Sztab VVeteranów
Tytuł:
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek:
Premiera Pl:
Premiera Świat:
Autor: Agent
Ocena
czytelników GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI % procent

Dynastia 4 - Przewroty Z Życia Gracza

Dynastia 4 - przewroty z życia gracza

Był to zimny sierpniowy ranek za oknem zwisały sople lodu. Pobudka jak zawsze odbyła się punkt o 6 rano. Ja zadowolony że wstałem prędzej od mojego brata wyrwałem jak najszybciej do kompa. Uruchomiłem go pierwszy był to znak że dzisiaj komputer jest zajęty przeze mnie, nastepnie była to godzina 6.02. Zadzwoniłem po mojego kumpla Kuraka biedak o mało nie narobił w gacie gdy zaprosiłem go na rundkę w Heroesa. Następnie zadzwoniłem po Szymona zwanego "Łysa Pała" i tego kogo obawiałem się najbardziej ponieważ on jedyny był silniejszy ode mnie- Pontona. Gdy minęło pięć minut wszyscy siedzieli już przy jednym komputerze. Gdy Kurak szedł po krzesło które znajdowało się w pokoju w którym spał mój brat Grubszy. To dureń zawadził o mojego pupila Bryndzia i zrobił orła na łoże w którym się znajdował Grubszy. Niestety ten incydent nie zakończył się tylko wyzwiskami. Kurak wyłapał takiego kopa w ciało że w locie zbił 2 kwiatki, zbił żyrandol zjadł 6 much a na końcu wbił się łbem w mur. Lecz krzesło przyniósł. Teraz gdy wszyscy zaczęli wybierać rasy ( wszyscy byli w wspaniałej formie, a szczególnie Kurak). Ja wybrałem Nekropolie, a jako Heroesa Isre. Kurak wybrał Zamek a jako Heroesa Sir Muncha, Szymon wybrał Lochy a za Heroesa Nevera, a Ponton Inferno a jako Heroesa Devila biedny rozpaczał czemu nie ma Pikachu. Teraz rozpoczęła się rzecz najtrudniejsza- wybór mapy po długich półgodzinnych naradach doszliszmy do kompromisu. Gdy gra się zaczęła , przeciwnikowi od razu opadła szczena, każdy miał po 3 zamki a na mapie było sporo cieniasów w grupkach po kilkaset naraz. Od razu wiedzieli że bez zmowy nie ma szans, wiecie trzy budynki- zwiększenie o 10% nekromancji, w Heroesie +10% nekromancji i nekromancji expert. Ja to często bywa najtrudniejszy był wstęp, stałe poszukiwania złóż, lecz kasy miałem pod dostatkiem a oni jej nie mieli więc tumany sprzedawały mi surowce dzięki temu mój rozwój odbywał się w jak najszybszym tempie. Zrobiło mi się parno w gaciach gdy Kurak wybudował Archanioły.

I w chwili gdy miał ich 9 przyszedł mój kochany braciszek i przez przypadek ręka zahaczyła mu o kabel i niestety wyleciała wtyczka z kontaktu. Wszystkich o mało nie zalała krew. Na trzy akcja na capa, on bez szans, w jego mordę docierał strzał za strzałem, lecz on nie legł na laurach i przeszedł do ofensywy, nagle tak się zwalił że wszystkim zakręciło się w głowie, gdy my na dywanie otumanieni on okładał nas po kolei lecz w porę zareagował Ojciec który zagroził mu że jak nas natychmiast nie zostawi, to nici z nowym radyjkiem do samochodu. Ten z przerażenia o mało nie zemdlał i od razu zostawił nas w spokoju. O godzinie 8 juz w całym domu panowała napięta atmosfera. Lecz nagle mnie ocuciło, że nie potrzebna była ta cała bójka bo przecież od czego jest autosave ale co zrobiły nerwy z człowieka. Od razu wszystkim stanęły ........... uszy. Natychmiast odseywowałem stan gry. Zaczęła się dalsza walka. Ponton z Kurakiem knuli przeciwko mnie spisek. Chamy gdy tylko zebrały wojska chciały zatakować mnie lecz na szczęcho na drodze do mego zamku stał im na drodze legion pikmenow. Łosie mieli jeszcze za małe wojsko żeby ich pokonać. Ja raz dwa zabrałem się za tworzenie nowych jednostek i za odszukiwywanie głównego gnoma ponieważ on zwiększa nekromancję o kolejne 20%. Gdy miałem 100 białych smoków i 200 dragonów mroku zbrałem się za zabijanie beztrosko położonych jednostek. Za walkę dostawałem multum szkieletorów które stanowiły siłę. Moim kumplom też szło całkiem dobrze. Mieli oni Kurak 87 archaniołów, Szymon 82 czarne smoki i 250 minotaurów, a Ponton 93 arcydiabły. Gdy wybiła godzina 12 to musiałem wyrzucić syfy lecz mój błyskotliwy kumpel Szymon doszedł do wniosku że to strata czasu i bez chwili namysłu zabrał worek na syfy i z 13 piętra wyrzucił go na ulicę. Tak ocaliłem swój bezcenny czas- czas za podboje. Byłem wręcz wniebowzięty gdy znalazłem swój ulubiony artyfikat Hełm który zwiększa wszystkie cztery podstawowe statystyki o 6. Lecz ma duma długo nie potrwała ponieważ Szymon znalazł powietrzne buty i przeleciał przez odległe doliny na mój teren i bezpańsko odbiera mi kopalnie. Tego nie mogłem mu darować. Zatakowałem 4 legiony impów, z poprzednimi walkami miałem juz 3432 szkieletory i ruszyłem na jego armię lecz gdy byłem o krok od niego to pedał uciekł przez las. Jego duma nie trwała długo ponieważ wpadłem na wspaniały pomysł aby użyć czaru teleportacji i przeskoczyć las. Tam dorwałem chama. Obok siebie stanęły dwie potężne armie jego: 345 czarnych smoków, 634 lwy, 1234 minotaury, 1503 meduzy, 2067 beholdery, 2567 harpi i 3900 tredlodytów po mojej stronie stanęło 421 białych smoków 621 dragonów death, 1367 linczów, 1703 lord wampirów 2289 upiorów, 2204 zombiakow i 3432 szkieletory. Bój był nie samowicie zażarty lecz i tak wygrałem. Dzięki szkieletorkom rzuciłem na nie kilka czarów defensywnych i po sprawie. Najbardziej wpieniło mnie to że mochowi gdy została ostatnia garstka żołnierzy to uciekł z pola bitwy i zabrał wszystkie artyfikaty. Od tej pory obiektem moich zabiegów były kajdanki dzięki którym przeciwnik nie mógł uciec z pola bitwy. Po tej walce szanse na moje zwycięstwo bardzo spadły ponieważ Kurak znacznie poszerzał swoje legiony co bardzo mnie zastraszyło lecz moje obawy minęły gdy poszedłem na 3217 lord wampirów a one zechciały się zbratać. Przybrałem ich z otwartymi ramionami.

Wszystkim poopadały szczeny. O godzinie 14 zapytałem się kumpli czy głodni a oni mi odpowiedzieli ze nie trzeba się fatygować ponieważ jedli dwa dni temu.

Lecz moje obawy co do Kuraka okazały sie słuszne ponieważ ten rudy cap podbił biednego Szymonka death go doszczętnie i zabrał mu przy tym wszystkie trzy zamki. Nie miałem innego wyboru. Musiałem podbić Pontona aby uzyskać szanse na pokonanie Kuraka. Lecz to nie było takie proste ponieważ drań miał 190 cm wzrostu i ważył 130 kg. Każda jego przegrana kończyła się biciem a co ja takie małe chucherko mogłem wobec niego uczynić. Nie zważałem na to- zabrałem się za ponowne zbieranie nowych legionów armii. Na wstępie szło mi bardzo dobrze ponieważ wielkie oddziały chętnie się do mnie bratały ale to bardzo zaniżyło moje morale więc zabrałem się za ich podwyższanie nie było z tym większego problemu.

O godzinie 16 po domie rozniósł się głos. Pukał do drzwi, nie chciałem otwierać lecz w końcu moja ostateczna decyzja, to było otworzenie tych wrót. Była to największa pomyłka w moim życiu. Był to komendant policji. Przyszedł on z nakazem na tymczasowe aresztowanie nas za zakłócanie ładu miejskiego. Tak to były te nieszczęsne syfy wywalone przez okno. Ponoć w worku był stop aluminium który spadł na pudelka paniusi. Z pudelka została tylko czerwona plama. A ona nas oskarżyła głupia franca. Miała wtyki i dlatego tak wszystko szybko się potoczyło. Z trudem błaganie komendanta aby do paki zabrać laptopa. Szybko akcja płytkę i akcja na twardziela savy. O 18 gra toczyła się już w przytulnej celi w której znów akcja brać się za granie. Miejsce było nam obojętne. Szymon obserwował całe to przedsięwzięcie ze swojego domu i srał w pory z radochy że Kurak go tak rychło wyeliminował.

Gdy zebrałem wojsko było to 97864 szkieletorów, 4567 archaniołów, 3456 arcydiabłów, 4222 starożytnych małp, 3424 hydr, 12676 cyklopów i 4321 czarnych smoków. Postanowiłem ruszyć na Pontona. Na pewno nie był to best ruch, ale co miałem czynić. Gdy spotkałem jego najlepszego Heroesa 4890 arcydiabłów, 6433 hydr, 3356 linczów, 5456 złotych smoków, 6534 białych smoków, 3536 czarnych smoków, 23776 tredlotydów. Walka komputerowa była w medium stopniu trudu lecz gdy Ponton przegrał była walka o najwyższym stopniu trudu lecz gdy straciłem trzy zęby do celi wpadła straż i odessała Pontona ode mnie i zabrała go do ciemnicy. Powstał ogromny problem co uczynić. Nie było trzeciego gracza. Postanowiłem z Kurakiem zrobić rozrubę aby nas też zabrano do ciemnicy. Ja byłem wykończony po walce stoczonej z Pontonem dlatego Kurak poszedł pierwszy i podszedł do strażnika. Wyrzucił widelec z ręki i gdy schylał się ku jego stopie, niespodziewanie wyskoczył i wykręcił mu wora gdy wpadł kolejny strażnik do akcji wszedłem ja. Pokazałem strażnikowi nagi zad a gdy on rzucił się z pałami na mnie, fakt plastikowymi, nie miejcie na mózgu czasem innej pały. To ja wtedy zrobiłem unik, kopłem go w kuper i zrobiłem dyma jemu na twarz to wystarczyło aby udać się do ciemnicy.

Tam akcja kontynuować rozgrywkę w błyskawicznym tempie anektowałem wszystkie zamki Pontona i pozostało nas już tylko dwóch. I jak się orientujecie- najlepszych- wszyscy mieli po 6 zamków. W każdej chwili akcja przeciwko sobie lecz my chcemy uzyskać max jednostek i dopiero wtedy się zmierzyć. Statystyki mojego głównego Heroesa były znakomite A - 42 D- 53 S P - 45 K - 41 , jego były niskie A - 62 D - 52 S P -60 K - 57 Tak powoli ale ze skutkiem akcja poszerzać nasze szeregi. O godzinie 00 przyjechali nasi rodzice i wpłacili za nas kaucję i znowu chamy przerwały nam grę i jak się tu nie zdenerwować. Po godzinie już w domu i to po kazaniu czego robić nie można a co można. Takie tam farmazony.

Starzy zabronili się nam razem kolegować ponieważ doszli do wniosku że przez niego się skarzam. I co tu robić- szlaban dwa tygodnie, z kumplem nie mogę sie zadawać, a tu grę trzeba dokonczyć. Wpadłem na genialny pomysł. Włorzyłem laptopa w gacie i zszedłem z trzynastego piętra po rynnie. Gorzej było z wkroczeniem do domu mojego kumpla ktory mieszkał na 32 piętrze ale czego się nie robi dla dobrej zabawy. Zwinnymi ruchami wpełzłem na sam szczyt. Rozłożenie sprzętu i akcja w grę. Nadal max swoje legiony aż do godziny 7 rano. Wtedy rozpoczęła sie jatka. Jednostki moje to 276544 szkieletorów 54000 archaniołów 23456 czarnych smoków 56743 arcydiabłów, 78533 hydr, 56323 złotych smoków i 67432 starożytnych małp. On miał 99876 archaniołów 123656 arcydiabłów, 87658 czarnych smoków, 95367 złotych smoków, 76864 białych smoków, 86643 hydr, 85546 starożytnych małp. Zgadnijcie kto wygrał. Gówno prawda wcale nie ja. Rozgromił moich 24 Heroesów w mgieniu oka. Ja płakałem przez dni ponieważ po nic pobdzierałem sobie jaja na rynnie. Gra zakonczyła się o 8 rano. Były to zwariowane 24h. To opowiadanie jest dowodem jak bardzo ujmuje Heroes 3 i że nie zawsze trzeba wygrywać.

To opowiadanie zajęło mi 3 h stukania w klawiaturę. Ręce popuchły mi od klawiatury. Postarałem się o nie tak bardzo ponieważ chciałem wynagrodzić Marszałkowi te długie chwile w których byłem nieobecny oraz zwłokę tego materiału.

Wykończony lecz z siebie w pełni zadowolony Sierżant Agent.

Agent
ageent1@wp.pl

Dynastia 4 - przewroty z życia gracza



Autor: Agent
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
30.08.2022 | m237 » "Matilda II - twardy orzech" Zdjęcie przedstawiają
07.01.2014 | delux » Skorzenny nigdy nie był generałem majorem tylko po
16.06.2013 | Vodayo » Czysta matematyka i zapewne bliska prawdy. Słabośc
29.09.2012 | Podromca4321 » Dzięki nawet niewyobrażanie sobie jak mi to pomogł
17.04.2012 | Turel » Sejmitar: W wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co sza
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję