Rzeczpospolita Trojga Oceanów

Rzeczpospolita Trojga Oceanów

Mimo, iż czasy mego dzieciństwa stają się coraz bardziej odległe, doskonale pamiętam, z jakimi wypiekami na twarzy zgłębiałem "Robinsona Cruzoe", a zwłaszcza posłowie załączone do wydania, z którego korzystałem. Otóż jego autor snuł w nim dywagacje, czy przypadkiem wspomniany angielski żeglarz przez okres swego pobytu na zagubionej pośrodku Morza Karaibskiego wyspie nie był poddanym króla...Polski! Argumentacja opierała się na szufladkowym przytaczaniu kolejnych faktów historycznych, a mianowicie okoliczności, iż po jednej z nieudanych dla Imperium Osmańskiego wojen z Rzeczpospolitą, sułtan w traktacie pokojowym zrzekł się na rzecz króla Polski pretensji do wysp "zamorskich" (chodziło głównie o obszary czarnomorskie), ale rzekomo w owym nieopatrznym pojęciu mogły się też znakomicie zmieścić obszary położone daleko na zachód od europejskiego kontynentu, nad którymi to władca turecki sprawował teoretycznie tytularną zwierzchność (a to w wyniku różnych potyczek z państwami iberyjskimi, a także na podstawie rzekomych odkryć dokonywanych tam przez arabskich żeglarzy). Oczywiście niemało w tym erystyki, naginania faktów etc., niemniej trzeba uczciwie przyznać, iż możliwość posiadania także przez nasz nadwiślański kraj zamorskich posiadłości mocno pobudza wyobraźnię, choć chwilę później, gdy początkowe podekscytowanie mija i do głosu dochodzi zdrowy rozsądek, wraca świadomość, iż jest to tylko fikcja. Czy aby jednak na pewno i czy koniecznie tak musiało być?

Skoro świt, dnia 20 maja Roku Pańskiego 1654, z okrętu wojennego "Das Wappen der Herzogin von Kurland", zacumowanego na nadbrzeżu wyspy Tobago na Karaibach, wyruszyło łodziami w kierunku lądu 80 rodzin osadników (i - co symptomatyczne - towarzyszyło im bez mała 200 żołnierzy), celem zbudowania obozowiska, a w dalekosiężnych planach - swej nowej ojczyzny. Osadę nazwano Jekabforts, na cześć organizatora wyprawy, księcia Kurlandii i Semigalii Jakuba Kettlera, tytularnego wasala Korony i Litwy. I choć właściwie wszyscy uczestnicy owego wydarzenia mówili na co dzień po niemiecku, tworzyli oni historię kolonializmu polskiego, bowiem tego właśnie dnia Jan Kazimierz, król Polski, został lennym zwierzchnikiem kolonii nazwanej Nową Kurlandią.

Proces, nazywany przez nas kolonializmem, rozpoczął się już w XV wieku, kiedy to w trakcie epoki wielkich odkryć europejskie potęgi: Hiszpania,
Portugalia, Francja, Anglia, Holandia, ale też i często zapominani Duńczycy, zaczęły zakładać najpierw faktorie handlowe, później zaś już prawdziwe kolonie na zachodnich wybrzeżach Afryki, karaibskich wyspach i pobliskich kontynentalnych wybrzeżach, a także nieśmiało i na Dalekim Wschodzie. Była to złota epoka konkwistadorów i innych wszelkiej maści awanturników, którzy doprowadzili do zagłady wielkie państwa Azteków i Inków, a gdzie indziej powoli, acz nieprzerwanie dążyli do podporządkowania sobie miejscowej ludności. Dwieście lat później obszary potencjalnej ekspansji były już znacznie bardziej zawężone, większa część świata była już zbadana, zaś pozycje mocarstw umocniły się. Jednakże w trakcie kształcenia się na Zachodzie, książę Kettler zdążył zaobserwować jak szybko niewyobrażalnie wprost wielkie fortuny powstawały dzięki sprowadzaniu egzotycznych towarów z najdalszych zakątków świata i dlatego też po powrocie do swych stosunkowo niewielkich i prowincjonalnych włości, postanowił zaryzykować, wykorzystując swój właściwie jedyny atut, jakim był fakt, iż jego państwo stanowiło centrum eksportu drewna i smoły, służących do budowy statków, ze wschodu na zachód Europy.

W 1642 roku książę Jakub kupił od swojego krewnego, angielskiego króla Karola I, prawa do Tobago, na którym Anglicy próbowali się już bez powodzenia osiedlać. Należy jednak wspomnieć, iż prawa te były kontrowersyjne, bowiem podobne pretensje rościli Hiszpanie, którzy zresztą udanie kolonizowali pobliski Trynidad (ów bowiem stanowił bazę wypadową wszystkich wypraw poszukiwaczy legendarnego Eldorado). Początki akcji kolonizacyjnej były jednak niełatwe. Większość niezwłocznie wysłanych osadników szybko wybili Indianie, zaś niedobitki po ledwo kilku miesiącach uciekły do pobliskiej, znacznie bezpieczniejszej, Gujany. Nie zrażając się tym, książę Jakub wyciągnął z owej lekcji nauczkę i przystąpił do gwałtownej rozbudowy floty, która już po kilku latach osiągnęła stan jednej trzeciej floty Anglii - był to wyczyn niesamowity, jeśli uwzględnimy fakt, iż Kurlandia liczyła wtedy około 200 tysięcy mieszkańców! Sama wspomniana wyprawa z 1654 była też znacznie lepiej przygotowana, tak więc kolonistom udało się utrzymać. Pełen dumy ze swego sukcesu kurlandzki książę, postanowił pójść za ciosem i założył faktorię handlową u ujścia rzeki Gambia w Afryce Zachodniej.

Rzeczpospolita Trojga Oceanów

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
02.07.2009 | PawelP » Szkoda,że nie utrzymaliśmy R.P.O.N w tedy może Now
więcej komentarzy dodaj komentarz