Sztab VVeteranów
Tytuł:
Producent:
Dystrybutor:
Gatunek:
Premiera Pl:
Premiera Świat:
Autor: Tomasz Dudziński
Ocena
czytelników GŁOSUJ
OCENA
REDAKCJI % procent

Czy Wormsy (I Inne Stare Hity) To Strategie?

Czy Wormsy (i inne stare hity) to strategie?

W tym miejscu, korzystając ze sposobności, mój przyjaciel biolog chciał napisać parę(dziesiąt) zdań o robalach, ich metabolizmie, oddychaniu itp. Niestety siła wyższa i przyczyny techniczne (musiał uświadomić w pewnych sprawach mojego współlokatora z zimowej szkoły; na wszelki wypadek wziął piłę-tarcza, podarowałem mu na urodziny) sprawiły, że nie podzieli się z nami swoimi informacjami. W każdym bądź razie i tak proszę wszystkich o przesunięcie konsumpcji wszelkiego jadła i poidła o parę godzin. Wszyscy miłośnicy *żywych* płazińców, obleńców i pierścienic proszeni są o natychmiastowe zamknięcie okna tej wiadomości pocztowej. Proszę również o uczczenie (minuta ciszy) pamięci piły tarczowej, którą podarowałem mojemu koledze na urodziny... Komentarz jest zbyteczny.

Towarzyszu Marszałku! Koledzy VVeterani! Ponownie melduje się sierżant Tomasz Dudzinski, tu i ówdzie znany jako Tomassis. Podczas mojej nieobecności parę osób zastanawiało się, czy zaliczyć wspaniały produkt Team 17 do naszych ukochanych strategii. Na ten temat rozmawiałem wielokrotnie z moim przyjacielem Pikasem, którego przy okazji pragnę pozdrowić, mimo że tych pozdrowień nie odbierze, dlatego poczuwam się w obowiązku przedstawienia mojego zdania w tej kwestii.

Czy ktoś pamięta może (kultowa w pewnych kręgach) gierkę "Scorched Earth"? Jej zasady bardzo proste jak lufa czołgu, który w ów produkcji mamy kontrolować, lub laseczka z PO. Na planszy - terenie górskim lub jakiejś pseudojaskini - w różnych miejscach unieruchomiono uwielbiane przez dzieciaki wojskowe pojazdy bojowe, które na wyposażeniu miały maść wcześniej zakupionych pocisków, napalmów, środków bardzo masowego rażenia. Nie trzeba być Gaussem, żeby odgadnąć, o co w tym klasyku chodziło. Należało przetrwać, czyli rozwalić nieprzyjaciół póki jeszcze oni podczas ktorejś ze swych tur nie wysłali ciebie na lepsze złomowisko. Ależ to była frajda...

... dla paru bezkomputerowych uczniów czwartej klasy dawnej podstawówki, którzy przychodzili w miarę możliwości pod salę 31 i błagali wychowawczynię-informatyczkę, by pozwoliła im cichutko pograć, kiedy starsze klasy miały lekcje... programowania w Logo :( Niestety później owi przedstawiciele ludzi większych i mądrzejszych pokazali, jakimi są hackerami, oraz nastąpiła wymiana sprzętu w pracowni. Słowem: ja, Pikas i Łysy Omen musieliśmy powiedzieć "bye" swojemu ulubieńcowi do czasu, kiedy jednego z nas usieciowiono. Jednak zanim to nastąpiło i nas kopnął zaszczyt w postaci lekcji nauki o przetwarzaniu informacji za pomocą komputerów. Wtedy cała nasza klasa oszalała na punkcie trzech gier: "Worms: Armageddon", "Action Super Cross" i "Liero". No właśnie... Otóż niektórzy pewnie "orient", co to jest "Liero". Ten niewielki zjadacz czasu należy do gatunku RTW, przy czym RTW nie oznacza tutaj "Real Time Wargame" tylko "Real Time Wormgame". To jednak nie "Worms" dla dwóch osób (ew. gracza i komputera) w czasie rzeczywistym, tylko Worm dla... i końcówka taka sama. Machinalnie zaliczyłem ja do zręcznościówek, nie pomyślawszy o tym dokładnie w pierwszej chwili. Tak samo uczynili webmasterzy wielu stron ze starymi grami - "Liero" zaliczyli do tej samej kategorii, podobny los spotkał zresztą Robale i "Scorcha". Why? Czy te gry to naprawdę zręczn., czy też może (mieć) w sobie elementy zręczn., ale bliżej im do innego gatunku? Po tym nieco przydługawym wstępie czas na cześć moich wypocin. Ostatnia uwaga: jeżeli ktoś nie grał w "Liero" czy też w "Scorcha", (o "Wormsach" nie wspominajac) gorąco polecam! 1) "Scorched Earth" Co mnie i moich przyjaciół zachęciło do tej gry? Mówiąc wprost, możliwość rozwalenia czołgu kumpla, używając najbardziej chamskich, rażących i efektownych broni. Na pewno nie możliwość wykazania się (swoja inteligencja), umiejętnością planowania. Szczerze mówiąc nawet nie myśleliśmy, że to się przyda. Na początku katowaliśmy tę gierkę w parach, bo nie mogliśmy się we trójkę zgrać czasowo. I wtedy "Scorch" był typowa zręcznościowką. Na placu boju za każdym razem znajdują się tylko dwa czołgi. Chcieliśmy grać sami bez jakiegokolwiek komputerowego przeciwnika. Nasz algorytm postępowania był więc bardzo, bardzo prosty: oszacuj odległość, wybierz odpowiedni ładunek niszczący, niszcz przeszkodę, jeżeli takowa uniemożliwia ci destrukcję nadrzędnego celu, oszacuj odległość, wybierz odpowiedni ładunek niszczący, rozpiernicz wroga, jeżeli ten już ciebie nie rozpierniczył, powtarzaj do skutku. Muszę zaznaczyć, ze ustawienie azymutu nachylenia lufy i mocy strzału, uwzględnienie szybkości i kierunku wiatru wcale takimi łatwymi zadaniami nie były. PóĽniej nauczyliśmy się to robić dużo szybciej, ale wtedy to przesądzało o wygranej lub porażce w danej rundzie. "Scorch" był więc wtedy jako giera zręcznościowa.

Pewnego razu zasiedliśmy przed monitorem w trójkę i w dodatku przez nieuwagę wprowadziliśmy do rozgrywki przeciwnika komputerowego. Szybko zor

ientowaliśmy się, że należy porzucić stare przyzwyczajenia. Doprowadziłyby nas do zguby szybciej niż zdołalibyśmy powiedzieć "Rumpelstilskin". Trzeba było zrobić cos, czego nigdy wcześniej w szkole nie robiliśmy. Jakimś cudem znaleźliśmy włączniki nad napisem "MADE IN POLAND" i zbudziliśmy ze snu cześć naszego mózgu...

Mamy więc w tej grze elementy zręczn., mamy trochę przypadkowości, musimy trochę pomyśleć. Do jakiego gatunku należy zaklasyfikowac "Scorched Earth"?

Chyba każdy zgadza się, że FPP, TPP, RTS, gry sportowe oraz przygodówki odpadają. To samo tyczy się gier logicznych. Nie mogę stwierdzić, że "Scorch" to po prostu strategia. Napisanie, że "Scorch" to strategia z elementami zręcznościowymi też nie będzie dobre. Przecież napisałem, że za dużo nasze mózgownice przy grze w dwie osoby się nie wysiliły. Z kolei zaszufladkowanie do zręczn. z elementami strategii też nie będzie sprawiedliwe - im więcej inteligentnych osób gra, tym zrecznościówka ma się do strategii jak ja do Marszałka.
W takiej sytuacji mogę tylko napisać, ze "Scorch" to po prostu "Scorch". Fani strategii na pewno powinni być w stanie odkryć tu taktykę dla siebie!! Jakoś wybrnąłem...

2) "Worms" Z kumplami grałem w "Wormsy" wiele razy. O odniesieniu zwycięstwa bardzo wiele razy nie decydowało umiejętne połączenie strategii i zręczności. Nieraz było tak, ze wygrywała osoba, która obmyśliła najlepsza strategię. Nieraz (aczkolwiek rzadziej) było tak, że o wszystkim decydowało tylko umiejętne wykorzystanie wyćwiczenia swoich palców (i przeciwnicy w zasadzie "nie popełniali" błędów).

I co ja mam z tym fantem zrobić. Nie mogę powiedzieć, ze "Worms" to zręcznościówka z elementami strategii, nie stwierdzę, ze to strategia z elementami zręcznościówki. W "Wormsach" nie wiadomo, co w danej rozgrywce okaże się najważniejsze. To jakby ulepić rękami figurę o wielu bokach, używając takich samych ilości dwóch substancji o różnych kolorach i właściwościach fizycznych, które nie mogą utworzyć mieszaniny jednorodnej. Niektóre ściany naszej figury będą tylko jednej barwy, na innych ta będzie w mniejszym lub większym stopniu dominowała, pozostałe będą bogate w ten drugi kolor.
Dzieje się tak, ponieważ w "Wormsach" w zależności od rożnych czynników może być potrzebna duża lub bardzo mała ilość zręczności, jeżeli to w ogóle i w szczególe można policzyć :) Najbardziej jest to zależne od ukształtowania terenu i wstępnego rozlokowania armii - rzeczy wymuszających użycie lin, wiertarek i co tam jeszcze było w inwentarzu. Jeżeli musimy tego używać w dużych ilościach - najbardziej liczy się gibkość palców. Jeżeli natomiast można w bardzo dużym stopniu ograniczyć korzystanie z owych gadżetów, mamy do czynienia z armia... i "Wormsy" to strategia.

Zgadzam się z Marszałkiem, że wtedy!! jest to bardziej RTS niż turówka, mimo że akcja rozgrywa się w turach (mam nadzieję, że nic mi się nie pokiełbasiło). Jeżeli ktoś nie rozumie, dlaczego, odsyłam do wszystkiego tego, co było mówione w naszych mailach z poprzedniego miesiąca (turówki vs RTS-y). Ja muszę jeszcze napisać o jednej grze.

3) "Liero" Ach, ukochane "Liero", ubóstwiany Real Wormgame, który moim zdaniem też jest bardziej jako strategia niż zręcznościówka. Dlaczego?
Primo - jak to wszystko wygląda. Otóż ekran monitora jest podzielony na dwie części, abstrakcyjna linia przedziela także klawiaturę. Na środku odpowiedniej części tego, w co się gapimy przez przerażająca ilość godzin, widzimy naszego herosa-robaka, na drugiej - to, co mamy zniszczyć, czyli obrona przeciwnika. Miejscem akcji nie jest jednak rzecz podobna do fantazji ludzi z Team 17, tylko ziemia pełna ziemi :), kamieni, których zniszczyć się nie da i "dziur" - nie ma ziemi, nie ma kamieni. Gdyby nie fakt, ze nasze bosko-pecetowe stworzonka poruszają się, jak się poruszają, i SA uzbrojone lepiej niż Rambo byłoby całkiem realnie.
Niektórym (może nawet większości) bardziej to przypomina polowanie na kogoś w jakimś FPP czy TPP. Wiec co ja tu gadam o jakiejś strategii?

Otóż, zakładając wysoka inteligencję przeciwnika (jeżeli już, komputer ma bardzo zanadto), najważniejsze w tym wszystkim staje się myślenie, opracowanie długoterminowej strategii. Przez cały czas wiesz bardzo dobrze, co robi przeciwnik. Widzisz jego każdy krok. Tutaj to naprawdę sprawia, ze musisz przede wszystkim myśleć, nie tylko strzelać najlepsza bronią (najlepszy sposób na przegranie).

Jeżeli uważasz, ze strategia to gra, która nie należy do gier logicznych, i primo wymaga intensywnego używania szarych komórek na wysokim poziomie, "Liero" to strategia.

Uff, to już prawie koniec. Przepraszam wszystkich filologów polskich i angielskich, za to, co tu popełniłem.

Tomasz Dudziński
tomassis@inetia.pl

Czy Wormsy (i inne stare hity) to strategie?



Autor: Tomasz Dudziński
skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
30.08.2022 | m237 » "Matilda II - twardy orzech" Zdjęcie przedstawiają
07.01.2014 | delux » Skorzenny nigdy nie był generałem majorem tylko po
16.06.2013 | Vodayo » Czysta matematyka i zapewne bliska prawdy. Słabośc
29.09.2012 | Podromca4321 » Dzięki nawet niewyobrażanie sobie jak mi to pomogł
17.04.2012 | Turel » Sejmitar: W wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co sza
więcej komentarzy dodaj komentarz
RECENZJE CZYTELNIKÓW
ILOŚĆ RECENZJI - ŚREDNIA OCENA - % więcej recenzji dodaj recenzję