Pierwsza wojna w Zatoce Perskiej

pierwsza-wojna-w-zatoce-perskiej-2598-1.jpg 1 Pod koniec października wśród wojsk Sprzymierzonych zarysowała się koncepcja usunięcia siłą wojsk irackich z Kuwejtu w ramach nowej operacji. Miała się ona opierać się na działaniach powietrzno-morsko-lądowych składających się na dwa etapy – „Pustynna Burza” (jej terminem zaczęto potem określać całą operację sił koalicyjnych w Zatoce Perskiej) i „Pustynny Miecz”. Pierwszy polegał na masowym zastosowaniu uderzeń z powietrza na punkty obrony przeciwlotniczej i lotnictwa oraz znacznym nadwerężeniu wrogich sił naziemnych. Potem miano przejść do ofensywy lądowej, wspieranej przez siły powietrzne i morskie. Aby móc skutecznie przeprowadzić pierwszy etap działań potrzebne było wpierw bardzo szczegółowe rozeznanie w stanie posiadania irackiej armii, jej rozmieszczeniu oraz położeniu wszelkich obiektów o znaczeniu strategicznym (jak centra łączności, ośrodki badań wojskowych, magazyny uzbrojenia, lotniska, siedziby władz, mosty, itp.). Wszystko to miało się stać celem dla przyszłych operacji militarnych. Wywiad Sprzymierzonych oparł się w tym wypadku na najnowszych technikach wywiadowczych (takich choćby jak zdjęcia satelitarne, podsłuchy czy przeróżne samoloty szpiegowskie i rozpoznawcze) oraz siatce agenturalnej rozwiniętej wśród Kurdów. Nie wahano się również korzystać z pomocy dezerterów z armii irackiej. Wszystkie dane wywiadowcze trafiały do centrum analizy danych, gdzie były skrupulatnie przeglądane.

Według tych danych zgrupowanie wojsk irackich w Kuwejcie i na południu Iraku składało się z 5 korpusów. Łącznie było to 540 tys. żołnierzy posiadających dodatkowo 4280 czołgów, 2800 transporterów opancerzonych, 3100 dział oraz 160 śmigłowców bojowych. Była to więc siła bardzo znacząca, przewyższająca liczebnie wojska Sprzymierzonych. Obrona iracka ukształtowała się natomiast wzdłuż granicy kuwejcko-saudyjskiej oraz iracko-saudyjskiej, koncentrując się zwłaszcza na obszarach bogatych w złoża ropy, a także w mieście Kuwejt i Basra. Dowództwo irackie spodziewało się głównego ataku jako desantu z Zatoki Arabskiej i właśnie na taką ewentualność się przygotowano. Jednocześnie w oparci
u o doświadczenie z wojny iracko-irańskiej całkowicie zmarginalizowano możliwości lotnictwa, uważając je za zbyt mało efektywne w porównaniu do sił pancernych i ognia ciężkiej artylerii. Wkrótce takie założenie miało się okrutnie zemścić na irackich wojskach.

W kilkanaście godzin po upływie ultimatum dla Iraku wojska Sprzymierzonych przystąpiły do ofensywy. Pierwsza faza całej operacji planowana była na 7-10 dni, lecz przedłużyła się do pięciu tygodni. W jej trakcie okazało się bowiem, że wojska irackie są dobrze wyposażone i świetnie przygotowane do obrony ze strony ataku lądowego. Operacje lotnicze koalicji pozwalały natomiast na zadanie maksymalnych zniszczeń przeciwnikowi, przy zachowaniu minimum strat własnych. Podczas trwania tego etapu ataku zdecydowano się wpierw na całkowite zakłócenie bądź zniszczenie irackiego systemu łączności, zneutralizowanie wrogiego lotnictwa, sieci obrony przeciwlotniczej, potem zniszczenie fabryk i magazynów broni (zwłaszcza biologicznej i chemicznej), przerwanie na wszelki możliwy sposób linii zaopatrzenia i na końcu zadanie możliwie największych strat wojskom stacjonującym w Kuwejcie. Do wykonania tych celów przeznaczono ponad 1800 samolotów (z czego 1376 należało do USA) oraz 264 pociski rakietowe dalekiego zasięgu Tomahawk. Lotnictwo Sprzymierzonych wykazało się świetną koordynacją działań oraz umiejętnością wykorzystania wszystkich możliwych zdobyczy zaawansowanej techniki. Mimo jednak tej niewątpliwej przewagi technologicznej, jakościowej i ilościowej w powietrzu siły koalicjantów natrafiły na zaciekły opór Irakijczyków. 570 irackich samolotów, wykonujących około 60 lotów bojowych dziennie, przez ponad 16 dni stanowiło bardzo poważne zagrożenie. Dodatkowo dobrze rozwinięty system obrony przeciwlotniczej składający się z 17 tys. pocisków rakietowych, 10 tys. dział oraz nowoczesnych systemów radarowych były trudną do pokonania przeszkodą. Pomimo tego jednak lotnictwo Sprzymierzonych było siłą, której Irak w żaden sposób nie mógł podołać. W ciągu kilku tygodni każdego dnia w powietrzu znajdowało się bez przerwy ponad 1000 samolotów. Wśród nich znajdowały się zarówno myśliwce przechwytujące, samoloty walki elekpierwsza-wojna-w-zatoce-perskiej-2598-2.jpg 2tronicznej, bombowce taktyczne i strategiczne, samoloty nadzoru powietrznego AWACS, a także latające cysterny. Lotnictwo wykorzystywało m. in. nowoczesne bomby i rakiety nakierowywane laserowo, bomby kasetowe, pociski z rdzeniem ze zubożonego uranu, systemy walki radioelektronicznej, a nawet bomby paliwowo-powietrzne (najpotężniejszą konwencjonalną broń, której użycie porównywalne jest z działaniem bomby jądrowej o małej mocy). Podczas operacji lotnictwo amerykańskie zastosowało także po raz pierwszy samoloty o zmniejszonej wykrywalności F-117 Stealth, które z łatwością mogły przenikać przez irackie systemy obrony.

Efekty przeprowadzone podczas pierwszej fazy operacji „Pustynna Burza” były w pełni zadowalające dla dowództwa wojsk Sojuszniczych i katastrofalne dla Irakijczyków. Zniszczono podczas niej większość irackich centrów dowodzenia, stacji radarowych i łączności, samolotów, a także praktyczne doprowadzono do załamania całego zaplecza logistycznego wojsk irackich. Samoloty i helikoptery bojowe zniszczyły Irakijczykom także 40% czołgów, ponad 30 % transporterów i prawie 50% dział. Kampania powietrzna ukazała olbrzymią skuteczność współczesnego lotnictwa. Większość irackich pierwszorzutowych związków taktycznych utraciła zdolność bojową, ponosząc straty 50% stanów wyjściowych. Dzięki lotnictwu, porównywalne w początkowej fazie wojny siły lądowe stały się siłami o olbrzymich dysproporcjach. Nie ma chyba przesady w stwierdzeniu, że lotnictwo Sprzymierzonych złamało system obrony irackich wojsk lądowych. Podczas trwania operacji doszło jednak do pewnego wydarzenia, które groziło rozpadem koalicji. Saddam tuż po rozpoczęciu działań przez Sprzymierzonych zdecydował się na wciągnięcie do wojny Izraela poprzez atakowanie go rakietami typu SCUD. Wiadome jednak było, że jeśli by się ten plan udał niemożliwe by było współdziałanie państw arabskich i Izraela w ramach jednej koalicji. Dzięki jednak intensywnym zabiegom dyplomatycznym prezydenta Stanów Zjednoczonych George’a Busha oraz obietnicy obrony przed dalszymi atakami (zrealizowanej potem w postaci rozlokowania systemu Patriot w Izraelu) udało się przekonać bliskowschodniego sojusznika do nieinterwencji.

skomentuj
KOMENTARZE NA TEMAT GRY
więcej komentarzy dodaj komentarz