającym, wiecznie niezadowolonym weteranom strategii są godne podziwu, o tyle nie można zignorować faktu, że efekty ich pracy są często mizerne.

Turówki „z niższej pułki” podzielić można na trzy podkategorie: „totalny chłam”, „produkcje hermetyczne” i, moje ulubione, „dobre gry”. Do zakurzonej szufladki z etykietką „totalny chłam” trafiają pozycje zupełnie bezwartościowe, takie, w które nie chciałoby się grać nawet gdyby ich, pożal się Boże, autorzy suto płacili za każdą godzinę „zabawy”. Całe szczęście takie gry rzadko kiedy trafiają na sklepowe pułki. Moim osobistym faworytem na chłam roku jest UFO: Extraterrestrials, tytuł pod każdym możliwym względem wtórny, nieudolnie powielający archaiczną mechanikę rozgrywki i na domiar złego potwornie brzydki. Pal licho sute opłaty, w Extraterrestrials nie grałbym nawet gdyby stali nade mną jej autorzy. Bez względu na to jak groźnych min by nie robili i jak bardzo śmiercionośnie wyglądałyby spluwy, które ściskaliby w spracowanych deweloperskich dłoniach.

„Produkcje hermetyczne” to tytuły z różnych względów przeznaczone dla wąskiego grona odbiorców. Często przeciętnych graczy odrzuca ich potworna brzydota. Oczywiście efektowna, oparta na najnowszych rozwiązaniach technicznych, oprawa graficzna nie jest podstawowym wymogiem, jaki ktokolwiek rozsądny mógłby postawić strategiom turowym. Istnieje jednak pewna granica estetycznego minimalizmu, której twórcy przekraczać nie powinni, o ile chcą by ich produkt był konkurencyjny. Poszukując godziwej rozrywki natknąłem się na grę Hornet Leader – świetnie, pomyślałem, tego jeszcze nie było, obejmę dowództwo szwadronu myśliwców, ubaw będzie przedni, a i wiedzy militarystycznej trochę liznę i będę mógł podrywać dziewczyny w barach recytując specyfikacje bojowych maszyn lotniczych. Jeden rzut oka na zrzuty ekranu z gry i moje myśli skierowały się na z goła mniej entuzjastyczny tor – wybacz patronie komputerowych strategów, ale nie zamierzam kupować czegoś co wygląda jak skrzyżowanie arkusza kalkulacyjnego z programem edukacyjnym w rodzaju „Jaś uczy się geografii państw, które warto ostrzelać z powietrza”.

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
30.08.2022 | m237 » "Matilda II - twardy orzech" Zdjęcie przedstawiają
07.01.2014 | delux » Skorzenny nigdy nie był generałem majorem tylko po
16.06.2013 | Vodayo » Czysta matematyka i zapewne bliska prawdy. Słabośc
29.09.2012 | Podromca4321 » Dzięki nawet niewyobrażanie sobie jak mi to pomogł
17.04.2012 | Turel » Sejmitar: W wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co sza
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję