Sztab VVeteranów
Tytuł:
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek:
Premiera Pl:
Premiera Świat:
Autor: 2711
Ocena
czytelników GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI % procent
Morale w grach strategicznych
Jednak jeśli się chce to można stworzyć gry, które bardzo realistycznie odwzorowują pole bitwy, tak jak np. czyni to seria gier Close Combat czy Combat Mission. Żołnierze tam walczący mają swój instynkt i odporność psychiczną przedstawioną właśnie jako morale. Nie mogą oni bez przerwy biegać, strzelać i być obstrzeliwani, gdyż po prostu załamują się. Wówczas tylko padają na ziemię i trzęsą się ze strachu, a wtedy nie w głowie im już słuchanie nawet najlepszych rozkazów. Widać to nawet patrząc na pojazdy, które jeśli zbyt długo będą celem ataku mogą stracić swoją załogę, która najzwyczajniej w świecie przestraszy się i ucieknie, pozostawiając na polu całkiem jeszcze technicznie sprawną maszynę. W tych grach, jak w rzeczywistości wcale, nie trzeba było zabić przeciwnika aby go pokonać – wystarczyło sprawić by temu odechciało się już walczyć. Wybicie tam całego plutonu było zadaniem bardzo trudnym, gdyż żołnierze często się chowali i osłaniali ogniem, a broń była podczas II wojny światowej wyjątkowo niecelna. Łatwo za to można było skoncentrować ogień kilku oddziałów na potencjalnym miejscu, w którym miał być przeciwnik i walić tam seriami na ślepo (tym sposobem tracił on wolę walki, bo w końcu nie od dziś wiadomo, że nic nie odbiera tak ochoty do wojny jak świszczące tuż nad głową kule z pistoletów maszynowych). Zawsze jednak można było trafić na oddział weteranów, a ci mogli wytrzymać podczas bitwy już dużo większy stres. To z kolei jednak powodowało, że ponosili większe starty, gdyż nie uciekali już po byle strzelaninie, lecz walczyli znacznie dłużej.

Morale w grach strategicznych 220110,3
Combat Mission - tu aż czuć prawdziwą wojnę


Na koniec powrócę jeszcze do sprawy Imperial Glory. W grze tej co prawda same bitwy nie są najważniejszą jej częścią, a jedynie pewnym, wcale nieobowiązkowym uzupełnieniem do gospodarczo-politycznej płaszczyzny, niemniej jest to sprawa dość istotna i powinna najbardziej podobać się graczom. Żołnierze jednak tam walczący pomimo szeregu współczynników, uwarunkowań i możliwości wcale się jak prawdziwi ludzie nie zachowują. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć choćby fakt, że jeden niepełny oddział lichych strzelców stoi sobie spokojnie i patrzy jak szarżuje na niego osiem oddziałów doborowej kawalerii? Może mieli paskudne życie na Ziemi, skoro tak szybko już spieszą się ku niebiosom ;) Każdy walczył do ostatka, a walki zamieniały się w krwawe hekatomby, po których pozostawała jedynie garstka zwycięzców. Dzięki takiemu podejściu na samym początku bitwy widać od razu kto wygra – wystarczy tylko spojrzeć na ilość wojsk jednej i drugiej strony, aby widzieć jak potoczą się losy całej rozgrywki. Praktycznie zero finezji i pomyślunku.

A przecież można było to zrobić tak jak w serii Total War, a zwłaszcza doskonałym Rome: Total War (to do niej najbardziej podobny jest Imperial Glory i to ją właśnie IG miał zdetronizować), który pozwalał toczyć bitwy w starożytnych realiach. Tam wojownicy poza wyposażeniem mieli jeszcze swój rozum. W R:TW wyraźnie było widać różnice pomiędzy dziesiątkami rodzajów oddziałów nie tylko w takich statystykach jak punktu ataku czy obrony, ale także jakie mają morale. Nigdy nie mogłeś w pełni polegać na jednostkach tanich i szybko się szkolących, gdyż takie w każdej chwili mogły ze strachu zdezerterować i to akurat w momencie, w którym najbardziej ich potrzebowałeś. Jednak nawet ci lepsi wojownicy mogli się załamać, gdy nie dostali dostatecznie dobrych rozkazów. Za przykład można podać oddziały falangi greckiej, które potrafiły znakomicie i długo się bronić nawet przed liczniejszym przeciwnikiem, pod warunkiem jednak, że ten atakował frontalnie. Wystarczyło jednak zaatakować falangę z przodu i jednocześnie z tyłu aby ci szybko uznali, że nie mają już szans i jedyne co im zostaje to ucieczka. Zresztą taktyka ataku z tyłu bądź flanki, a nade wszystko okrążenia była nad wyraz skuteczna w walce z każdym wojownikiem (co prawda np. już oddział Spartan mógł walczyć w pełnym okrążeniu aż do ostatniego, jednak wynika to z faktu, że ci woleli rzeczywiście zginąć na polu chwały niż wrócić zhańbionymi do domu). Wielkim ciosem dla całej armii jest natomiast zabicie jej dowódcy. Do dziś pamiętam jak jeden celny strzał z mojej katapulty odmienił losy bitwy, gdyż akurat przypadkiem kula trafiła króla obcych wojsk i tym samym spowodowała masową ucieczkę wojowników z pola walki – tylko to mnie uratowało przed sromotną klęską. W R:TW dało się jednak też powiększyć morale wojowników i sprawić, by ci walczyli dzielniej, a przez to i efektywniej. Można było np. ustawić na flankach swojej armii oddziały ją osłaniające, ułożyć wszystkich w stosowne szyki, ustawić armię na wzgórzu, trzymać wszystkich blisko siebie, pozwolić oddziałowi odetchnąć po długim biegu, wykorzystywać okrzyki bojowe, itd.

Morale w grach strategicznych 220110,4
Rome: Total War - ideał walk w 3D


Ktoś może teraz powiedzieć „po co tyle wrzasku o taką głupią rzecz jak morale?”. Ja dalej pozostanę jednak przy swoim, twierdząc, że jest to jeden z najistotniejszych elementów w grach strategicznych (choć nie tylko). Dopóki ta opcja nie pojawi się w grze, dopóty nie można mówić o realizmie toczonych walk. Choćby nie wiem ile było jednostek, statystyk, możliwości strategicznych, a nawet superrealistycznej grafiki i fizyki, to i tak nie zrobi to z gry realistycznej strategii. Na wojnie najważniejszy jest bowiem człowiek i to w dodatku ze wszystkimi swoimi słabymi oraz mocnymi stronami – jeśli strategia tego nie odwzorowuje to będzie to wyłącznie gra o walkach robotów, a nie ludzi...


E-mail autora: Scorpinor


Autor: 2711
<< poprzednia | 1 | 2
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
30.08.2022 | m237 » "Matilda II - twardy orzech" Zdjęcie przedstawiają
07.01.2014 | delux » Skorzenny nigdy nie był generałem majorem tylko po
16.06.2013 | Vodayo » Czysta matematyka i zapewne bliska prawdy. Słabośc
29.09.2012 | Podromca4321 » Dzięki nawet niewyobrażanie sobie jak mi to pomogł
17.04.2012 | Turel » Sejmitar: W wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co sza
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję